Premiera piątego modelu w gamie włoskiego producenta zbliża się wielkimi krokami. O Maserati Grecale wiemy już coraz więcej.
Ofensywa Maserati trwa w najlepsze. Włoska marka ewidentnie odżyła dzięki połączeniu się FCA i PSA w superkoncern Stellantis. Widać to przede wszystkim po ilości modeli producenta z Modeny, a także planowanych w najbliższym czasie premierach. Aktualnie w gamie Maserati znajdują się sedany Ghibli oraz Quattroporte, SUV Levante oraz nowy supersamochód – MC20. Na kolejny rok modelowy szykowane są kolejne nowe modele, w tym wyglądający naprawdę świeży SUV – Maserati Grecale.
Nowa zabawka z Modeny już za niedługo powinna zostać oficjalnie ogłoszona, a samo Grecale znajduje się już u kresu testów na drogach cywilnych. Mimo tego od kilku miesięcy nadal możemy je podziwiać wyłącznie w solidnie przygotowanym kamuflażu. Największe wrażenie w wyglądzie Maserati Grecale bez wątpienia robi oryginalnie wyglądający grill oraz ciekawe światła nowego SUV-a Włochów. Mimo wszystko trudno jest nadal dojrzeć większą ilość jakichkolwiek szczegółów.
Tak stanowcze ukrywanie jakichkolwiek detali auta i stanowcze trzymanie się kamuflażu przez tak długi czas może świadczyć o tym, iż Maserati kryje jakiegoś asa w rękawie. Tym bardziej, że wiele głosów dochodzących z Modeny przekonuje, że Grecale stoi w gamie bliżej MC20 niż Levante. Osiągi oraz możliwości nowego SUV-a spod znaku trójzębu mają być pełne podziwu, a “S” w trzyliterowym skrócie ma pełną gębą oznaczać “Sport”.
W osiągnięciu tego celu ma pomóc zaimplementowanie 3-litrowej jednostki V6 ze wspomnianego MC20. Do wyboru będzie również miękka hybryda o pojemności dwóch litrów wprost z Levante. W przyszłości zaś, jak każde inne auto Maserati, Grecale ma otrzymać również wersję elektryczną. Na sprawdzenie realnych możliwości nowego SUV-a od Włochów nie będziemy musieli długo czekać – premiera według planów ma odbyć się jeszcze w tym roku kalendarzowym. Powodzenie tego projektu może jeszcze bardziej podbić notowania marki z Modeny i pomóc jej w dalszym rozwoju pod skrzydłami Stellantis.
Foto. Walter Vayr
Comments