Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

Seat Leon od ponad 20 lat ewoluuje, aby dzisiaj stać się samochodem jednocześnie poważnym i sportowym, ale wciąż przyjaznym na co dzień

Ewolucję Seata Leona obserwuję praktycznie od samego jego początku. Na co dzień jeżdżę pierwszą generacją hiszpańskiego hatchbacka, a do czwartej generacji siadłem ze sporą dozą informacji na temat innych modeli Seata oraz bliskiej konkurencji od VAG’a. Oczekiwania były spore, szczególnie, że testowany Seat Leon jest w wersji FR, która uchodzi za tą najbardziej emocjonującą zaraz przed CUPRĄ. Zaskoczenie tak naprawdę było od samego początku, bo odbiór samochodu był jednocześnie pierwszy kontaktem z tym modelem na żywo. Premiery online to jedno, ale fizyczny kontakt i możliwość zobaczenia samochodu na żywo, w świetle dziennym z każdej możliwej strony to coś czego nawet najlepsza technologia cyfrowa nam nie zapewni.

Dzisiaj żyjemy w takich czasach, że elektryfikacja, hybrydy i wszystko, co jest “eko” nie jest nam obce. Ten egzemplarz testowy wyposażony jest w tak zwaną “miękką hybrydę”, którą wielu myli z tradycyjnym PHEV. Nic jednak bardziej mylnego, a różnice są już na samym wstępie. Tutaj nie znajdziecie gniazda, do którego wsadza się wtyczkę i ładuje się “hybrydę”. Tutaj nie przejedziecie 30 czy 50 km na samym elektryku. Po co zatem jest ta cała “hybryda”? Otóż samochód wyposażony w 48-woltową instalację elektryczną daje nam możliwość uzyskania komfortu. W jaki sposób?

Zacznijmy od tego, że ta cała miękka hybryda to bardzo mały silnik elektryczny, który w zasadzie jest jednocześnie alternatorem i rozrusznikiem. Wspomaga on silnik spalinowy w momencie ruszania, dodając nieco mocy i tym samym oszczędzając paliwo (podobno nawet 10%). Jednak realnym i na pewno odczuwalnym wpływem miękkiej hybrydy na użytkownika jest fakt, że przy ruszaniu mamy idealnie płynny start. To nie jest jak w klasycznym systemie start/stop, gdzie po interakcji z pedałem czy to sprzęgła, czy hamulca mamy moment uruchomienia silnika, lekkie zatelepanie i dopiero możemy ruszyć. Tutaj ruszamy od razu, nie ma momentu na zwłokę, a samo uczucie dostępności mocy jest bardzo przyjemne. Ponadto dzięki odzyskiwaniu energii (rekuperacja) nie musimy się martwić o ładowanie naszej “hybrydy”, za to ona zasila również nasze multimedia.

Na zewnątrz – najpiękniejszy z całej trójki

Seat Leon trzeciej generacji był samochodem stworzony w stylistyce, która do dziś jest aktualna. Choć auto ma już 8 lat (2012 premiera, 2016 facelifting) to jednak dalej stanowi ciekawą wizualnie ofertę dla klienta. Nowy Seat Leon 2020 miał zatem zadanie nie łatwe, bo musiał byś świeższy od dalej świeżego poprzednika. Jednak udało się taki zabieg przeprowadzić i obserwując rozwój Leona od pierwszej generacji uważam, że samochód poszedł w dobrym kierunku. Nie ma tu zbędnych udziwnień, wszystko wynika ze swojej racjonalności, a technologiczne dodatki sprawiają, że aż chce się na to auto ciągle patrzeć. Potwierdzają to zresztą miny przechodniów, którzy oglądają się za autem z zaciekawieniem.

Tak naprawdę możemy podzielić samochód na dwie sekcje. Pierwszą z nich będzie przód, gdzie mamy ewolucję tego co było w Leoni III. Grafika świateł jest bardzo podobna, a sam grill się wyostrzył i bardziej skierował ku środkowej osi symetrii. Kształt jest bardziej ostry, aniżeli jajowaty jak to miało miejsce u poprzednika. Ostre rysy zderzaka w ciemnym kolorze (efekt wersji FR) dodają agresji i podkreślają temperament. Druga sekcja to tył, gdzie mamy rewolucję. W zasadzie ja nie widzę żadnego podobieństwa do poprzedniej generacji, a blenda LED to najlepsze co Seat mógł do tego modelu wprowadzić. W nocy efekt jest naprawdę niesamowity (do zobaczenia na filmie) i mijając Leona na drodze sami będziecie mieli problem oderwać wzrok.

Użycie “pisanej” czcionki do nazwy modelu to już kwestia gustu. Jednemu się spodoba, innemu nie. Dla mnie potrzebna byłaby konsekwencja. Jeśli pisana czcionka jest do modelu to oznaczenie FR też takie powinno być. Natomiast decydując się na taki, a nie inny napis FR można tak samo napisać słowo LEON. To kwestia gustu, ale razem jakoś to się gryzie. Ciekawie wyglądają końcówki wydechu umieszczone w zderzaku, bo znajdują się po dwóch stronach i ze srebrnym wykończeniem dają wrażenie produktu premium. Niestety, tylko dają, bo to tak zwane “atrapy”. Prawdziwa rura jest pod spodem i to tylko po jednej stronie. Chociaż, w samochodach klasy premium też tak jest, więc w sumie rozwiązanie należyte…

Wnętrze – design to twoje drugie imię

Wnętrze to kopiuj wklej nowy Golf 8, ale jednak jest kilka “innych” detali. Skupmy się jednak na tym co mamy tutaj. Wielkiej rewolucji nie ma, ale usprawniono najważniejsze elementy. Przed oczami standardowo cyfrowe zegary, a obok nich na środku deski ekran o przekątnej ponad 10 cali. Jego obsługa jest wyjątkowo intuicyjna, a do najważniejszych (lub nie) funkcji mamy dostęp od razu z pierwszego menu. Nie ma potrzeby grzebania po kolejnych podfolderach w celu znalezienia obsługi klimatyzacji. Swoją drogą klimatyzację obsługujemy za pomocom dotykowych przycisków pod ekranem i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie brak ich oświetlenia. Może gdzieś to da się włączyć, ale ja takiej opcji nie znalazłem, a szkoda, bo sama obsługa dotykowego panelu na plus. Podobnie jak wykończenie chociażby boczków drzwi, gdzie mamy miękki materiał.

Ciekawy doświadczeniem jest kontakt ze skrzynią biegów. Wcześnie w Seacie mieliśmy standardową dźwignię, która w sumie nie różniła się bardzo od manualnego lewarka. Teraz jednak mamy coś na wzór przełącznika, który ma naprawdę mikroskopijne rozmiary względem poprzedniej dźwigni. To dobra zmiana, bo dzięki temu mamy więcej miejsca na środkowym tunelu, a zmiana przełożeń odbywa się w taki sam sposób. Jednak jak już jesteśmy przy całym tunelu i desce rozdzielczej to warto zauważyć, że można poczuć się nieco przytłoczonym. Stylistyka deski wypycha ją w naszą stronę i jest względnie ciasno. Sama pozycja za kierownicą należy do komfortowych, ale wizualnie przedni rząd mógłby być większy.

Za to o tylnym rzędzie można powiedzieć z goła odwrotnie. Miejsca jest naprawdę sporo, nawet jak przed nami siądzie ktoś o wzroście 2 metrów. Tutaj duży plus dla Seata, bo osoby przewożące dzieci czy innych współpasażerów docenią sporą ilość miejsca na nogi oraz wygodne siedzenie. W całym aucie siedzi się dość nisko, ale to między innymi za sprawą zawieszenia obniżonego o 15 mm w wersji FR względem Xcellence. Może wydawać się, że to nie dużo, ale odczucia dzięki temu będą zgoła inne, zarówno pod względem zajmowanej pozycji jak i prowadzenia samochodu.

Jazda – pokaż hiszpański temperament

Silnik 1.5 eTSI to dobre rozwiązanie do tego samochodu, bo jest to jednostka elastyczna, która pozwala nam zarówno na ekonomiczną jazdę jak i dynamiczne wyprzedzanie. 150 KM pod maską w takim aucie to jest moc, która powinna być przystępna dla każdego klienta. Czuć, że gdy wciśniemy mocniej pedał gazu to auto nawet na mokrej nawierzchni traci chwilowo trakcję, a samo przyspieszanie jest dynamiczne i gwałtowne. Jednak da się tym autem jechać oszczędnie i ekonomicznie. W końcu to hybryda, więc wypadałoby poszczycić się niskim spalaniem.

To wynosi w mieście około 6,4-6,9 litra. Jednak nasza testowa trasa nie zawierała bardzo zakorkowanych miejsc (przez zmniejszony ruch na skutek pandemii) i jazda była dosyć płynna, chociaż sygnalizacje świetlne odpowiednio ją zatrzymywały. Być może w zakorkowanej stolicy wynik byłby wyższy, ale nam nie udało się przekroczyć 7 litrów. Na rasie przy prędkościach do 100 km/h, czyli na przykład na drogach krajowych, można uzyskać rezultat na poziomie 5,8 litra. To dobry wynik, a samochód bardzo często przechodzi w tryb 2-cylindrowy, co dodatkowo pozwala na oszczędność paliwa. Czy jest to odczuwalne? Nie, bo gdy wciskamy pedał gazu mocniej to pracują wszystkie cztery cylindry.

Seat Leon

Kwestia zawieszenia w Seacie Leonie to temat rzeka. Auto jest niższe o 15 mm, a samo zawieszenie reguluje się za pomocą trybów jazdy, ale czegoś tu brakuje. W ECO i COMFORT jest naprawdę wygodnie, ale przechodząc na SPORT przydałby się mocniejszy pazur. Wręcz wymagałbym sztywniejszego zawieszenia w tym trybie, bo auto dobrze składa się w zakręt, ale brakuje tego czegoś. Może gdyby nieco usztywnić zawieszenie to od razu pokonywanie zakrętów byłoby przyjemniejsze. Przejeżdżając przez progi zwalniające w trybie COMFORT czuć jednak różnicę względem trybu SPORT, a to plus, bo widać, że zawieszenie działa.

Seat Leon

Jadąc Leonem 2020 w wersji z miękką hybrydą można odnieść dziwne wrażenie, że auto samo hamuje po odpuszczeniu gazu. To efekt rekuperacji, czyli odzyskiwania energii. W Skodzie Scala po odpuszczeniu gazu auto swobodnie się toczyło, a tutaj czuć spowolnienie. Taki już urok miękkiej hybrydy, jednak trzeba się do tego przyzwyczaić, a sam na początku miałem małą konsternację, że chyba coś hamulec nie odpuszcza (:P). Jednak możliwość płynnego ruszania warta jest odczuwania dziwnego uczucia hamowania.

Podsumowanie – hiszpańska miłość jednak nie rdzewieje

Seat Leon

Czy Seat Leon mi się podoba? TAK. Czy bym go kupił? I tak i nie. Chodzi tutaj przede wszystkim o cenę. Bazowo FR z tym silnikiem to wydatek 108 500 zł. Najtańsza odmiana z 1.5 TSI 150 KM to kwota rzędu 93 400 zł. To dużo, szczególnie, że wersja zarówno 130 jak i 150 KM (bez hybrydy) dostępne są wyłącznie z manualną skrzynią biegów (na razie). Jednak czy to wina samego Seata? Nie, bo ceny nowych samochodów poszły mocno do góry i to widać na przykładzie każdej marki/każdego modelu. Na naszym InstaStory zapytany o zamianę Leona MK1 na MK4 odpowiedziałem, że chętnie, ale jak zrównają się ceną. Pytanie co nastąpi wcześniej – MK1 zyska 100 tysięcy na wartości czy MK4 straci 100 tysięcy względem bazowej ceny?

Seat Leon to dobre auto, polubiliśmy się i chętnie ten romans pociągniemy dalej. Wizualnie wygląda dobrze, mechanicznie wypada tak samo, ale cena nowego samochodu jest trochę za duża. Czy to skreśla Leona jako propozycję na idealnego hatchbacka? Nie powinno, bo ta generacja zasługuje na docenienie i wysokie wyniki sprzedażowe. Od siebie dodam, że ciekawi mnie wersja hybrydowa typu PHEV, gdzie będziemy mieli silnik 1.4 TSI, którego łączna moc da 204 KM. Takie połączenie może być wyjątkowo ekscytujące, a do wersji CUPRA jeszcze daleka droga, chociaż została ona oficjalnie pokazana.

Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy Seat PRO-MOTO w Katowicach

Pełna galeria zdjęć Seat Leon FR 2020 1.5 eTSI 150 KM DSG

Foto. Karol Filipiak

Film prezentujący POV z jazdy Seatem Leonem

Nocne nagrania z Seatem Leonem

Seat Leon FR 2020 1.5 eTSI 150 KM DSG

od 108 500 zł
8.6

Wygląd

9.5/10

Zawieszenie

9.0/10

Dynamika

8.5/10

Silnik

9.0/10

Wydech

6.5/10

Pozycja za kierownicą

8.5/10

Użytkowanie

8.5/10

Radość z jazdy

8.5/10

Fejm na ulicy

9.0/10

+ Plusy

  • Płynne ruszanie dzięki miękkiej hybrydzie
  • Oświetlenie ambientowe
  • Niższe zawieszenie dobrze utwardza w zakrętach
  • Dużo miejsca z tyłu, nawet przy wysokim pierwszym rzędzie
  • Stylistyka zdecydowanie na plus
  • Tylna blenda LED
  • Dobre wykończenie wnętrza

- Minusy

  • Dosyć mało miejsca z przodu dla osób wysokich
  • Atrapa wydechu
  • W trybie sport mógłby być sztywniejszy