W przyszłym sezonie Aston Martin zastąpi w stawce Racing Point. Teraz pytanie… co to da? Jak kolejny rebranding wpłynie na ekipę z Silversone?
Aston Martin jest bardzo znany z ciekawych rozwiązań aerodynamicznych w swoich samochodach ulicznych oraz wyścigowych. Przykładem może być na przykład Aston Martin Valkyrie. Jest to projekt łączonej pracy fabryki Astona z ekipą Red Bull Racing i pierwszy supersamochód zrobiony przez angielskiego producenta aut. Dzięki współpracy z Red Bullem, a zwłaszcza z Adrianem Neweyem, samochód jest świetny pod względem aerodynamicznym. Dostępnych, a bardziej już niedostępnych ze względu na ograniczenie sprzedaży, jest 150 egzemplarzy.
Nie pierwszy raz Aston Martin popisał się fenomenem aerodynamicznym. Kolejnym przykładem jest „niewidzialny spojler”. Brzmi bardzo magicznie i tak w sumie jest. Aston nie chciał brzydzić swoich eksluzywnych aut spojlerami. Postanowił, że pójdzie dalej. W Astonie Martinie Vantage ekipa odpowiedzialna za aerodynamikę zaskoczyła wszystkich. Samochód ze spojlerem, ale tak w sumie nie… Już tłumaczę. Przy podłodze samochodu oraz za szybami są wloty powietrza, które kierują powietrze do tylnego wylotu na klapie bagażnika. Przy dużych prędkościach powietrze przelatuje przez tunele i wylatuje z tylu, dzięki czemu dociska ono tył samochodu do nawierzchni. W takiej sytuacji samochód nie posiada spojlera, lecz system wymyślony przez Aston Martin działa jak właśnie ta część samochodu.
Teraz finalna część tego tekstu. Dlaczego uważam, że projekt Aston Martin może się udać.
1. Pieniądze
Jak wiemy, szefem zespołu jest Lawrence Stroll, który dysponuje dużym zastrzykiem gotówki. Wręcz sporym. Stroll jest także w stanie ściągnąć wielu sponsorów do zespołu. Oczywiście sama nazwa i marka Astona Martina będzie na tym zarabiać. Jeśli chodzi o finanse, to raczej zespół nie będzie musiał się o to martwić.
2. Aston Martin jako marka
Wcześniej wspomniałem o ciekawych rozwiązaniach aerodynamicznych ze strony Astona Martina i o tym, że potrafią produkować supersamochody. Oczywiście te innowacje nie wejdą do F1, lecz pokazuje to, że są kreatywni i od 2022 roku, gdzie wszystko zacznie się od zera, mogą mieć przewagę nad innymi. Następny sezon powinien być dobrym etapem przejściowym dla zespołu. W tym roku ekipa Racing Point postanowiła wzorować się na ubiegłorocznym bolidzie Mercedesa, więc możemy się spodziewać, że w przyszłym sezonie ponownie sięgną po to samo rozwiązanie.
3. Kierowcy
Przez wiele lat historii Force India czy Racing Point nie posiadały ani razu kierowcy z górnej półki. Oczywiście nie chce tu ujmować Giancarlo Fisichelli, Nico Hulkenbergowi oraz Estebanowi Oconowi czy Sergio Perezowi. Zespół często posiadał w składzie kierowcę doświadczonego, ale ani razu nie miał mistrza świata. Od przyszłego sezonu to się zmieni. Sebastian Vettel dołączy do ekipy i może podzielić się z nią sporym doświadczeniem, co oczywiście bardzo wpłynie na rozwój samochodu. Vettel jest głodny sukcesu po tym, jak ze Scuderią Ferrari nie udało się wygrać mistrzostwa. Nie idźmy za daleko, ponieważ spekulacja wygrania mistrzostwa jest odważna, lecz od 2022 dużo może się zmienić. Drugim kierowcą będzie Lance Stroll. Kanadyjczyk od tego sezonu pokazuje dojrzałość oraz większe doświadczenie. W poprzednich sezonach Lance często popełniał głupie błędy na torze oraz nie trzymał równej formy. W tym roku udowodnił wiele razy na torze, że jest już dojrzałym i doświadczonym kierowcą. Oczywiście bardzo na to wpływa samochód, który jest konkurencyjny, ale i tak sezon Lance Strolla jest zdecydowanie na plus.
Projekt Astona Martina może się sprawdzić. Dużo pieniędzy, dobra ekipa, szybcy kierowcy. Oczywiście musimy pamiętać o przeszłości. Kiedyś zespoły fabryczne tylko w przenośni, jak np. Jaguar wchodziły do F1 i kompletnie się nie sprawdzały. Zobaczymy jak będzie z Astonem Martinem… czy będą kiedyś w stanie walczyć o najwyższe laury?
Foto. materiały prasowe Racing Point i Aston Martin
Comments