Siódma edycja największego festiwalu japońskiej motoryzacji w Europie Środkowej dobiegła końca. Co odwiedzającym zaoferował w tym roku Japfest?
Był Wrocław, była Legnica, miał być Poznań, lecz w wyniku pandemii i braku porozumienia z torem w Wielkopolsce, Japfest ulokował się w Tomaszowie pod Żaganiem w województwie lubuskim. Miejsce bardzo dobre pod względem strategicznym, bo zaledwie 50 km od granicy z Niemcami. Do Polski na trzy dni motoryzacyjnego szaleństwa z roku na rok przyjeżdża coraz więcej obcokrajowców, a podczas tej edycji było widać i słychać znaczny wzrost osób spoza kraju nad Wisłą. To działa tylko na korzyść imprezy.
![Japfest](https://wokolmotoryzacji.pl/wp-content/uploads/2020/08/DSC06010-scaled.jpg)
Gdy pytałem wystawców, zawodników i innych ludzi jak wygląda Japfest w Tomaszowie, odpowiadali głównie: ,,inaczej”. Wymieniali kilka plusów i minusów nowej lokalizacji. Podobało im się przede wszystkim to, że jest o wiele więcej miejsca na arenę do driftu, a także jest większa przestrzeń w ogóle. Nie podobała im się zaś nawierzchnia, która była dość zniszczona oraz mieli zastrzeżenia do lokalizacji – kilka kilometrów od większego miasta, kiedy to w Legnicy lotnisko znajdowało się przy centrum handlowym i jednej z głównych arterii, o Wrocławiu nie wspominając. Spora część jednak oceniała Tomaszowo na plus.
![Japfest](https://wokolmotoryzacji.pl/wp-content/uploads/2020/08/DSC06180-scaled.jpg)
Było więcej miejsca na drift, lecz przestrzeni nie znalazło się dla Drag Wars. Ośrodek nie jest po prostu przystosowany do tego typu zawodów w przeciwieństwie do poradzieckiego lotniska w Legnicy. Było jednak więcej miejsca na wolne przejazdy, a wąskie asfaltowe dróżki dodawały klimatu. Otoczenie lasów sprawiało, że w niewielkiej odległości od terenu festiwalu fotografowie mieli ogrom miejsca do wykonania urokliwych sesji zdjęciowych. Oczywiście na torze w Krzywej miejsce miały klasycznie zawody Time Attack. Odbywały się także minikonkursy, jak przesuwanie tarczy spalinami z wydechu, a także pokazy, rozmowy z właścicielami poszczególnych samochodów, imprezy towarzyszące, a także owiane małą legendą after party po zamknięciu bram dla zwiedzających. Z boku znajdowało się również wiele food-trucków, a także tradycyjnie już można było dowiedzieć się co nieco o japońskiej kulturze, udając się do specjalnej strefy.
![Japfest](https://wokolmotoryzacji.pl/wp-content/uploads/2020/08/DSC06256-scaled.jpg)
W tym roku z uwagi na pandemię selekcja była o wiele mocniejsza. Aut i wystawców było więc mniej, jednakże jeżeli już widzieliśmy jakieś auto – była to prawdopodobnie perełka. Znaleźć można była wszystko – najnowsze cacka, jak Toyoty Supry Mk5, driftowozy zmodyfikowane nie do poznania, klasyki japońskiej motoryzacji, a także kompletnie odleciane projekty, które ciężko tak naprawdę zakwalifikować do jakiejkolwiek kategorii.
![Toyota Supra](https://wokolmotoryzacji.pl/wp-content/uploads/2020/08/DSC05905-scaled.jpg)
Siódmy już Japfest niestety dobiegł już końca, lecz impreza i jej popularność ciągle nabiera na sile. Dla niektórych wystawców i gości wraz z zamknięciem się bram festiwalu rozpoczęło się zapewne odliczanie do kolejnej edycji.
![Japfest](https://wokolmotoryzacji.pl/wp-content/uploads/2020/08/DSC06315-scaled.jpg)
Fotografie dzięki uprzejmości @o2_lifestyle