Max Verstappen odniósł drugie zwycięstwo w sezonie, zmazując plamę z weekendu w Australii. Podium uzupełnili Sergio Perez i Lando Norris.
Czwarty weekend sezonu Formuły 1 przebiegał zupełnie inaczej niż dotychczasowe rundy mistrzostw. Poważna rywalizacja rozpoczęła się już w piątek, za sprawą kwalifikacji, które poprzedzały sobotni sprint kwalifikacyjny. Z niego górą wyszedł Max Verstappen, co oznaczało, że Holender w niedzielę wyruszy z Pole Position. Kierowca Red Bulla musiał sobie jednak solidnie zapracować na ten sukces, gdyż większość sprintu na czele spędził Charles Leclerc. Monakijczyk skapitulował dopiero w końcówce, gdy w jego maszynie opony nie pracowały już w odpowiedni sposób. Lider mistrzostw świata uzupełnił tym samym pierwszy rząd na starcie w niedzielę, mając za sobą Sergio Pereza i Carlosa Sainza. Kierowcy nie byli jednak jedynymi bohaterami tego wspaniałego spektaklu, ponieważ swój udział chciała mieć także pogoda. Kilka godzin przed startem zmagań nad torem przeszła ulewa, a prognozy zapowiadały kolejne opady również podczas samego wyścigu.
Cała stawka ustawiła się na polach startowych z przejściowymi oponami w swoich bolidach. Po zgaśnięciu czerwonych świateł świetnie ruszył Max Verstappen, momentalnie odskakując Leclerkowi. Monakijczyk zaliczył słabiutki dojazd do szykany Tamburello, spadając po drodze za Pereza i Norrisa. Zaraz za nimi w zakręt wjechali Sainz i Ricciardo, którzy zderzyli się w szczycie zakrętu. Bolid Ferrari momentalnie zakopał się w żwirze, McLaren szczęśliwie kontynuował jazdę na końcu stawki. W międzyczasie swoją maszynę obrócił jeszcze Mick Schumacher, po czym dyrekcja wyścigu ogłosiła neutralizację. Prowadzenie w zmaganiach utrzymał Max Verstappen, drugi jechał Sergio Perez przed Norrisem, Leclerkiem, Magnussenem i Russellem. Samochód Bezpieczeństwa opuścił tor pod koniec czwartego okrążenia, zezwalając zawodnikom na powrót do ścigania.
Niedziela zdecydowanie nie należała do Hiszpanów, gdyż drugim z pechowców popołudnia został Fernando Alonso. Z jego bolidu Alpine odpadł spory fragment z sekcji bocznej, który został uszkodzony w zamieszaniu na pierwszym kółku. Dwukrotny mistrz świata został zmuszony do wycofania się z wyścigu, pozostawiając francuską ekipę bez większych szans na punkty. Z przodu stawki Lando Norris utrzymywał się przed Charlesem Leclerkiem, co zmieniło się na 8. okrążeniu. Lider klasyfikacji generalnej wysunął się na wewnętrzną przed Tamburello i pewnie uporał się z Brytyjczykiem. W odwrotnym położeniu znajdował się inny młodzieniec z Wielkiej Brytanii, George Russell. Zawodnik Mercedesa trzymał się na ogonie Kevina Magnussena, który okupował piątą lokatę. Duńczyk wspaniale bronił się przed zauważalnie szybszym rywalem, nie zezwalając Russellowi na atak. Ten uporał się z kierowcą Haasa w pierwszej szykanie, jednak przestrzelił dohamowanie i musiał odroczyć swój manewr. Były lider Williamsa nie musiał długo czekać na kolejną szansę, która nadarzyła się przed szykaną Variante Alta.
Chwilę później w tym samym miejscu drobny błąd popełnił Sebastian Vettel, który zjechał z idealnej linii wyścigowej i musiał przejechać po trawie. Kłopoty nie opuszczały Kevina Magnussena, który tym razem stracił lokatę na rzecz Valtteriego Bottasa. W międzyczasie tor sukcesywnie przesychał, co dało niektórym do myślenia o zmianie opon na slicki. Na ochotnika zgłosił się Daniel Ricciardo, którego chwilę później skopiowali Vettel, Gasly oraz Albon. Dwa kółka później w alei serwisowej zameldowała się już cała stawka, co spowodowało niemały chaos. Wymiana kół w bolidzie Bottasa trwała zdecydowanie zbyt długo, z kolei Esteban Ocon został wypuszczony wprost przed Lewisa Hamiltona. Skończyło się na szczęście tylko na drobnej obcierce, mimo to Francuz otrzymał za to przewinienie 5 sekund kary.
Warto nadmienić, iż po swoim boksie Charles Leclerc znalazł się przed Sergio Perezem. Opony w bolidzie Meksykanina pracowały jednak znacznie lepiej, co pozwoliło mu przeskoczyć z powrotem na drugą lokatę. Kierowca Ferrari nie dawał za wygraną, niestety brak systemu DRS skutecznie uniemożliwiał mu podjęcie próby ataku. Sędziowie niezwykle długo zwlekali z zezwoleniem na korzystanie z ruchomego skrzydła, co obniżyło tempo i dramaturgię zmagań. W międzyczasie Variante Alta zebrała kolejną ofiarę, którą był Mick Schumacher. Niemiec obrócił się w szykanie, co skutecznie podsumowywało jego nieudane popołudnie. Kilka okrążeń później w tym samym miejscu błąd popełnił Perez, dzięki czemu Leclerc ponownie znalazł się tuż za jego tylnym skrzydłem. Sędziowie nie chcieli jednak oglądać manewrów wyprzedzania, więc system DRS pozostawał wyłączony z użytku.
Euforia i wiwat pojawiły się przed telewizorami na 33. okrążeniu, gdy na ekranach wyświetlił się komunikat o włączeniu systemu DRS. Niestety kierowcy byli dość mocno rozjechani lub jechali w kilkuosobowych grupkach, co tworzyło zjawisko “pociągu DRS”, nie pozwalając na próby wyprzedzania. W tym okresie rywalizacji na drugi postój zjechał Daniel Ricciardo, tym razem wybierając twardą mieszankę. Chwilę później doszło także do ikonicznego momentu, gdy Max Verstappen dublował Lewisa Hamiltona. Wielką uwagę do tego wydarzenia przykładał również realizator zmagań, który nie omieszkał pokazać reakcji z garaży Red Bulla i Mercedesa. Wracając jednak do walki o pozycję, w tej nieźle radził sobie Yuki Tsunoda, który na 48. okrążeniu wyprzedził Kevina Magnussena.
Kółko później w alei serwisowej pojawił się Charles Leclerc, zakładając miękkie opony i wykazując chęci do walki o drugi stopień podium. Monakijczyk wrócił na tor tuż za Lando Norrisem, z którym jednak błyskawicznie się uporał. Wizyty u swoich mechaników złożyli również Verstappen i Perez, nie zmieniając układu czołówki. Leclerc znalazł się tuż za Meksykaninem, atak wydawał się kwestią czasu. Niestety, wówczas do gry ponownie weszła Variante Alta, która zabrała ze sobą lidera mistrzostw. Kierowca Ferrari dotknął ściany, co spowodowało uszkodzenie przedniego skrzydła i wymusiło wizytę w boksie. Charles spadł tym samym na dziewiąte miejsce, premiując Lando Norrisa na podium.
W samej końcówce rywalizacji mogliśmy podziwiać szarżę Leclerca, który starał się zminimalizować swoje straty. Monakijczyk ostatecznie wskoczył na szóste miejsce, inkasując osiem cennych punktów. Przed nim toczyła się jeszcze batalia między Russellem i Bottasem o czwartą lokatę. Fin sprawiał wrażenie szybszego, jednak zabrakło mu czasu, aby przeprowadzić skuteczny manewr. Po 63. okrążeniach rywalizacji jako pierwszy flagę w biało-czarną szachownicę ujrzał Max Verstappen, przed Sergio Perezem i Lando Norrisem. Oprócz wcześniej wspomnianych kierowców w punktach znaleźli się także Tsunoda, Vettel, Magnussen i Stroll.
Ferrari z pewnością będzie chciało jak najszybciej zapomnieć o weekendzie na Imoli. Kilka błędów i nutka pecha zadecydowały o stracie kilkunastu cennych oczek w mistrzostwach. W świetnych humorach Włochy opuszcza Red Bull, który wywozi z Imoli praktycznie pełną pulę, wracając do gry po gorszym weekendzie w Australii. Kolejna runda zmagań będzie jednak wielką niewiadomą, ponieważ za twa tygodnie Królowa Motorsportu uda się na Florydę, na debiutujący w kalendarzu obiekt w Miami.
fot. Red Bull Content Pool; materiały serii
Comments