Yaris GR-4 może być najlepszym samochodem Toyoty w XXI wieku, bo zapowiada się naprawdę solidna modyfikacja tego miejskiego samochodu
Pożary w Australii mocno namieszały Toyocie. Właśnie na czas ostatniego rajdu w kalendarzu WRC planowali oni prezentację ich nowego modelu Yarisa w długo wyczekiwanej wersji GR-4. Tak się jednak nie stało, a premiera została odwleczona w czasie z 17 listopada bieżącego roku na 10 stycznia roku 2020. Późniejsza data premiery ma swoje zarówno plusy, jak i minusy. Toyota co prawda ma czas na podbicie zainteresowania modelem i dłuższą kampanię promocyjną, z drugiej jednak strony, łatwo przez ten czas pokazać za dużo. I co tu dużo nie mówić, japoński producent tych informacji zdradził nam dość sporo.
Zacznijmy może od chyba najważniejszego faktu, który Toyota zdradziła nam na krótkich nagraniach: Yaris GR-4 będzie miał napęd na wszystkie koła! Prawdopodobnie nie dało się tego ukryć prezentując samochód w ruchu, szczególnie na szutrze, ale ja nie mam Toyocie tego za złe. Potwierdzenie faktu o napędzie na 4 koła jeszcze bardziej podbiło moje zniecierpliwienie na premierę tego pojazdu. No i chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, dlaczego napęd na wszystkie osie jest istotnym rozwiązaniem w samochodach stworzonych pod trasy szutrowe, zarówno tych wyczynowych, jak i drogowych. W takim razie przejdźmy dalej.
Toyota mocno zaznacza, jak istotną częścią w projekcie tego Yarisa była dotychczasowa kampania w WRC. Żeby jeszcze mocniej to podkreślić, dała się nim wytaplać w błocku najważniejszym osobom związanym z ich programem rajdowym. Wspomniane osoby to tegoroczny mistrz świata WRC Ott Tanak, pozostali kierowcy tegorocznego składu czyli Kris Meeke i Jari-Matti Latavala, oraz głowa programu Gazoo Racing w rajdowych mistrzostwach świata, czterokrotny mistrz WRC Tommi Makinen. Kiedy widzimy uśmiech i ekscytację takich osób nowym pojazdem, nie ma możliwości żeby nie był on dobry.
Choć dane techniczne wciąż pozostają w zakresie plotek i nadziei na czterocylindrową turbodoładowaną jednostkę korzystającą z technologii znanych z WRC, tak nowy Yaris nie ukrył się przed obiektywami dziennikarzy. Dostaliśmy zdjęcia szpiegowskie z zewnątrz prezentujące pojazd bez kamuflażu, jak i z wewnątrz. To co najważniejsze w przypadku fotografii kokpitu, poza wyglądem deski rozdzielczej zdradzają one kolejny ważny techniczny aspekt, czyli manualną skrzynię biegów, co na pewno spodoba się entuzjastom.
Największą jednakże zagadką tego modelu jak dotąd pozostaje jego dostępność. Nie wiemy czy GR-4 podzieli los limitowanej edycji GRMN, czy trafi do liczniejszej produkcji seryjnej. Ja osobiście cicho liczę na ten drugi scenariusz, bo patrząc na to jakie przecieki jak dotąd dostaliśmy, Yaris GR-4 na pewno nie przejdzie bez echa. Nadzieję tę potęguje fakt, że jeśli model ten będzie tak zwaną homologacją specjalną, to japoński producent zmuszony będzie do produkcji przynajmniej 25 tysięcy egzemplarzy aby zakwalifikować się do przyszłorocznych rajdów serii WRC, co jest znacznie większą liczbą w porównaniu do 400 sztuk Yarisa GRMN przeznaczonych na rynek europejski. Ostatecznie to czas jednak pokaże, z jakim scenariuszem będziemy mieli do czynienia, więc nie pozostaje nic innego, jak czekać.
Foto. Toyota
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.