Marcus Armstrong znalazł się na szczycie tabeli w środę. Stawka była bardzo wyrównana, a w sekundzie znalazło się aż siedemnastu kierowców.
Testy, testy i po testach. Takim stwierdzeniem można opisać to, co działo się na torze w Bahrajnie w pierwszej części obecnego tygodnia. Od poniedziałku do środy trasa była używana przez kierowców z Formuły 2. Wczoraj mieliśmy dzień przerwy, dzisiaj do bolidów wskoczyli zawodnicy Formuły 1. Wracając jednak do omawianej dziś serii juniorskiej, po raz kolejny nie możemy być zawiedzeni. Ostatniego dnia rywalizacja stała na najwyższym poziomie, większość stawki była bardzo mocno zbita. Niestety we znaki dały się limity kompletów opon, przez co wczorajsze popołudnie spędziliśmy, przyglądając się przejazdom na używanych kompletach. Mimo to daje nam to także pewien pogląd na dłuższe przejazdy. W celu sprawdzenia tempa kwalifikacyjnego lepiej przyjrzeć się wynikom ze środowego poranka. Te znacznie lepiej oddają potencjalny układ sił na jednym okrążeniu. Z najlepszej strony pokazał się tu Marcus Armstrong, jednak niedaleko za nim znalazł się duet Hitechu.
Co jednak działo się przez cały dzień? Rano zawodnicy nie marnowali ani minuty i praktycznie wszyscy wyjechali na tor tuż po zapaleniu zielonego światła. Bardzo dobry początek zaliczył Juri Vips, który wykręcił kilka konkurencyjnych okrążeń z rzędu. Później z piedestału zepchnął go jednak Liam Lawson, a ostatecznie kierowców Hitecha pogodził Marcus Armstrong. W drugiej części dnia zawodnicy skupili się głównie na dłuższych przejazdach, gdyż zabrakło im świeżych kompletów opon. O dziwo na szczycie tabeli zameldował się duet Camposa, z Ralphem Boschungiem na pierwszej pozycji. Trzecie miejsce sesji to Roy Nissany, oczko za nim uplasował się budujący formę Robert Shwartzman. W środku stawki znaleźli się kierowcy Carlina oraz Marcus Armstrong, oni jednak pracowali zdecydowanie najwięcej, cała trójka przejechała ponad 60 okrążeń.
Teraz jest dobry czas, aby zadać sobie pytanie. Czy te testy były jakkolwiek miarodajne i czy możemy wyciągnąć z nich daleko idące wnioski. Naturalnie trzeba wziąć sobie na to drobną poprawkę. Mimo to sam układ stawki jak najbardziej można brać na serio i spodziewać się podobnego w sezonie. W dobrych humorach te testy przebiegły z pewnością zeszłorocznemu duetowi ART. Christian Lundgaard oraz Marcus Armstrong prezentowali się naprawdę świetnie, być może transfer do ekipy DAMS da kierowcy z Antypodów szansę walki o tytuł. Na plus warto także zaliczyć zespoły Carlin oraz Hitech, które wyglądają na bardzo mocne. Z tego miejsca trzeba także pochwalić debiutantów z Formuły 3, a szczególnie Davida Beckmanna, Lirima Zendeliego oraz Liama Lawsona. Wszyscy chyba na trochę więcej liczyliśmy ze strony Oscara Piastriego oraz Theo Pourchaire’a, mam jednak nadzieję, że jeszcze się rozkręcą. Czy jest jakiś wyraźny minus? Oczywiście, jest nim Alessio Deledda. Wyników tego kierowcy, jak i powodów znalezienia się go w stawce łaskawie nie skomentuję.
Foto. materiały prasowe serii