Liam Lawson z ekipy Carlin zwyciężył w sobotnim wyścigu sprinterskim na francuskim torze Paul Ricard.

Liam Lawson powrócił na najwyższy stopień podium w Formule 2. Nowozelandczyk długo czekał na kolejną wiktorię w tym sezonie. Poprzednim razem także wygrał w sprincie, ale na torze w Arabii Saudyjskiej, czyli w drugiej rundzie sezonu. Dla Carlina to także bardzo dobry okres, w ostatnich trzech rundach ich zawodnicy zwyciężyli już trzykrotnie, dwa razy w wyścigu głównym za sprawa Sargeanta i teraz w sprincie. Dodatkowo Amerykanin dołożył do tego dwa razy po cztery punkty za Pole Position.

Przebieg wyścigu

Lawson pomimo słabego startu utrzymał się na trzecim miejscu, powstrzymując Felipe Drugovicha z MP Motorsport. Na czwartym okrążeniu zabrał się za odrabianie strat, w postaci atakowania Marcusa Armstronga, jego rodak nie dawał za wygraną, ale ostatecznie skapitulował po świetnym ataku po zewnętrznej w dojeździe do zakrętu numer osiem. Na dziewiątym okrążeniu doszło do wypadku z udziałem Enzo Fittipaldiego i Amaury’ego Cordeela. Brazylijczyk atakował Roberto Merhiego w ósemce, ale najechał zbyt ostro na krawężnik i się obrócił. Chwilę później w bok jego bolidu uderzył wcześniej wspomniany Belg. Po tym zdarzeniu na torze pojawił się Samochód Bezpieczeństwa, który na trzynastym okrążeniu zjechał i wznowiono wyścig.

Liam Lawson zbliżył się do Daruvali

Neutralizacja pomogła Lawsonowi zbliżyć się do prowadzącego Daruvali, Nowozelandczyk zaatakował w ten sam sposób Hindusa na szesnastym kółku i objął prowadzenie. Na dziewiętnastym okrążeniu swojego szczęścia spróbował także Marcus Armstrong, kierowca Hitech GP zaatakował Daruvalę po wewnętrznej w ósemce. Jednak, zamiast wyprzedzić, to wywiózł swojego rywala poza tor, jednocześnie tracąc przy tym trzecie miejsce na rzecz Theo Pourchairego. Na dwudziestym kółku ostro potraktował go kolega z zespołu, Juri Vips. Estończyk zaatakował Nowozelandczyka w ostatnim zakręcie i wywiózł go szeroko poza tor.

Lawson zwyciężył niezagrożony, drugi dojechał Daruvala, a podium uzupełnił Theo Pourchaire, który przyjechał tuż przed swoim największym rywalem, Felipe Drugovichem.

Fot: materiały prasowe serii

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *