Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Niektóre samochody to wyjątkowo dobre inwestycje, a Ford GT tego doskonałym przykładem – wystarczyło kupić i chwilę poczekać, aby potroić swój majątek

Ford GT jest naprawdę fascynującym modelem. Wszystko zaczęło się jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego, a miało to podłoże zderzenia charakterów Henrego Forda II i Enzo Ferrariego. Wszystko rozstrzygnęło się na korzyść amerykanów w dwudziestoczterogodzinnym wyścigu w Le Mans roku 1966, kiedy to aż trzy Fordy GT40 przekroczyły linię mety jako pierwsze, kończąc tym samym passę wygranych Włochów. Historia tego samochodu była tak niesamowita, że doczekała się ekranizacji filmowej. Mając w swoim portfolio taką legendę jak GT40 aż przykrym byłoby nie pokuszenie się o następcę. W taki oto sposób między innymi w roku 1995 dostaliśmy koncept nazwany GT90, a w 2002 roku zaprezentowany został produkcyjny następca legendarnego zwycięzcy Le Mans, czyli Ford GT. Okres produkcji padł na lata 2003 do 2007, a z fabryk wyjechało około 4000 egzemplarzy z 4500 planowanych. Na następną generację Forda GT czekać musieliśmy niemal dekadę, kiedy to na Detroit Auto Show w 2015. Tym razem jednak amerykański producent postanowił postawić na niecodzienną taktykę.

Ford GT

Zapewne niektórzy z was mieli kiedyś do czynienia z kupnem, a następnie sprzedażą nowego samochodu prosto z salonu. A nawet jeśli wam się nie zdarzyło, to na pewno wiecie jak to wygląda. Nowe pojazdy tracą na wartości od razu jak opuszczą salon, a po paru latach użytkowania cena za jaką możemy odsprzedać spaść może nawet O POŁOWĘ.

Inaczej ma się natomiast w przypadku pojazdów o bardzo limitowanym nakładzie produkcyjnym. Nabywając samochód który powstanie w liczbie kilku tysięcy, kilkuset, kilkudziesięciu czy nawet kilkunastu czy kilku sztukach mamy sporą szansę, że przynajmniej na nim nie stracimy. A im mniejsza liczba wyprodukowanych pojazdów, tym zazwyczaj większa cena. Stąd zdarzają się osoby, dla których kupno ekskluzywnego pojazdu nie będzie spełnieniem marzeń, a lokatą kapitału, a nawet inwestycją, która zwróci się po paru latach.

Ford GT

Oczywiście producenci zdają sobie sprawę z tego procederu. Mało kiedy jednak zdarza się, aby ktoś z tym walczył. Jednym z wyjątków stał się jednak Ford, który przy ostatniej obecnie generacji Forda GT postanowił stanąć naprzeciw tego typu „biznesmenom”, dając tym samym możliwość nabycia tylko wyselekcjonowanym osobom. Mało tego, przy umowie kupna każdy z nich podpisał kruczek, za sprawą którego odsprzedaż nowego Forda GT będzie możliwa po upływie odpowiedniej ilości czasu. Wszystko to po to, aby zmusić nabywców do jazdy pojazdem.

Zamiary szczytne, ale jak się okazuje, niewiele dały, co najlepiej pokazuje sytuacja pierwszego legalnie odsprzedanego egzemplarza Forda GT. Mowa tutaj o egzemplarzu z rocznika 2017, który miał przejechanie jedynie niespełna 50 kilometrów. Kiedy cena salonowa wynosiła 450 tysięcy dolarów, tak wartość przy odsprzedaży wyniosła 1 540 000 dolarów. Ponad trzykrotność sumy jaką trzeba było wydać za nowy egzemplarz, a zarazem ponad milion dolarów zysku. Niestety Ford, ale to wam nie wyszło.

A co w przypadku sytuacji, gdyby wspomniany pojazd sprzedany został przed opisanym w umowie terminie? Cóż, taka sytuacja spotkała nie kogo innego, jak Johna Ceny. Sprzedał on swojego Forda GT o niemal milion dolarów więcej, jednakże zrobił to wbrew podpisanej umowie. Grozi mu w związku z tym pozew sądowy ze strony amerykańskiego producenta. Jednakże w przypadku takiego celebryty konieczność zapłaty kary nie będzie jakąś wielką stratą finansową, a jedynym tego skutkiem może być późniejsze ignorowanie przez Cenę kolejnych wyjątkowych pojazdów od Forda.

Foto. Barrett-Jackson

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *