Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Niemal pewnym jest to, że Toyota po raz trzeci z rzędu zdominuje Le Mans. Mimo to jednak możemy liczyć na walkę między ekipami Gazoo Racing.

Tegoroczna, opóźniona edycja Le Mans zbliża się wielkimi krokami. Oczy fanów natomiast bez wątpienia zwrócone będą w stronę zespołu Toyota. Czy to fani marki życzący wykorzystania ostatniego występu modelu TS050, czy przeciwnicy dominacji, liczący na kolejny pech Japończyków, jak za lat rywalizacji z Porsche i Audi. Po dwóch zwycięstwach ekipy z numerem 8 (za kierownicą której jeździł wówczas między innymi Alonso), raczej nikt nie pogardziłby zwycięstwem drugiego samochodu od Gazoo Racing. A już zwłaszcza po pechu, jaki spotkał pojazd z numerem 7 w trakcie zeszłorocznej edycji wyścigu. Na szczęście jednak na rywalizację będzie szansa. Jak przyznają kierowcy, walka między obiema ekipami w TS050 może być naprawdę bliska. Szczególnie w związku z brakiem success handicapu.

Toyota TS050

Spore nadzieje pokłada między innymi członek ekipy numer 7, Jose Maria Lopez. Zeszłoroczny pech pod koniec prowadzonego przez nich wyścigu, kiedy to ich Toyota TS050 miała problemy wymuszające zjazdy do alei, pozostawił po kierowcach spory niedosyt. Nie ma się co zatem dziwić, że oczekiwania na tegoroczną edycję bez wątpienia są ogromne.

Nie mogę się doczekać, bo jeśli jedziesz na równych warunkach, nie ma wymówek. To od kierowców i załogi zależy, aby wykonali najlepszą możliwą robotę. Tego zawsze chcesz – uczciwej walki. Niech wygra najlepszy.

Jose Maria Lopez
Toyota TS050

Na równą walkę liczy również przedstawiciel załogi z numerem 8, Sebastien Buemi. Szwajcar cieszy się, że wyścig pozbawiony będzie success handicapu, który mocno utrudniał rywalizację między ekipami Toyota Gazoo Racing. Zdaniem dwukrotnego zwycięzcy Le Mans, moc tego systemu wyrównywania stawki była bowiem zbyt mocna.

Poziom rywalizacji, jaki mieliśmy w 2018 i 1919 roku był niesamowity. Dobrze było być tego częścią, nawet jeśli walka z kolegami z drużyny jest inna – powiedziałbym, trochę trudniejsza – niż ściganie się z Porsche i Audi. Stosunek handicapu, który wybrali, jest zbyt silny i oznacza, że ​​nie masz szansy na właściwe ściganie. Przez większość czasu mieliśmy Rebelliona, pierwszą Toyotę, a potem drugą Toyotę, każde z nich ścigające się we własnym wyścigu – nie było między nami walki. Jeśli jesteś spowolniony o trzy sekundy, a siostrzany samochód o 2,8 s, to nie ma walki. To trochę przykre.”

Sebastian Buemi

Toyota wystawi w sumie dwa spośród pięciu zgłoszonych samochodów LMP1. Poza Japończykami w najwyższej klasie prototypów również Rebellion wystawi duet prototypów. Piątym na liście jest natomiast jeden samochód zespołu ByKolles. Zbliżone tempo obu TS050 oraz walka zespołów prywatnych o trzecie miejsce daje nadzieję na ciekawą rywalizację przy niewielkiej liczbie pojazdów. Nam pozostaje jedynie czekać na najbliższy wyścig, żegnający przy tym klasę LMP1. Nie zajmie to jednak długo, bo tegoroczne Le Mans odbędzie się już w ten weekend. Start już w sobotę o godzinie 14:30.

Foto. materiały prasowe Toyoty

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *