Choć powszechnie uważamy elektryki za nudne samochody to BMW i4 ma jasny cel – przekonać nas, że jest zupełnie inaczej, a to auto da się lubić
Jednym z argumentów podawanych przeciwko samochodom elektrycznym jest brak radości z jazdy. To w zasadzie zrozumiałe, w końcu jak auto, które nie generuje dźwięku silnika może dać nam frajdę? No dobra, wcale tak nie jest, że nie może, ale większość przeciwników chwyta się tego argumentu. Tak czy inaczej, BMW chce nas przekonać, że ich slogan reklamowy “Radość z jazdy” ma odzwierciedlenie również w pojazdach elektrycznych, konkretnie w tych, które dopiero mają zostać wprowadzone. O co dokładnie chodzi? Otóż wiele mówi się na temat BMW i4, czyli pełnoprawnego elektryka bazującego na serii 4, który mocą ma się zbliżyć (lub nawet przewyższyć) topowe M4, jednak nic z działem M (w teorii) nie ma.
Auto ma być najmocniejszą jak dotąd konstrukcją elektryczną z logo BMW. Moc ma sięgać 530 KM, co w rezultacie ma się przełożyć na sprint do setki w czasie mniejszym niż 4 sekundy. Dla porównania BMW M4 Competition w najnowszej odsłonie ma 510 KM z 3-litrowego silnika R6 i potrzebuje zaledwie 3,9 sekundy, by osiągnąć pierwszą setkę. Zatem nie trzeba być alfą i omegą, żeby zrozumieć, że wieksza moc i to z silnika elektrycznego da nam lepsze przyspieszenie. Nieoficjalnie mówi się o czasie w okolicy 3,4 sekundy, a nawet 3,2. Jak będzie dowiemy się dopiero mając przed sobą produkcyjne egzemplarze. Wiemy jednak, że zasięg elektrycznego i4 ma wynieść około 600 kilometrów według WLTP, a to dobra informacja.
„BMW i4 daje wrażenie lekkości i zwinności, a jednocześnie solidności i autorytetu. Dzięki doskonałej niezawodności kierunkowej i dużej stabilności na zakrętach, wydaje się dosłownie przyczepiać do drogi. Wszystkie pojazdy elektryczne są zdolne do szybkiego przyspieszania na prostej, ale to nie wystarczy nam w BMW ”.
mówi kierownik projektu David Alfredo Ferrufino Camacho
Aktualnie BMW przeprowadza ostatnie testy nowego i4 i wkrótce model trafi na produkcyjne taśmy. Jednak zanim to nastąpi to postanowiono dać nam przedsmak tego, co przyniesie nowe auto. Dlatego producent przygotował materiały, na których w prosty sposób pokazuje nam, że nowym BMW i4 da się latać bokiem. To być może uspokoi wszystkich zwolenników tylnego napędu, jednak pojawia się pytanie czy da się całkowicie wyłączyć systemy asystujące kierowcy, takie jak na przykład kontrola trakcji. Mamy nadzieję, że tak i nie jest to dostępne na przykład tylko w trybie często określanym jako “Drift Mode”. Więcej szczegółów powinniśmy poznać już wkrótce, wraz z cenami jakie przyjdzie nam zapłacić za nowego elektryka z Bawarskiej stajni.
Foto. materiały prasowe producenta
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.