Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Lamborghini szykuje małą niespodziankę dla wszystkich fanów marki, ale tak naprawdę to Porsche powinno obawiać się włoskiej konkurencji

Zapewne każdy z was słyszał o Huracanie. Ten wydany w 2014 następca Gallardo od razu stał się hitem sprzedażowym, co nikogo nie dziwiło, patrząc na jego stosunek ceny do tego co oferował. A jak na swoją cenę oferował sporo. Silnik V10 o pojemności 5,2l przekazywał na asfalt swoje 610 koni za pośrednictwem wszystkich czterech kół. To dawało osiągi na poziomie 3,2 sekundy do setki i 325 km/h prędkości maksymalnej. Jednakże takimi osiągami dysponowała jedynie pierwsza, podstawowa wersja.

EVO

Huracan ewoluował, pojawił się lifting, ale przed nim najwięcej szumu zrobiła jego wersja Performante, która pobiła rekord Północnej Pętli Zielonego Piekła, który to należał do 918’stki. Jakiś czas później Porsche poprawiło wynik za pomocą 911 GT2 RS (które po raz pierwszy nie zostało zaprezentowane na targach motoryzacyjnych, a na pokazie Xboxa na E3 w 2017). Jednakże Lamborghini nie pozostało dłużne, ponieważ rekord znowu padł łupem kolejnemu szarżującemu bykowi, jakim był Lamborghini Aventador SVJ, który miano Króla Ringu dzierży do teraz.

EVO

Dlaczego o tym wspominam? Bo z bardzo dziwnych zdjęć szpiegowskich powstają spekulacje, że Lamborghini szykuje edycję Performante Huracana EVO (czyli wersji poliftowej). Jednakże na ten moment wszystko co testują jest ukryte pod budą od wersji EVO, przez co na pierwszy rzut oka można było nie zwrócić uwagi. Jednakże bardziej wprawne oczy i osoby bardziej zorientowane wyłapały trzy rzeczy, po których wiemy, że coś się święci.

EVO

Przede wszystkim, tablice rejestracyjne informują nas o tym, że mamy do czynienia z pojazdem testowym. Dalej widzimy również łączenia przedniego zderzaka z błotnikiem zakryte czarną taśmą, ale to co najbardziej wyróżnia ten model, to pokrywa silnika, której nie sposób szukać w innych Huracanach. Wygląda ona na coś, co bardziej by pasowało do Aventadora, ponieważ nie mamy tutaj do czynienia z oszkloną pokrywą, a charakterystycznymi carbonowymi płatami. I ta odsłona, w porównaniu do przedniego zderzaka zamontowanego na klipsach i sklejonego taśmą, wygląda na coś zrobionego solidnie.

EVO

Co ciekawe, mimo że w przypadku większości nowych modeli lub wariantów media docierają do wewnętrznych plotek, tak w tym przypadku mamy do czynienia z absolutną ciszą ze strony Lamborghini. Przez to w sprawie tego egzemplarza zakłada się kilka opcji. Może to być stara wersja testowa Huracana EVO, która z niewiadomych powodów została zabrana na przejażdżkę. Jednakże najbardziej ekscytująca jest druga opcja, jakoby Lamborghini szykowało dla nas nową wersję Huracana. I tą wersją mógłby być EVO Performante, co wyjaśniałoby zupełnie nową pokrywę silnika, wykonaną ze znacznie lżejszego od szkła włókna węglowego, zapewniałaby lepszą aerodynamikę i chłodzenie w tym obszarze.

Jednakże na ten moment naprawdę ciężko jest powiedzieć więcej na ten temat i założyć, która z tych opcji jest bardziej prawdopodobna. Jedyne co nam pozostaje, to uzbroić się w cierpliwość i liczyć na nowe zdjęcia szpiegowskie.

EVO

Foto. Motor1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *