Czy wojskowy “kloc” może być autem do lansu? Hummer jest przykładem na to jak łatwo kwadratowy brutal może stać sie ulubieńcem celebrytów
Drugi tekst z rzędu poświęcam samochodowi zza oceanu. Jak jednak tego nie robić, kiedy pomysły same się narzucają. Kilka dni temu pojawił się nowy Hummer- niegdysiejszy król kiczu i tandety. Był to samochód jak mało który prezentujący amerykańską wizję budowy aut- z mocnym silnikiem, ogromnym nadwoziem za duże pieniądze, ale wnętrze zrobione z beznadziejnych materiałów o designie rodem z ciężarówki. Od kilku dni zaobserwować można dyskusje na temat powrotu do świata żywych Hummera, dlatego warto przypomnieć skąd się wziął, czym był na początku i jak potoczyła się jego ciekawa historia.
Wojskowe korzenie
Aby poznać genezę powstania tego kontrowersyjnego auta musimy cofnąć się aż do początku lat osiemdziesiątych XX wieku. Był to czas, kiedy w wojsku Stanów Zjednoczonych odczuwano niedosyt nowoczesnego wielozadaniowego lekkiego samochodu terenowego. Zadania zbudowania odpowiedniego pojazdu podjęła się między innymi AM- spółka wchodząca w skład koncernu AMC (American Motors Corporation posiadający wówczas m.in. Jeepa). W 1979 roku firma zaprezentowała gotowy prototyp nowego samochodu dla wojska. Otrzymał on nazwę roboczą HMMWV, ważył około 2,4 tony, posiadał 6.2 litrową V ósemkę marki Detroit Diesel i był samochodem o ogromnych możliwościach konfiguracji.
Nowe Humvee, bo tak je później potocznie nazywano, przeszły wiele ciężkich testów wytrzymałościowych. Pokonały około 600 tysięcy mil na trasach terenowych, pustynnych i arktycznych. Pojazd okazał się solidnie zbudowany, świetnie przemyślany i bardzo trwały, dlatego AM dostało w 1983 roku pierwszy kontrakt od amerykańskiego wojska. Tak zaczęła się wciąż trwająca i barwna historia HMMWV w armiach na całym świecie, także w Polsce. Humvee otrzymywał przeróżne zabudowy malowania. Wykonywał też różne zadania dla wojska. Nas jednak bardziej interesuje cywilna kariera tego wojskowego twardziela.
Debiut w cywilnym świecie
Kiedy Humvee robił zawrotną karierę w armiach i generował spore zyski dla swojego producenta pomyślano o debiucie tego potwora na rynku cywilnym. Wiązało się to naturalnie ze sporym przebudowaniem i ucywilizowaniem tego troglodyty. Policzono jednak, że dla rodzącego się właśnie Hummera znajdzie się rentowna luka na rynku, którą warto zagospodarować. Zdecydowano, że nowy samochód ma być wielką, rasową i nie udającą SUVa terenówką z krwi i kości, z bogatym, luksusowym wyposażeniem i mocnym silnikiem. Od połowy lat osiemdziesiątych pracowano nad cywilną wersją samochodu. Stworzono od podstaw nowe wnętrze, przeprojektowano nadwozie opracowując przy okazji odmianę pick-up.
W 1992 roku cywilny Hummer został zaprezentowany publicznie. Swoją surowością zrobił wielkie wrażenie na oglądających. Wyjątkowo zachwycony samochodem był Arnold Schwarzenegger, który był pierwszym posiadaczem tego wyjątkowego auta. Ruszyła seryjna produkcja, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Była na tyle udana, że do drzwi AM zapukał koncern General Motors. Zaproponowali oni przygarnięcie Hummera pod swój dach nie żałując obecnemu właścicielowi dolarów. AM, który przez swojego właściciela (AMC) był w słabej sytuacji finansowej nie zastanawiał się zbyt długo i w ten sposób Hummer trafił do GM, gdzie komercyjna kariera wojskowej terenówki była z powodzeniem kontynuowana.
Rambo w garniturze, czyli Hummer H2
GM widziało jednak, że H1, bo taką nazwę model ten otrzymał, miał pewne cechy które odstraszały większą liczbę klientów. Był zbyt siermiężny i toporny. Jego waga także była problemem. Wynosiła ona 3,3 tony! Ustalono więc, że klient chce mieć samochód wyglądający wojskowo i męsko, ale nie musi nim de facto być. Hummer przyszłości to wciąż kwadratowy i szeroki terenowy wóz, ale z lepiej zaprojektowaną i wyposażoną kabiną, większą liczbą chromu i “bajerów”. W 2000 roku przedstawiono Concept Car przedstawiający tę wizję w pełnej krasie. Model H2 był wielkim terenowym “bydlakiem”, ale będący jedynie luźnym nawiązaniem do wojskowego twardziela. Bezwzględna surowość uległa ozdobom, a wojskowy cel szpanowi, który zadawać miał nowy Hummer.
W 2002 roku H2 trafił do seryjnej produkcji. Wyposażony w system DVD, skórzane, elektrycznie regulowane fotele, świetne nagłośnienie i masę innych bajerów nieco zatracił ducha pierwotnego modelu, ale wciąż szokował swoją kwadraturą i wszechobecną potęgą. Na szczęście znacząco schudł względem pierwowzoru- H2 ważył “zaledwie” 2,9 tony. Zawieszenie pomimo resorów z tyłu dość komfortowo amortyzowało nierówności. Pod maskę nowego Hummera trafiały wyłącznie potężne V ósemki o pojemnościach 6.0 i 6.2 sprawiające dreszcze i przerażenie u ekologów. Hummer H2 eufemistycznie rzecz ujmując nie był autem zbyt ekologicznym.
Prawdziwa twarda terenówka
Był za to całkiem niezłą terenówką. Zbudowano go w końcu na ramie pochodzącej z Chevroleta Tahoe, dzięki czemu samochód łatwo “nie klęka”. Hummer H2 wyposażony był w stały napęd na cztery koła, reduktor, blokadę międzyosiową i blokadę tylnego mostu. Problemem była jednak ogromna masa i potężne rozmiary, zwłaszcza szerokość, które w terenie potrafią skutecznie uprzykrzać życie. Któż jednak używał tego “bydlaka” do jazdy w terenie. H2 w odróżnieniu od H1 stał się samochodem zdecydowanie bardziej na pokaz niż typowym terenowym autem użytkowym. Dzięki wyjątkowemu, wyróżniającemu i krzykliwemu wyglądowi, potężnym rozmiarom i bogatemu wyposażeniu nowy Hummer zyskał popularność wśród bogatych ludzi i stawał się ich zabawką. H dwójką jeździł między innymi Eminem czy na naszym “podwórku” Mariusz Pudzianowski. Obok Cadillac’a Escalade i Dodge’a Chargera LX Hummer H2 był jednym z najchętniej kupowanych aut do lansu przez celebrytów w tamtym czasie.
Zminiaturyzowany potwór, czyli Hummer H3
General Motors zarabiało sporo pieniędzy dzięki Hummerowi, który trafił na świetny czas na rynku. Jak wiadomo jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zastanawiano się wciąż jak jeszcze bardziej zwiększyć sprzedaż. Słusznie ustalono, że wielu klientów wciąż odstraszają gigantyczne wymiary i tak już zmniejszonego modelu H2. W końcu aż dwa metry szerokości potrafią skutecznie utrudniać parkowanie w miastach, czyli de facto w najpopularniejszym środowisku Hummerów. Auto należało więc znowu zmniejszyć. Stracone kilogramy i centymetry warto byłoby zastąpić muskularnymi przetłoczeniami i chromowanymi wstawkami. W ten sposób w 2004 roku pokazano koncepcyjny model Hummera H3 T. Był to niezbyt długi, dwuosobowy pick-up o bardzo kanciastych i masywnych liniach. Okraszony sporą ilością chromu z wielkimi kołami i silnikiem V8 robił potężne wrażenie.
Stary duch w mniejszym opakowaniu
Nic dziwnego, że w koncepcie General Motors zwęszyło potencjał na niezły biznes. W 2005 roku zaprezentowano światu nowe dziecko spod znaku Hummera- model H3. Był wyraźnie mniejszy od swoich braci, ale swoje rasowe korzenie podkreślał potężnymi nadkolami, małymi szybami, kołem zapasowym na tylnej klapie i oczywiście swoim sercem. W topowej odmianie był nim 5,3 litrowy silnik V8 o mocy 305 koni mechanicznych. W słabszych wersjach pojawiły się natomiast rzędowe jednostki pięciocylindrowe o pojemnościach 3.5 i 3.7. Według mnie był to wizerunkowy strzał w stopę. W końcu Hummer to potężny bydlak, dlatego powinien mieć do dyspozycji większy i bardziej amerykański motor. Ważne jest jednak to, że konstruktorom pomimo znacznemu zminiaturyzowaniu auta względem H1 i H2 udało się zachować liczne cechy prawdziwego Hummera.
Między innymi to, że znów zbudowano go na ramie. Tym razem pochodziła ona z Chevroleta Colorado. Zawieszenie oparte na resorach z tyłu było banalnie proste i bardzo trwałe. Napęd znowu był stale przekazywany na obie osie, a do dyspozycji kierowca miał reduktor. W bogatszych odmianach spotkać też można było blokadę tylnego mechanizmu. To w połączeniu z mniejszą masą wynoszącą około 2,1 tony i mniejszą szerokością sprawiało, że Hummer H3 nieźle radził sobie w terenie. Wyposażenie było bardzo bogate. Obejmowało właściwie wszystko co było dostępne w tym segmencie, w tych czasach. Wnętrze pomimo różnorodności kolorów wciąż przypominało samochód dostawczy. Pomimo tego wyglądał na pewno bardziej modnie od swojej konkurencji w postaci na przykład Toyoty Land Cruiser. To właśnie H trójka zarobiła najwięcej pieniędzy ze wszystkich modeli Hummera. Wielu klientów chciało poczuć się jak “król drogi” siedząc w masywnym, wysokim i ciężkim aucie patrząc na wszystkich z góry.
Hot Wheels w skali 1:1, czyli Hummer HX
Od 2005 roku Hummer H3 zdobywał sławę wśród celebrytów i “bananowych dzieci”. Oferowano więc sporo limitowanych wersji, a na początku 2008 roku rozpoczęto produkcję wersji pick-up. Dział konstruktorski jednak nigdy nie śpi i już pracowano nad kolejnym modelem układanki. Hummer HX, bo taką nazwę przyjął zaprezentowany w styczniu 2008 roku nowy samochód koncepcyjny, miał być jeszcze mniejszym modelem uderzającym w segment Jeepa Wranglera. Auto wyglądało jak powiększony modelik Hot Wheelsa- zabawkowo i kwadratowo. Pomimo niewielkich rozmiarów bez problemu widzimy, że to samochód z DNA Hummera. Zwłaszcza linia tyłu przypomina tę z wojskowego Humvee. Charakter widać też pod maską, gdzie znajdował się 3.6 litrowy motor V6. Wnętrze natomiast było połączeniem futuryzmu z surowością. Całość prezentowała się naprawdę wyjątkowo i bardzo odważnie, a pomysł sprzedawania małego modelu była jak najbardziej zrozumiała i opłacalna.
Wyniszczający kryzys
Nowy model niestety trafił w najgorszy czas. W 2008 roku po upadku inwestycyjnego banku Lehman Brothers rozpoczął się wielki ogólnoświatowy kryzys finansowy. Silną czkawką odbił się on na amerykańskiej gospodarce. Przemysł motoryzacyjny zawsze był jej kluczową gałęzią. W konsekwencji General Motors nagle stanęło na progu bankructwa. Posiadało ono wiele nierentownych i nierokujących marek i deficyt własnych ekonomicznych i ekologicznych samochodów.
Ponadto słabe wykonanie odbijało się na coraz mniejszej sprzedaży samochodów koncernu na korzyść producentów japońskich. GM zdecydowało się na bardzo ostre decyzje zamykając niektóre marki. Po sprzedaniu Saaba rozpoczęto zamykanie nieprzyszłościowych marek. I tak obok Pontiaca, Saturna znalazł się również Hummer. Marka pomimo sukcesów była zbyt mała i nastawiona wyłącznie na jedną gałąź rynku motoryzacyjnego. Ponadto duże, paliwożerne auta sprzedawały się coraz gorzej z powodu kryzysu. Jego dyskusyjne jak na swoją cenę wykonanie wewnątrz przybiło gwóźdź do trumny. W ten sposób model HX nigdy nie trafił do produkcji, a ostatni Hummer został sprzedany w 2010 roku.
GMC HUMMER EV – nieoczekiwany wielki powrót
Słuch o Hummerze zaginął. GM pogrzebało ten kontrowersyjny, ale ciekawy projekt. Celebryci przerzucili się na inne, ekologiczniejsze auta. Z czasem, po wielkich wysiłkach amerykańskiego rządu zdołano uratować GM przed bankructwem. W międzyczasie udało się opanować ogólnoświatowy kryzys i General Motors mogło powrócić na szczyty wyników sprzedaży. W 2019 roku Elon Musk- wizjoner, miliarder i założyciel Tesli– marki samochodów elektrycznych premium, zaprezentował bardzo futurystyczny i szokujący samochód- model Cybertruck. Pomimo bardzo kontrowersyjnego wyglądu i wpadki podczas prezentacji samochód zachęcił sporo klientów do zakupu. Elektryczny, ciekawy wizualnie, mocny i wielki pick-up to coś czego GM nie posiadało w ofercie, a okazało się, że jest to dochodowa działka. W ten sposób narodził się pomysł wskrzeszenia marki.
Nowy wygląd w starym stylu
Amerykańscy designerzy wykopali z grobu umarłego przed laty Hummera i szybko rozpoczęto pracę nad nową generacją. Ustalono, że musi być to, tak jak Cybertruck, duży pick-up. Również miał być elektryczny, a jego moc ma szokować i powalać. Tak samo wygląd jednak nie w taki sposób jak Tesla. Nowy Hummer ma być samochodem wyraźnie nawiązującym do poprzednika, a więc do bólu kanciastym, z wyraźnymi przetłoczeniami, niemal pionową szybą i napompowanymi nadkolami. Ciężki, masywny wygląd udało się odtworzyć w mojej opinii w stu procentach. Design wzbogacono o szereg nowinek jak na przykład świecący na całej szerokości przedni pas. Wnętrze utrzymano w twardej stylistyce. Wyposażono je jednak w bogate, współczesne wyposażenie.
Naszpikowany nowoczesną technologią
Hummer powrócił, ale nie jako marka, a jedynie model gamy GMC. Dlaczego? Taniej jest wykorzystać sieć dealerską istniejącego producenta niż tworzyć ją od nowa. Tak naprawdę nie jest to zbyt istotne. Istotne są jego dane techniczne, a te robią elektryzujące wrażenie. Trzy elektryczne silniki generują moc bagatela 1014 KM, a pierwszą setkę Hummer osiąga w 3 sekundy! Jak na wielkiego pick-up’a jest to imponujące. Maksymalny zasięg to 560 km. Zdolności terenowe nowego modelu są na wysokim poziomie. GMC Hummer EV, bo taką nazwę przyjął nowy model, wyposażony został między innymi w system CrabWalk polegający na umożliwieniu kierowania wszystkimi kołami pod tym samym kątem przy niewielkich prędkościach. Hummer został także wyposażony w adaptacyjne pneumatyczne zawieszenie umożliwiające podniesienie samochodu o 15 centymetrów! Ponadto aby chronić kluczowe elementy napędu samochód otrzymał w osłony podwozia ze stalowych płyt. Oprócz tego masa wszelakich kamer monitorujących to co się dzieje z samochodem.
GMC Hummer EV został wyposażony w system jazdy autonomicznej Super Cruise. Dzięki niemu możliwa jest między innymi automatyczna zmiana pasa ruchu. Jednak to szczerze mówiąc nie bardzo mnie interesuje. Podobnie jak wielkość dotykowego ekranu czy ilość elektronicznych pierdół w środku. Ważne jest to, że General Motors reaktywowało ten świetny i kultowy model. Pewnie nie każdemu spodoba się to co uważam, ale według mnie nowy model zapowiada się świetnie, tak samo wygląda, ma potężną moc, a dzięki temu, że jest elektrykiem może zyskać dodatkowo na popularności. Produkcja rozpocznie się w Detroit w 2021 lub 2022 roku.
Genialnie absurdalny samochód
Historia Hummera jest jak fabuła niejednego filmu. Ciekawy, odważny początek, rozwój, sukcesy, a gdzieś u szczytu nagły zwrot akcji i poważny kryzys. W momencie, kiedy wydaje się, że sytuacja jest już nie do naprawienia na końcu okazuje się, że wszystko wraca stopniowo do normy i opowieść kończy się happy endem. I tak Hummer po długich perypetiach, gorszych i lepszych dniach wrócił na rynek. Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy. Może nie jest zbyt rozsądny samochód. Może są auta lepsze w terenie, zwrotniejsze do miasta, ekonomiczniejsze, szybsze czy wygodniejsze. Hummer jednak ma w sobie to coś. Coś co sprawia, że każdy się za Tobą obejrzy, gdy nim jedziesz. Hummer podoba mi się już od podstawówki i wciąż patrząc na choćby H trójkę uwielbiam jej kanciastości i ten kiczowaty, ale jakże wyjątkowy dla tej marki styl. Jedyny w swoim rodzaju, kompletnie bezsensowny i absurdalny bunkier na kołach!
Zdjęcia: Wikipedia, Favcars.com, , materiały prasowe producenta