Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

NASCAR w ostatnim czasie pokazuje nam jak w łatwy sposób można zniszczyć sobie karierę na różne sposoby nieodpowiednio się zachowując

Esportowe rozgrywki NASCAR nie chcą dać o sobie zapomnieć. I to bynajmniej nie za sprawą dobrego ścigania, a kontrowersji, jakie się wokół niego rodzą. Niedawno głośno było za sprawą Bubby Wallace’a, który ze względu na uszkodzenia samochodu na wczesnym etapie wyścigu z wściekłością opuścił wyścig, co nie spodobało się jego sponsorowi Blue Emu, który zerwał kontakt z Amerykaninem. I choć nawet wtedy uważałem całą tą sytuację za przesadę, tak teraz wydarzyło się coś, przy którym sytuacja z kierowcą Richard Petty Motorsport jest jedynie drobnym nieporozumieniem. Chodzi o aferę jaka narosła wokół postaci Kyle Larsona w niedzielnym wirtualnym wyścigu na Monzie.

Zanim jednak przejdziemy do tego co się wydarzyło, warto przybliżyć postać samego Kyle’a. Jest on Amerykaninem, jednakże z pochodzi z rodziny, która w na początku ubiegłego wieku emigrowała do Stanów z Japonii. Larson karierę wyścigową w wieku 7 lat, a do NASCAR trafił w 2012. Na awans do najbardziej prestiżowej serii jaką jest Cup Series nie musiał długo czekać, bo dostał się do niej już w 2014 roku, gdzie za sprawą dobrych wyników uzyskał tytuł debiutanta roku. Od 2016 roku, w którym odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w Cup Series (jako pierwsza osoba azjatyckiego pochodzenia w historii NASCAR) ani razu nie spadł poza pierwszą dziesiątkę, a nie raz był bliski zdobycia tytułu mistrzowskiego. Mając takie predyspozycje i jedynie 27 lat na karku nie ma wątpliwości że w tej amerykańskiej serii byłby w stanie wiele osiągnąć. No właśnie byłby, bo obecnie jego dalsza kariera stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Wszystko to za sprawą jednego słowa, które wypowiedział.

Chodzi tutaj oczywiście o słynne angielskie słowo zaczynające się na literę „N”, które jest rasistowskim określeniem osoby czarnoskórej. I choć słowo to padło przy „próbie mikrofonu” skierowanej do białej osoby, tak to wystarczyło, żeby media wybuchły. I kiedy przy ostatniej aferze z Bubbą skończyło się na rezygnacji jednego sponsora oraz zaprzestaniu dalszego ścigania w wirtualnej lidze przez Wallace’a, tak tutaj efekt kuli śnieżnej sprowadził na Larsona istną lawinę.

Od razu Kyle został zawieszony przez NASCAR na czas nieokreślony. Główni sponsorzy kierowcy zrezygnowali z dalszego wspierania go, a team, który najpierw mówił jedynie o pozbawieniu wypłaty, ostatecznie zakończył współpracę z Larsonem. Nie pomogły nawet słowa przeprosin udostępnione przez sportowca zaraz po zakończeniu wirtualnej rywalizacji, podczas której słowo to zostało wypowiedziane.

„Mogę teraz tylko przeprosić. Wczoraj wieczorem wypowiedziałem słowo, które przenigdy nie miało prawa paść z moich ust, nie tak byłem wychowywany. Nie ma dla mnie żadnego usprawiedliwienia. Słowo, jakie mi się wymsknęło to rasistowska obraza. Pragnę za to przeprosić moją rodzinę, przyjaciół, partnerów z zespołu i całą społeczność NASCAR oraz w szczególności społeczność afroamerykańską. Rozumiem że szkoda jest prawdopodobnie nie do naprawienia i na to zasługuję, jednakże chciałbym dać wam wszystkim do zrozumienia jak bardzo mi przykro i mam nadzieję że wszyscy trzymacie się bezpiecznie w tych szalonych czasach.”

Oczywiście niemożliwym jest stwierdzenie, czy słowa te są prawdziwym ukazaniem skruchy przez sportowca, czy jedynie próbą gaszenia pożaru, jednakże nie mi oceniać. I choć jako osoba o białej karnacji, gdzie moje zdanie o poprawności politycznej się nie liczy, nie jestem pewien czy powinienem się wypowiadać w tych tematach, tak uważam, że to co spotkało Larsona po tym jednym słowie to jest lekka przesada. Nie mam zamiaru go tutaj bronić z tego co powiedział i usprawiedliwiać, ponieważ jak sam przyznał takie słowa nie powinny zostać wypowiedziane przez nikogo, tak według mnie kara jaka spotkała kierowcę była zbyt brutalna. Wszyscy jesteśmy ludźmi i każdy powinien dostać drugą szansę, jednakże bardzo prawdopodobnym jest, że kariera Kyle’a jest nie do uratowania.

Foto. Twitter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *