Formuła 2

Formuła 2 podczas pierwszej dostarczyła nam ogromu emocji. Wyścigi na torze Sakhir miały swoich bohaterów, ale także złoczyńców.

Po kilku miesiącach oczekiwań nareszcie mamy za sobą pierwszy weekend wyścigowy sezonu. Głównym daniem była naturalnie Formuła 1, jednak jeszcze więcej niż w Królowej Motorsportu działo się szczebel niżej. Mowa tu o Formule 2, która rozpoczęła piąty sezon pod tą nazwą po rebrandingu z GP2. Na ten rok przewidziano sporo zmian, najbardziej widoczną jest ta dotycząca formatu wyścigów. Od teraz mamy ich aż trzy podczas jednego weekendu, co generuje jeszcze więcej emocji niż dotychczas. Przy tak zmienionych zasadach istotne jest, żeby znajdować się jak najdalej od problemów. Każdy stracony punkt może być na wagę złota, to samo tyczy się szczęśliwców. Kto w poprzedni weekend wypadł pozytywnie, a kto zawiódł? Z pewnością nie zawiodła Formuła 2, która znowu zapewniła nam sporo rozrywki.

Formuła 2

Plusy

Guanyu Zhou – doświadczenie jest w cenie

Nie sposób nie wyróżnić kierowcy, który jest liderem klasyfikacji generalnej. Chińczyk świetne tempo zaprezentował już w kwalifikacjach, gdzie o zaledwie 3 tysięczne pokonał Christiana Lundgaarda. Stamtąd można wyciągnąć również jedyną rysę na weekendzie Zhou. Po czasówce sędziowie długo rozpatrywali jego przewinienie, czyli dwukrotne przekroczenie linii startu/meta po zakończeniu sesji. Skończyło się to ostatecznie na reprymendzie, co oznaczało, że 4 punkty zostają w bagażu kierowcy UNI-Virtuosi. Następnie nadszedł pierwszy sprint, w którym Guanyu spokojnie dojechał na siódmym miejscu. Pozostałe dwa wyścigi to majstersztyk w jego wykonaniu. Co prawda sobotnie popołudnie zakończył na trzeciej pozycji, jednak przejechać cały sprint na oponach miękkich to nie lada wyczyn. Wisienką na torcie okazał się wyścig główny, który Zhou pewnie wygrał, chociaż emocji znów nie zabrakło. Po Bahrajnie Chińczyk przewodzi w klasyfikacji generalnej i taki stan rzeczy będzie utrzymywał się przez praktycznie dwa miesiące.

Formuła 2

Debiutanci z Formuły 3 – szturm wschodzących gwiazd

Kolejny rok z rzędu mamy sytuację, w której nowe twarze rozdają karty w Formule 2. W zeszłym sezonie na cztery pierwsze wyścigi, aż trzy wygrali kierowcy wówczas debiutujący. Podobnie jest i tym razem – pierwsze lokaty zdobywali w ubiegły weekend Liam Lawson oraz Oscar Piastri. Ten pierwszy fantastycznie pojechał w otwierającym sezon sprincie, odjeżdżając z Jehanem Daruvalą reszcie stawki. Świetnie pokazał się także w niedzielę, gdy zajął najniższy stopień podium. Kierowcy z Antypodów nie udało się ukończyć rywalizacji w sobotnie popołudnie, gdy musiał wycofać się po kolizji z Felipe Drugovichem. Tamten wyścig wygrał wspomniany Oscar Piastri, który sprostał oczekiwaniom wielu kibiców. Ubiegłoroczny mistrz Formuły 3 wszedł szczebel wyżej bez żadnych kompleksów, od razu postawił twarde warunki swojemu koledze z ekipy, Robertowi Shwartzmanowi. Do pełni szczęścia zabrakło tylko udanej niedzieli, gdy Australijczyk nie ukończył zmagań po kolizji z Danem Ticktumem.

Liam Lawson

Warto przyjrzeć się jednak szerszej grupie debiutantów, gdyż nie tylko ci wygrywający nam zaimponowali. Największą niespodzianką jest z pewnością Richard Verschoor, który w zeszłym sezonie Formuły 3 był dopiero dziewiąty. Formuła 2 to zupełnie inne wyzwanie, z którym Holender mógł sobie zwyczajnie nie poradzić. W Bahrajnie pokazał się jednak ze świetnej strony. Najpierw piąte miejsce w kwalifikacjach, później niestety kolizja z Danem Ticktumem. To oznaczało walkę z końca stawki w drugim sprincie i niewielkie szanse na punkty. Holender pojechał jednak rewelacyjnie i zawody zakończył na czwartej pozycji. To samo miejsce Verschoor zajął również w niedzielę podczas wyścigu głównego. Tu może on jednak czuć drobny niedosyt, gdyż podium wypuścił z ręki na ostatnim okrążeniu. Jak na debiutanta dobrze pokazał się również David Beckmann, który pierwszy wyścig sezonu zakończył przecież na podium. Plusik możemy zapisać również przy Matteo Nanninim, który bardzo nieoczekiwanie zdobył punkt dla słabiutkiej ekipy HWA Racelab.

Oscar Piastri

Minusy

Robert Shwartzman – największy przegrany weekendu

W przedsezonowych zapowiedziach zarówno ja, jak i spora rzesza ekspertów, widziała w Rosjaninie faworyta do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Runda w Bahrajnie nie okazała się jednak szczęśliwa dla kierowcy z Sankt Petersburga. Kłopoty zaczęły się już w kwalifikacjach, gdy posłuszeństwa odmówiła jego Prema. To oznaczało sporo pracy w sobotę, którą Shwartzman w pierwszym sprincie wykonał dobrze, kończąc zmagania na czwartym miejscu. Kolejna dawka pecha czekała na niego w drugim sprincie, gdy na jego drodze znalazł się Dan Ticktum. Brytyjczyk mocno zacieśnił linię na starcie wyścigu, co doprowadziło do kolizji między kierowcami. Zakończyło to dzień Roberta, który z pewnością mocno sfrustrowany przystąpił do wyścigu głównego. Tam zawiódł sam Shwartzman, gdy na starcie wyeliminował z rywalizacji Roya Nissanego. Zawodnik Premy został ukarany przejazdem przez aleję serwisową, co praktycznie zamykało szansę na jakiekolwiek punkty. Tutaj objawił się jednak kunszt Rosjanina, który wykorzystując Samochód Bezpieczeństwa i własne umiejętności przebił się na siódme miejsce i zgarnął najszybsze okrążenie. Mimo to Shwartzmanowi uciekło sporo cennych punktów, które w późniejszej fazie sezonu mogą okazać się kluczowe.

Formuła 2

Dan Ticktum – kierowca z magnesem na kłopoty

Jeśli spojrzymy na klasyfikację generalną po pierwszej rundzie, to zauważymy Ticktuma na piątej pozycji. Patrząc na jego rezultaty z poprzedniego sezonu łatwo stwierdzić, że jest tu zauważalny progres. Niestety, wyniki nie zawsze idą w parze ze stylem, a co ważniejsze kulturą jazdy. Ta u Brytyjczyka wciąż leży i nie może wstać. Zawodnik Carlina we wszystkich trzech wyścigach był zamieszany w incydenty, które kończyły wyścigi jego rywali. W pierwszym sprincie Ticktum przestrzelił hamowanie do pierwszego zakrętu, przez co ze sporym impetem wpakował się w Richarda Verschoora. Po południu Brytyjczyk wykazał się już na starcie, bardzo agresywnie składając się do “jedynki”. Tam jednak znajdował się już Robert Shwartzman, co nie mogło się skończyć inaczej niż kolizją. Junior Williamsa był również zamieszany w kontakt z Oscarem Piastrim podczas wyścigu głównego. Jest to jedyna sytuacja, w której Dan nie ponosi pełnej winy za incydent, tylko rozkłada się ona pomiędzy obu kierowców. Nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie na jego regularnie brawurową i bezmyślną jazdę. Można powiedzieć, że Formuła 2 ma swojego Mazepina Maldonado.

Formuła 2

Sędziowie – czyli jeden, wielki chaos

Jeśli myśleliście, że sytuacja z limitami toru w Formule 1 to największy skandal weekendu, to lepiej zapnijcie pasy. Formuła 2, a raczej jej sędziowie odstawiali takie cyrki, że miejscami ciężko było nadążać za akcją. Wszystko zaczęło się już w piątek, gdy na ogłoszenie werdyktu w sprawie wykroczenia Guanyu Zhou musieliśmy czekać dobre kilka godzin. Prawdziwe jaja zaczęły się jednak w sobotę, gdy stewardzi musieli oceniać sytuacje z toru. Podczas pierwszego sprintu Dan Ticktum otrzymał pięć sekund kary za zakończenie wyścigu Richarda Verschoora. Wieczorem za bardzo podobne wykroczenia po 10 sekund otrzymywali Christian Lundgaard i Felipe Drugovich. Problem jest jednak taki, że ta dwójka doprowadzała do kolizji w trakcie intensywnych walk z rywalami, podczas gdy kierowca Carlina zwyczajnie przestrzelił hamowanie, popełniając spory błąd. Największy chaos wywołała jednak kara Lundgaarda, która została mu doliczona do wyników wyścigu. Jak się później okazało, Duńczyk odbył ją podczas swojego postoju, czego FIA nie zauważyła. Komedia to naprawdę zbyt małe słowo, żeby opisać poczynania sędziów…

Formuła 2

To by było na tyle z weekendu w Bahrajnie. Po tak ogromnych emocjach aż żal powiedzieć, że kolejna runda dopiero za dwa miesiące. Wówczas pojedziemy jednak do Monako, gdzie na ulicach księstwa często mamy do czynienia z arcyciekawymi wyścigami w juniorskich seriach. Dla kierowców, którym słabiej poszło na torze Sakhir, to dobry moment na złapanie formy. Okazja na to pojawi się w weekend 24-25 kwietnia, gdy odbędą się testy w Barcelonie. Teraz jednak pora na zasłużony odpoczynek. Zasłużony przynajmniej dla niektórych zawodników.

Foto. materiały prasowe serii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *