Oscar Piastri wygrał czwarty wyścig główny z rzędu. Na torze Yas Marina za Australijczykiem uplasowali się Guanyu Zhou i Felipe Drugovich.
Przed ostatnim wyścigiem sezonu znaliśmy już wszystkie najważniejsze rozstrzygnięcia. Rozdane zostały oba tytuły, mistrzostwo wśród kierowców zgarnął Oscar Piastri, z kolei najlepszym konstruktorem okazała się Prema. Jeśli mieliśmy się czymś emocjonować, to musiałaby to być walka o niższe stopnie podium w klasyfikacjach generalnych. W kwestii zawodników drugi był Robert Shwartzman, 17 oczek przed Guanyu Zhou. O wicemistrzostwo zespołów rywalizował natomiast Carlin i UNI-Virtuosi, między którymi różnica była marginalna. Przed startem w lepszej pozycji była druga z wymienionych ekip, ponieważ Zhou ruszał trzeci, a Felipe Drugovich ósmy. Zawodnicy Carlina ustawili się na dziewiątym i dziesiątym polu, na Pole Position mogliśmy naturalnie podziwiać Oscara Piastriego. Zaskoczeniem mógł być kierowca z drugiego miejsca, czyli Jack Doohan, dla którego był to dopiero drugi weekend w Formule 2.
Start w czołówce był nadzwyczajnie spokojny, w czubie stawki nie doszło do żadnych większych zmian. Prowadzenie utrzymał Oscar Piastri, który miał za plecami Doohana i Zhou, który wywierał presję na obecnego wicemistrza Formuły 3. Młody Australijczyk nie wytrzymał ciśnienia i obrócił się prosto w bandę, po wcześniejszym wyjeździe poza tor. W zamieszaniu ucierpiał także Liam Lawson, u niego skończyło się wyłącznie na piruecie. Chwilę wcześniej w środku stawki Juri Vips obrócił Christiana Lundgaarda, co zrzuciło Duńczyka na sam koniec stawki. Po tych wydarzeniach dyrekcja wyścigu zarządziła neutralizację, która trwała blisko cztery okrążenia.
Po restarcie wciąż nie mieliśmy zbyt wielu udanych manewrów na torze, co chyba można zrzucić na niezbyt łaskawą pod tym kątem nitkę toru. Interesująco było więc jedynie w boksach, gdzie jako pierwszy zjawił się Lawson. Ósme okrążenie przyniosło zjazd Shwartzmana i Ticktuma, z kolei kółko później zjechali Piastri, Zhou i Boschung. To pozostawiło na czele Theo Pourchaire’a, który wystartował do wyścigu głównego na pośredniej mieszance. Po odbyciu obowiązkowego postoju Guanyu Zhou utrzymał się przed Robertem Shwartzmanem, jednak Rosjanin naciskał na kierowcę UNI-Virtuosi. Po pewnym czasie opony w bolidzie Chińczyka zaczęły prawidłowo pracować, co pozwoliło mu na uzyskanie bezpiecznej przewagi nad rywalem z Premy.
Najciekawszym wydarzeniem środkowej części rywalizacji zdecydowanie był potrącony pachołek, który leżał na środku toru w ostatnim zakręcie. Na jego posprzątanie przyszło nam poczekać dobre dwa okrążenia, na szczęście znalazł się jakiś odważny porządkowy, który uprzątnął nieproszonego gościa z toru. Jedyną prawdziwą walką na torze w tamtym momencie był pojedynek Ticktuma z Lawsonem, który został zwieńczony drobnym kontaktem w zakręcie nr 9. W międzyczasie liderzy zmagań dojechali do grupki zawodników, którzy jeszcze nie zjechali do alei serwisowej i sprawnie się z nimi uporali. Odwróceni stratedzy zaczęli zjazdy na 24. okrążeniu, konkretnie mowa tu o Armstrongu i Vipsie. Chwilę dłużej trzeba było poczekać na Pourchaire, a także Drugovicha i Daruvalę, oni zameldowali się w boksach na 27. i 28. kółku.
To właśnie Pourchaire i Drugovich dostarczyli obserwatorom emocji w końcowej fazie wyścigu. Brazylijczyk dysponował fantastycznym tempem i przeskoczył przed młodziutkiego Francuza. Tuż przed nimi znajdował się Robert Shwartzman, jednak wszelkie ataki zostały odroczone z powodu wirtualnej neutralizacji. Spowodował ją Liam Lawson, który zatrzymał swój pojazd na poboczu. Dwa kółka przed końcem zmagania zostały wznowione, co momentalnie wykorzystali Drugovich i Pourchaire, awansując na trzecie i czwarte miejsce. Po kilku minutach jako pierwszy flagę w biało-czarną szachownicę ujrzał Oscar Piastri, który zwieńczył mistrzowski sezon kolejnym, świetnym triumfem. Podium uzupełnił duet UNI-Virtuosi, w postaci Guanyu Zhou i Felipe Drugovicha.
Nie pozostaje nam nic innego, jak powiedzieć “Do zobaczenia Formuło 2, będziemy tęsknić”. Za nami jest już niezwykle dziwny, pokręcony i szalony sezon zmagań, na którego podsumowanie przyjdzie jeszcze czas. Nie uciekamy jednak jeszcze z Abu Dhabi, ponieważ lada moment odbędą się tam posezonowe testy zaplecza F1, na których z pewnością nie zabraknie nowych twarzy. Dopiero wtedy będzie można zapaść w juniorski, zimowy sen, z którego zamierzamy się obudzić w gorącym klimacie toru Sakhir, już w marcu 2022 roku.
fot. materiały prasowe serii
Comments