Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Zeszłotygodniowi zwycięzcy, jakimi są Robin Frijns oraz Sheldon van der Linde, na długo nie zapomną o tegorocznym Assen.

Tegoroczny weekend na Assen bez wątpienia zapisze się w nie tylko w pamięci fanów, ale i w historii DTM. Nie dość że nasz rodak, Robert Kubica wywalczył tam swoje pierwsze punkty, to jeszcze pewnej dwójce kierowców po raz pierwszy udało się stanąć na najwyższym stopniu podium. Mowa tutaj oczywiście o Robinie Frijnsie, który dzierży tegoroczny rekord ilości podiów oraz o Sheldonie van der Linde, który stał się pierwszym kierowcą z Republiki Południowej Afryki, któremu udało się wygrać w serii DTM. Okoliczności te dla obu kierowców są wyjątkowe, przez co oczywiście nie zabrakło ich wypowiedzi na ten temat.

Zacznijmy najpierw chronologicznie, od zwycięzcy sobotniego wyścigu, czyli Robina Frijnsa. Holender po wygraniu aż czterech kwalifikacji, musiał na swój pierwszy triumf w wyścigu poczekać aż do 7. rundy w sezonie.

Robin Frijns

Musiałem czekać prawie trzy lata na ten moment. Bardzo często zbliżałem się do tego, ale zawsze coś się wydarzało. Kilka razy stawałem na podium w DTM, ale nigdy na jego szczycie. To fantastyczne, że stało się to tutaj, w Assen, gdzie po raz pierwszy wpuszczono fanów. Naprawdę nie mogło być lepszego miejsca na moje pierwsze zwycięstwo w DTM.

Robin Frijns

Warto nadmienić, że Holender następnego dnia po swoim wyczynie doczekał się niezwykłej niespodzianki. W rolę jego Power Girl (bo w taki sposób od tego roku DTM nazywa swoje grid girls) wcieliła się bowiem dziewczyna Robina. Gest uroczy, choć niestety dla Frijnsa, nie będzie mu dane więcej oglądać swojej lubej z tablicą przy jego polu startowym.

Przejdźmy jednak do van der Lindego. W trakcie pierwszej z czterech rund na Lausitzringu Sheldonowi jako pierwszemu kierowcy BMW w tym sezonie udało się dowieźć do mety podium. Był to zarazem dla Afrykanina pierwszy raz w karierze DTM, kiedy ukończył on wyścig w pierwszej trójce. Tym razem jednak po szalonym wyścigu i dzięki dobrej strategii, Sheldon dowiózł pierwsze podium i pierwszą wygraną nie tylko dla siebie, ale i kierowców z RPA.

van der Linde

To niesamowite. Zaczynaliśmy na 14. pozycji na starcie i awansowaliśmy na P1. Szczerze mówiąc, dziś spełniło się moje marzenie. Nie spodziewaliśmy się tego na początku. To pokazuje, że naprawdę wszystko może się zdarzyć. Pogoda była naprawdę dziwna przez cały weekend. Mogliśmy wycisnąć z wyścigu maksimum, a mój zespół miał dziś fantastyczną strategię. Samochód był niesamowity na mokrej nawierzchni. Jestem po prostu bardzo szczęśliwy, że odniosłem pierwsze zwycięstwo w DTM. Myślę, że każdy w BMW bardzo na to zasługiwał. Mój zespół tak ciężko na to pracował. Dziękuję wszystkim za to.

Sheldon van der Linde

Bez wątpienia weekend na Assen możemy uznać za dotychczas najlepszy w tym sezonie DTM. Obfitował w masę emocji, nieprzewidywalności związanej z pogodą, przyniósł nam wiele nowości w klasyfikacjach, a co najważniejsze, ponownie ujrzeliśmy na trybunach widzów. Następny weekend DTM natomiast już za rogiem, a jutro odbędzie się dzień testowy na Nürburgringu w konfiguracji Grand Prix.

Foto. materiały prasowe Audi i BMW

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *