Max Verstappen

Max Verstappen po zdobyciu Pole Position zdominował także niedzielne zmagania. Podium uzupełnili Valtteri Bottas i Lewis Hamilton.

Po szesnastu rundach sezonu przyszła w końcu pora na przysłowiowy “Last Dance”. Po raz ostatni tańczyli dzisiaj Kevin Magnussen i prawdopodobnie Danił Kwiat. Pożegnania z zespołami zaliczyli również Daniel Ricciardo, Sebastian Vettel, Carlos Sainz i Sergio Perez. W blasku zachodzącego Słońca kierowcy ustawili się na polach startowych i wystartowali do rywalizacji. Na pierwszym polu po świetnych kwalifikacjach ustawił się Max Verstappen. Start, jak na standardy toru Yas Marina, był niezwykle spokojny. Holender bezpiecznie obronił prowadzenie, mimo iż Valtteri Bottas ruszył zaskakująco dobrze. Za pierwszą dwójką utrzymał się Lewis Hamilton, w drugiej dziesiątce miejscami zamienili się kierowcy Ferrari. Pozycję na starcie stracił również Pierre Gasly na rzecz Estebana Ocona, jednak szybko odzyskał dziewiątą lokatę. Niestety, po kilku okrążeniach zaczęła się typowa dla wyścigu w Emiratach nuda…

Max Verstappen

Mimo rozstrzygnięcia kwestii tytułu konstruktorów wciąż toczyła się walka o trzecie miejsce. W świetnej pozycji znalazł się McLaren, jadąc na czwartej i szóstej pozycji. Na szóstym okrążeniu na piątą lokatę spadł jednak Lando Norris, po bardzo dobrym manewrze Alexa Albona. O każdy punkt rywalizował także zespół Renault, który zdecydował się przepuścić Daniela Ricciardo przed Estebana Ocona. Początek dzisiejszej rywalizacji nie należał do Daniła Kwiata, który najpierw spadł za Lance’a Strolla, a chwilę później za kolegę z zespołu, Pierre’a Gaslyego. Na dziewiątym kółku pech dopadł Sergio Pereza, którego bolid odmówił posłuszeństwa. Meksykanin zatrzymał się w trzecim sektorze, na torze pojawił się Wirtualny Samochód Bezpieczeństwa. To pozwoliło większości stawki zjechać do boksu, z czołowej dziesiątki do alei serwisowej nie zawitał tylko Ricciardo, jednak Australijczyk ruszał na twardej oponie. W międzyczasie dyrekcja wyścigu zdecydowała się wypuścić pełny Samochód Bezpieczeństwa, żeby spokojnie usunąć bolid Pereza z toru. Na trzynastym okrążeniu w końcu wróciliśmy do rywalizacji.

Max Verstappen

Po zjeździe Samochodu Bezpieczeństwa ponowną ucieczkę rozpoczął Max Verstappen. Holender w niesamowitym tempie znikał z oczu duetowi Mercedesa. Błąd strategiczny popełniło Ferrari, które nie ściągnęło żadnego z kierowców do boksu podczas neutralizacji. To odbiło się na dyspozycji czerwonych bolidów, które zaczęły spadać w tabeli. Carlos Sainz uporał się z obydwoma kierowcami stajni z Maranello, natomiast Stroll i Gasly uporali się wyłącznie z Leclerkiem. Monakijczyk na moment odzyskał pozycję na rzecz Kanadyjczyka, jednak chwilę później musiał skapitulować. Z kierowcą AlphaTauri nie miał już szans, następnie stracił kolejne miejsce na rzecz Estebana Ocona. Leclerc narzekał na decyzję strategiczną swojego zespołu, w końcu został ściągnięty do boksu na dwudziestym drugim kółku. Powoli do głosu zaczął dochodzić Hamilton, który zaczął zyskiwać do Bottasa. Na czele wciąż niezagrożony pozostawał Verstappen,

Max Verstappen

W tle cały czas nad Carlosem Sainzem wisiało widmo kary. Hiszpan podczas neutralizacji dość wolno zjechał do boksu, żeby wypracować wystarczający zapas do Lando Norrisa. Sędziowie zdecydowali się rozpatrzeć to zdarzenie po zakończeniu wyścigu. Z tyłu między wolniejszymi bolidami przebijał się Charles Leclerc, nie miał jednak większych szans na punkty. O te walczył z kolei Pierre Gasly, który na trzydziestym okrążeniu wyprzedził Lance’a Strolla, wskakując na dziewiątą lokatę. Francuzowi było jednak mało i dwa kółka później przeskoczył także Sebastiana Vettela. Za Niemcem ustawiła się grupka złożona ze Strolla, Ocona i Kwiata. Kanadyjczyk zgłaszał jednak problemy z trakcją i nie był w stanie wyprzedzić kierowcy Ferrari. Ten jechał na mocno zużytych hardach, więc na trzydziestym piątym okrążeniu zawitał do alei serwisowej na swój ostatni pit stop w Ferrari.

Na trzydziestym dziewiątym kółku do boksu zjechał także Daniel Ricciardo, bezpiecznie wyjeżdżając na siódmym miejscu. W końcówce wyścigu wszyscy kierowcy skupili się na oszczędzaniu zużytych twardych opon. Spodziewaliśmy się jakiegoś szturmu ze strony Ricciardo, jednak Australijczyk nie przesunął się do przodu. Do Bottasa wyraźnie zbliżył się Lewis Hamilton, jednak Brytyjczyk nie dał rady wyprzedzić Fina. Kilka kółek przed metą w końcu czarno-białą flagę otrzymał Charles Leclerc. W pościg za Hamiltonem rzucił się jeszcze Albon, lecz Tajowi zabrakło dosłownie okrążenia. Po półtorej godzinie “walki” pierwszy na metę wpadł Max Verstappen, prowadząc od startu do mety. Za Holendrem dojechał duet Mercedesa, co pozwoliło Valtteriemu Bottasowi na obronę wicemistrzowskiego tytułu. Czwarty dojechał Alex Albon, pół minuty za nim znalazł się duet McLarena. Następny był Ricciardo, cztery punkty wpadły na konto Gaslyego. Czołową dziesiątkę uzupełnili Esteban Ocon i Lance Stroll, zamieniając się pozycjami na ostatnim okrążeniu.

W taki sposób zakończyliśmy dziwny, ale pasjonujący sezon Formuły 1. Niestety dzisiejsze GP Abu Zabi nie wpasowało się w definicję tego roku w Królowej Motorsportu. Zmagania w Emiratach po raz kolejny okazały się niezwykle nudne, na szczęście kolejny taki wyścig dopiero za rok. Nie mieliśmy na torze zbyt wielu manewrów wyprzedzania, zmiany zaszły jednak w klasyfikacji konstruktorów. Na trzecie miejsce wskoczył zespół McLarena, wykorzystując problemy Racing Point. W klasyfikacji kierowców punktami zrównali się Carlos Sainz i Alex Albon, jednak drugie miejsce na Monzy zagwarantowało szóstą lokatę mistrzostwach Hiszpanowi. Nie pozostaje nam powiedzieć nic innego niż do zobaczenia w marcu, gdy wszyscy przeniesiemy się do Australii.

Foto. materiały prasowe serii

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *