V8, tylny napęd, potężna moc, dwudrzwiowe nadwozie i legendarna marka. Co może pójść nie tak? W zasadzie wszystko – oto Pontiac GTO 2004.

Pierwsza dekada XXI wieku to dla mnie wyjątkowy czas. Byłem wtedy dzieciakiem poznającym wszystko wokół. Po uruchomieniu komputera witał system Windows XP, odpalało się winampa żeby posłuchać Linkin Parku, System of a down czy Evanescence. W domach obok plazmowych telewizorów pojawiały się PlayStation 2, na którym wielu z nas grało na przykład w gry z serii Need for speed. Ja osobiście nie miałem niestety przyjemności tego robić na konsoli, ale na komputerze notorycznie katowałem Undergrounda czy Carbona. W tym czasie mocno zacząłem interesować się motoryzacją. Nigdy jednak nie ciągnęło mnie w stronę Japonii. Wydawała mi się za dzieciaka nudna i tandetna. Co innego egzotyczne w naszym kraju samochody z USA. Będąc kilkuletnim dzieckiem uwielbiałem przeglądać na powolnym internecie zdjęcia amerykańskich aut. Uwielbiałem Corvette C6, swoją kwadraturą szokowały mnie Hummery H2 i H3, bardzo podobał mi się Chrysler 300C i Cadillac CTS.

Chevrolet Corvette C6 Coupe- jedno z moich największych marzeń dzieciństwa. W sumie teraz też.

Na szczycie młodocianych marzeń stała jednak jedna marka- Pontiac. Wielokrotnie przeglądałem już nieistniejącą oficjalną stronę producenta i przeglądałem zdjęcia nowych modeli. Na pierwszym miejscu stawiałem wówczas GTO. Wtedy wyglądał dla mnie jak Hot Wheels w skali 1:1. Błyszczący czerwony lakier w połączeniu z aerodynamiczną sylwetką, dużymi felgami i ciemnymi szybami wyglądał dla mnie fenomenalnie. Dopiero teraz, gdy od tamtych chwil minęło kilkanaście lat i jestem już dorosłym człowiekiem dostrzegam, że moje dawne marzenie to interkontynentalny miks, tak bardzo typowy dla General Motors. Ale wiecie co? To nic nie znaczy! Dalej to kawał świetnego i na dodatek niedocenianego Muscle Cara. Ale czy właściwie można go nazywać Muscle Carem?

Pontiac

Australijsko-Niemieckie korzenie GTO

Początków dzisiejszego bohatera należy doszukiwać się nie w USA, a w… Australii. Na bazie Opla Omegi B- dużego samochodu segmentu E z tylnym napędem, Holden opracowywał właśnie najnowszą generację flagowego modelu Commodore, zastępując tym samym odmianę bazującą jeszcze na ostatnim Senatorze. Trzeba przyznać, że przy wyglądzie cywilnej rodzinnej odmiany Australijczycy się nie napracowali zmieniając detale takie jak na przykład grill. Co innego jeśli chodzi o przedział silnikowy. Do Commodore’ów trafiały V ósemki z Chevroleta Corvette C5. Czyniły one z rodzinnego auta prawdziwą drogową bestię.

Pontiac
Holden Commodore

Tego jednak nie było widać z żadnej strony. Commodore wyglądał mdło i nudno jak flaki z olejem. Ponadto do takiej mocarnej i elitarnej jednostki wypadałoby stworzyć niższą, bardziej aerodynamiczną i lżejszą karoserię. Pozwoliłoby to wyciągnąć z amerykańskiej V ósemki 101% możliwości i potencjału. Nad głowami konstruktorów Holdena niczym z kreskówek zapaliły się żaróweczki wpadając na pomysł cholernie mocnego Gran Turismo. W ten sposób, w 2001 roku powstał on- Holden Monaro. Amerykańskie serce połączone z niemieckim kręgosłupem schowane w australijskim ciele. Samochód o niesamowitym przyspieszeniu, iście rasowym brzmieniu i ciekawym, aerodynamicznym wyglądzie stał się w pewnym stopniu ikoną Holdena. Monaro wzbudził bardzo pozytywne wrażenie i wyśmienicie sprzedawał się na swoim rynku.

Monaro jako Pontiac, czyli odpowiedź na coraz silniejszą konkurencję

Coupe Holdena sobie istniało i zarabiało pieniądze dla GM podczas gdy w USA rozpoczynała się jeszcze powoli, ale skrupulatnie moda na sportowe samochody w dawnym stylu przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych- czasów potęgi i świetności Wielkiej Trójki z Detroit. Pierwszy krok wykonał Ford, który wypuszczając w 2003 roku koncept zapowiadający piątą generację Mustanga rozpoczął silny trend projektowania aut w starym stylu. Wielu w tym czasie pokochało oldschoolowo wyglądającego sportowego Forda, który debiutując w roku 2004 stawał się sporym jak na ten segment sukcesem na całym świecie. Koncern Chryslera w tym czasie pracował nad czterodrzwiowym sedanem nawiązującym do legendarnego Chargera oraz w pełni przypominającym pierwowzór Challengerem.

Pontiac
Pierwszy koncept nowego Dodge’a Chargera z 1999 roku.

General Motors nie mogło nie podjąć rękawicy w takiej sytuacji. Problem polegał na tym, że w tym czasie nie posiadało ono odpowiednich kart. Właśnie zakończono produkcję Chevroleta Camaro i Pontiaca Firebirda pozostawiając obydwie bliźniacze serie bez następców. Wtedy przypomniano sobie, że gdzieś hen daleko, w Australii koledzy z Holdena produkują od trzech lat model Monaro. Szefostwo GM po przejażdżce i bliższym zapoznaniu się z tym autem uznało, że jest to auto, które Amerykanie pokochają. Zdecydowano, że samochód ten trafi na rynek Północnoamerykański pod marką Pontiac i przywracając do świata żywych legendarną nazwę GTO stawiając tym samym czoła konkurencji.

Co ciekawe, już w 1999 roku GM przedstawiło Concept Car o dokładnie takiej samej nazwie będący jednak zupełnie innym, endemicznym samochodem, nie bazującym stylistycznie na żadnym istniejącym aucie. Sam design jednak poprzez przedni pas, obrotomierz umieszczony na masce czy jaskrawy, pomarańczowy lakier mocno przypominał GTO z lat 1968-69. Niestety GM prawdopodobnie przez oszczędności finansowe i ryzyko niepowodzenia sprzedaży wycofało się z dopracowania i realizacji tego odważnego projektu.

Wilk w owczej skórze

Co General Motors chciało zaoferować w 2004 roku swoim klientom? Silnik LS1 Z Corvette’y o pojemności 5,7 litra V8. Potwór ten generował moc 350 koni mechanicznych i katapultował GTO do pierwszej setki w czasie 5,3 sekundy! To wszystko było prowadzone na tylne koła za pośrednictwem 4 biegowego automatu lub 6 biegowego manuala. W 2005 roku pojawiła się nowa V ósemka. LS2 o pojemności 6.0 dysponował mocą 400 koni co pozwalało na przekroczenie bariery 100 km/h w czasie 4,8 sekundy. Trzeba przyznać, że australijski Pontiac pod kątem osiągów nie miał czego się wstydzić przed swoją wymagającą konkurencją.

Pontiac

Owcza skóra nie jest taka zła

Na początku 2004 roku GM przedstawiło koncept nowego Pontiaca GTO. Holden Monaro został wizualnie podrasowany przez amerykańskich designerów. Na pomarańczowej karoserii pojawiły się agresywne wloty powietrza, przyciemnione klosze lamp oraz niewielka lotka na tylnej klapie.

Ostatecznie jednak GTO stało się “zwyczajnym” Monaro z innym grillem i logiem. Cała reszta pozostała bez zmian. Można na to patrzeć dwojako. Z jednej strony to dobrze, bo australijskie Gran Turismo wyglądało aerodynamicznie, ponadczasowo i dość dynamicznie. Z drugiej jednak był to w momencie debiutu 3 letni design bazujący na aucie z połowy lat dziewięćdziesiątych, przez co pomimo powoli starzejącej się sylwetki, Pontiac w 2004 roku nie był już szczytem nowoczesności. Zwłaszcza, że konkurencja projektowała wówczas raczej kanciaste klocki typu Mustang V czy Dodge Charger. Poza tym problemem było też nazewnictwo. To co miało być głównym punktem marketingowym modelu, stało się gwoździem do trumny. Legendarna nazwa utożsamiająca agresję, testosteron i amerykańskiego ducha została dołączona do ładnego, ale zbyt obłego i zbyt mało amerykańskiego wizualnie samochodu. Można powiedzieć, że Ford Mustang był jak Judas Priest, a GTO 2004 niczym Foreigner. Niby podobne klimaty, ale jednak zupełnie co innego.

Pontiac GTO 2004 – szybka i bolesna lekcja dla GM

I tak w 2006 roku zakończył żywot nowożytny GTO. Samochód, który pod względem mechanicznym był prawdziwym potworem, charakternym, agresywnym i nieokrzesanym drogowym killerem. General Motors jednak chciało zadowolić i klientów amerykańskich, i australijskich, a przy tym oszczędzając na konstruowaniu nowego modelu. Zarząd najwyraźniej nie potraktował zbyt poważnie nowej mody na retro sportowe samochody czego efektem jest ta marketingowa porażka. Drogie GM, Wasz samochód to kawał udanego Gran Turismo z potężnym V8 i niebagatelną mocą. Ale na Boga, nie nazywajcie tego GTO.

Pontiac

Zdjęcia: Favcars.com Pontiac GTO, Favcars.com Holden Monaro, supercars.net, autoevolution.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *