Szybkie i mocne limuzyny są domeną niemieckiej motoryzacji. A co jeśli w to towarzystwo zechce wejść francuski producent popularnych aut jako Safrane BiTurbo?
Mówisz Renault i myślisz: rodzinne i wygodne samochody w rozsądnych pieniądzach. Z pewnością nie to mieli w głowie konstruktorzy Safrane Biturbo. W 1993 roku wyobrażali sobie raczej siebie w swojej sportowej limuzynie marzeń wyprzedzając BMW E34 M5 pokazując jego kierowcy środkowy palec odjeżdżając po horyzont. Mogło tak być, bo ludzie odpowiedzialni za ten projekt mieli wobec niego prosty cel- zbudować najlepszą i najszybszą francuską limuzynę, która szybkim lewym prostym znokautuje Mercedesa, BMW i Audi. Wejdzie nieproszona z drzwiami na zamknięty bankiet elitarnej śmietanki towarzyskiej z Niemiec. Krótko mówiąc Renault Safrane’m Biturbo chciało wejść do świata szybkich limuzyn, gdzie dominowali wyłącznie niemieccy producenci.
Techniczne zaplecze Renault
Nie było to jednak proste. Renault nigdy nie produkowało tego typu samochodów. Jeśli mówimy o sportowych modelach tej marki to są to głównie hot hatche o stosunkowo niewielkich silnikach. Renault więc nie posiadało w swoim portfolio silnika V8 będącego wyznacznikiem potęgi i prestiżu w tym elitarnym segmencie. Najmocniejszą kartą jaką posiadał koncern Renault był trzylitrowy silnik V6 oferowany w między innymi Renault-Alpine A610. Zdecydowano się na tą jednostkę, jednak należało ją odpowiednio wzmocnić. Tak więc zdecydowano się dodać do niego turbinę, albo dwie. Zadania tego podjęła się niemiecka firma Hartge. Dodała do V szóstki dwie turbosprężarki co ostatecznie zaskutkowało mocą 262 koni mechanicznych i momentem obrotowym na poziomie 265 Nm. Szczerze mówiąc nie była to wartość, która sprawiała paniczny lęk w Stuttgartcie czy Monachium. Były to raczej wartości pozwalające na walkę na przykład z Audi S6. RS6 niestety było poza zasięgiem. Co stało jeszcze na przeszkodzie? Skrzynia biegów. A właściwie brak odpowiedniej do tak dużej mocy. Automatyczna przekładnia doskonale pasowałaby do takiego samochodu- spora moc, świetne osiągi i komfort automatycznej skrzyni biegów. Niestety, wszystkie przekładnie jakimi dysponowało Renault nie wytrzymywały takiego momentu obrotowego i mocy. Zdecydowano się więc na pięciobiegowego manuala. Było to nie tylko ograniczenie możliwości silnika, ale także znaczne zmniejszenie prestiżu modelu. O hałas przy dużych prędkościach bym nie narzekał. Wszak Safrane w owym czasie był jednym z najlepiej wygłuszonych samochodów na świecie, ale o tym będzie jeszcze kiedyś okazja porozmawiać. Jeśli chodzi o napęd zdecydowano się na 4X4 zwany przez Renault “Quadra”. Napęd ten był rodzielony w stosunku 65% na przednią i 35% na tylną oś. Był do tej pory obecny na przykład w fantastycznym Renault 21 Quadra Turbo.
(D)ostateczna konfiguracja
Koniec końców więc topowa limuzyna Renault otrzymała podwójnie turbodoładowany silnik benzynowy 3.0 V6 o mocy 262 koni mechanicznych (po kilku miesiącach moc wzrosła do 268)napędzający 4 koła poprzez pięciobiegową manualną skrzynię biegów. Ponadto Safrane’a wyposażono w zawieszenie pneumatyczne z możliwością zmiany jego charakterystyki oraz wysokości. W 1994 roku, kiedy model debiutował takie możliwości personalizacji nie były wcale oczywiste. Oczywiste również nie było nad wyraz bogate wyposażenie znajdujące się na pokładzie flagowca Renault. W zasadzie nie brakuje tu niczego. Safrane Biturbo wyposażony był między innymi w elektrycznie sterowane, pompowane i podgrzewane, skórzane fotele, dwustrefową klimatyzację automatyczną, komputer pokładowy z syntezą mowy (informujący słownie po odpaleniu auta o ewentualnych awariach), świetny system audio z korektorem dźwięku i wiele innych egzotycznych dla wielu śmiertelników w 1994 roku rzeczy.
Francuski design prosto z… Niemiec?
Dopełnieniem całego ambitnego projektu było zmodyfikowane nadwozie. Zmianami zajął się znany producent z Niemiec- Irmscher. Nowe zderzaki, grill zapożyczony z topowej dotychczas odmiany “Baccara”, nowe progi, aluminiowe felgi, spoiler na tylnej klapie i nowy wydech miały podkreślić zarówno odrębność i oryginalność względem “cywilnych” Safranek, ale także zaznaczyć sportowy charakter. Safrane Biturbo mówi tym samym, że nie jest już tylko wygodnym transportem dla biznesmenów. Jest prawdziwym kulturystą ubranym w opinający go w ramionach elegancki smoking.
Bitwę czas zacząć!
W 1994 roku Safrane Biturbo trafiło do produkcji. Zdawałoby się, że jest to samochód skazany na sukces. Całkiem mocny silnik, napęd na cztery koła, pneumatyczne zawieszenie i nieprzyzwoicie bogate wyposażenie to mocne karty Renault. Niestety Safrane Biturbo poniósł ogromną klęskę. Dlaczego? Złożyło się na to szereg czynników. Po pierwsze słaba reputacja marki. Znaczek Renault raczej nie kojarzy się z szybkimi limuzynami tak jak na przykład BMW. Reputacja stawała się wówczas coraz ważniejsza dla potencjalnych klientów. Dodatkowo nadwozie liftback nie dość, że nie każdemu przypadło do gustu to już sam fakt, że nie jest to sedan odbierało kolejne “punkty prestiżu”. Dorzućmy do tego pięciobiegową skrzynię manualną i przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 7,6 sekund (w 268 konnej wersji 7,2 sekundy) będące o poziom niższe niż BMW M5 czy Audi RS6 sprawiło, że Safrane Biturbo przepadł z kretesem na rynku. Do 1996 roku wyprodukowano zaledwie 806 sztuk! Pomimo rzadkości występowania samochód ten wcale nie jest obecnie drogi na rynku wtórnym. O czym to świadczy? Historia wydała wyrok na flagowca Renault z lat dziewięćdziesiątych. Według mnie wyrok ten wymaga apelacji.
Niezrealizowane warianty
Warto w tym miejscu wspomnieć o trzech wariacjach Safrane Biturbo. Pierwsza z nich to koncepcyjne kombi o nazwie Long Cours. Projektem nadwozia zajęła się francuska firma karoseryjna Heuliez. Trzeba przyznać, że sylwetka jest ponadczasowa, ale też kontrowersyjna. osobliwy jest szczególnie design tylnych lamp. Firma Hartge chciała natomiast pracować nad 300 konną odmianą Safranki. Prawdopodobnie powstał tylko jeden egzemplarz. Miał lakier i aluminiowe felgi z Bugatti EB 110! Renault jednak po sromotnej porażce 262/268 konnej odmiany definitywnie wycofało się z tego segmentu. Przez chwilę myślano także o zastosowaniu tego samego co w Safrane układu napędowego i zawieszenia w Lagunie pierwszej generacji. Powstało nawet kilkanaście egzemplarzy takiej elitarnej odmiany. Myślę, że kiedyś o nim napiszę. Podejrzewam, że Laguna ze względu na niższą klasę modelu i mniejszą masę miałaby większą szanse na sukces.
Francja-Niemcy 0:1
Marzenie francuskich inżynierów nie ziściło się. To raczej kierowca BMW E34 M5 mógł pokazać im środkowy palec i zostawić ich na światłach w tumanach dymu. Safrane nie znokautowało Niemców. Nie oznacza to jednak, że jest to samochód nieudany. Jak na możliwości Renault był to samochód wyjątkowo szybki a przy tym świetnie wyposażony, nad wyraz komfortowy, fantastycznie wyciszony, a jego design wyróżniał się wśród sedanów konkurencji. Jest także pamiątką czasów, w których wielcy producenci nie bali się zaryzykować i zrobić coś nieszablonowego i ryzykownego. Zachowanie takie nie gwarantowało im pewnego sukcesu. Czasami, jak w tym przypadku, przyniosło tylko straty, ale dzięki takim ryzykownym decyzjom możemy podziwiać nie raz dziwne lub szalone wymysły inżynierów cudem przepchnięte do produkcji seryjnej.
Zdjęcia: materiały prasowe producenta, leroux.andre.free.fr, www.razaoautomovel.com
Comments