Ferrari

Mattia Binotto przyznał w rozmowie z włoskim oddziałem Sky Sports, że Ferrari wystartuje w Austrii na specyfikacji z lutowych testów przedsezonowych.

Praktycznie wszystkie zespoły F1 od momentu zakończenia przymusowej przerwy w pracach projektowych i produkcyjnych rzuciły się do roboty. Większość ekip przyjedzie na pierwszą rundę Mistrzostw Świata z większymi lub mniejszymi poprawkami. Rekordzistą prawdopodobnie jest Renault, które przyszykowało na wyścig na torze Red Bull Ring ulepszenia zarówno dla jednostki napędowej, jak i podwozia oraz segmentu aerodynamicznego. Okazuje się jednak, że Ferrari z większymi zmianami w swoim samochodzie zamierza czekać do zawodów na Węgrzech.

Wątpliwości w tej materii rozwiał Mattia Binotto, szef ekipy z Maranello. Główną przyczyną pojawienia się poprawek dopiero na Hungaroringu ma być gruntowne przeprojektowanie SF1000 i wymyślenie od nowa rozwoju maszyny.

Prawda jest taka, że dane z testów popchnęły nad do podjęcia znacznej zmiany kierunku w kwestii rozwoju auta. W szczególności chodzi o dział aerodynamiki.

Musieliśmy najpierw zrozumieć, dlaczego na testach nie otrzymaliśmy spodziewanych wyników i dowiedzieć się, jak bardzo musimy zmodyfikować nasze plany. Podążanie w planowanym wcześniej kierunku okazałoby się dla nas nieproduktywne, bo nie osiągnęlibyśmy naszych celów.

Mattia Binotto
Ferrari

Brak nowych części na zawody w Styrii potwierdził w rozmowie z włoskim oddziałem Sky kierowca Ferrari, Charles Leclerc. Monakijczyk nie ukrywa, że walka o zwycięstwo będzie niezwykle ciężka, lecz jednocześnie nie może doczekać się pierwszego od siedmiu miesięcy Grand Prix.

Austria pokaże nam, gdzie jesteśmy w stawce. Nie mieliśmy łatwego początku w trakcie testów zimowych. Samochód nie będzie zbytnio różnić się od tego z Barcelony, ponieważ nie można było pracować nad bolidami. Naszym celem jest wykorzystanie każdej nadarzającej się okazji.

Tęsknię za ściganiem się i nie mogę się doczekać powrotu na tor. Jestem zdeterminowany, by wrócić w dobrej formie. Podczas lockdownu szlifowałem formę fizyczną, a także bawiłem się na moim symulatorze w wirtualnych wyścigach. Teraz czas na powrót do prawdziwego kokpitu.

Charles Leclerc

Sympatycy wciąż zadają sobie jedno kluczowe pytanie w kontekście formy Włochów: czy rzeczywiście Scuderia ma tak poważne problemy, a może nie chcą pokazywać wszystkich swoich kart, jak zwykł robić to Mercedes? Tak naprawdę wszystkie spekulacje możemy włożyć między bajki do momentu wyjechania bolidów na tor. Na szczęście oczekiwanie na ten moment dobiega już końca.

Foto. materiały prasowe zespołu

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *