Jeśli czekaliście na chwilę oddechu po Monzy, to się przeliczyliście. Lewis Hamilton był najszybszy w okraszonym dwiema czerwonymi flagami wyścigu o Grand Prix Toskanii na Mugello.
Na starcie kompletnie zaspał Lewis Hamilton, a dzięki temu Valtteri Bottas objął prowadzenie oraz Charles Leclerc, który wskoczył na P3. Na drugim zakręcie doszło jednak do ogromnego karambolu, w wyniku którego z wyścigiem pożegnali się Max Verstappen, który na starcie miał ogromne problemy z silnikiem oraz Pierre Gasly. Francuz stracił panowanie nad bolidem i uderzył w Kimiego Raikkonena, a to rozpoczęło reakcję łańcuchową. W tym wszystkim ucierpiał również Romain Grosjean, lecz zdołał on wrócić na tor. Dodatkowo obrócił się Carlos Sainz, w którego uderzył Sebastian Vettel. Na tor z automatu wyjechał samochód bezpieczeństwa.
Kierowcy nawet nie zdążyli rozpocząć na dobre ścigania się, a na prostej startowej doszło do kolejnej kraksy. Bottas bardzo długo zwlekał z restartem. Niektórzy kierowcy musieli zwolnić, by nie uderzyć w innych kierowców. Bardzo mocno przyhamował Kevin Magnussen, w którego uderzył Antonio Giovinazzi. Potem mogliśmy obserwować idealny przykład efektu domina – w rozbite samochody uderzyli Carlos Sainz i Nicholas Latifi. Cała czwórka zablokowała prostą startową i decyzja mogła być tylko jedna – czerwona flaga.
O 15:58 kierowcy po raz drugi ustawili się na polach startowych. Lewis Hamilton świetnie wystartował i odzyskał prowadzenie w wyścigu. Katastrofalnie wystartował zaś Alex Albon, który spadł na siódmą pozycję. Tak samo Vettel, który był ostatni na P13. Najważniejsze było, że w końcu obyło się bez neutralizacji i wyścig zaczął się na dobre.
Mercedesy niemal natychmiastowo odjechały trzeciemu Leclercowi, przed którym pojawiło się nie lada wyzwanie – dowiezienie podium dla Ferrari w 1000. wyścigu włoskiej stajni w Formule 1. Ricciardo zaś naciskał na Racing Pointy znajdujące się na pozycjach 4-5 i na 15. okrążeniu poradził sobie z Sergio Perezem. Trzy okrążenia później Lance Stroll wyprzedził Charlesa Leclerca i awansował na trzecie miejsce. Na kolejnych kółkach Monakijczyk tracił kolejne pozycje i już na 21. kółku był na siódmym miejscu. Narzekający na opony kierowca Ferrari zjechał do boksu po twarde ogumienie i spadł na ostatnie miejsce.
Tymczasem Ricciardo był coraz bliżej Lance’a Strolla. Renault postawiło na podcięcie Kanadyjczyka, co się udało i Australijczyk znalazł się na wirtualnej trzeciej pozycji. Tragiczny pit-stop zaś zaliczyła Alfa Romeo, która Kimiego Raikkonena trzymała w boksie przez 12 sekund. Lewis Hamilton chciał zjechać do alei jako pierwszy z Mercedesów, lecz z ,,z uwagi na bezpieczeństwo” pierwszy zameldował się Bottas. Mimo wszystko Brytyjczyk po wyjeździe z boksu był bardzo daleko przed kolegą z zespołu.
W pierwszym zakręcie trochę akcji dostarczyli nam Kimi Raikkonen i Romain Grosjean. W walce o przedostatnią pozycję zetknęli się oponami, ale to Kimi Raikkonen wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Tymczasem rodak Raikkonena, Valtteri Bottas podkręcił tempo i zaczął kręcić najszybsze okrążenia wyścigu. Niestety z powodu dużej straty do prowadzącego Lewisa Hamiltona, Fin nie miał co liczyć na zwycięstwo.
Na 37 okrążeniu ponownie zagrożony poczuł się Leclerc. Monakijczyk został dogoniony przez Kvyata i jego ósma pozycja była w niebezpieczeństwie. Rosjanin nie zdążył wyprzedzić kierowcę Ferrari, jako że zjechał on po kolejny komplet opon zgodnie z planem C. Leclerc wyjechał na jedenastej pozycji z sześciosekundową stratą do Vettela oraz ponad 10 sekundową do George’a Russella.
W końcówce zaogniła nam się walka o ostatni stopień podium. Cała trójka Ricciardo, Stroll, Albon z każdym okrążeniem zmniejszała różnicę pomiędzy sobą. Cała ta sytuacja została zakończona przez Lance’a Strolla. Kanadyjczyk wyleciał z toru najprawdopodobniej z powodu przebitej opony i spowodował wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Valtteri Bottas wymodlił neutralizację i walka o zwycięstwo zapowiadała się niezwykle interesująco. Za kierowcą Mercedesa do alei serwisowej podążyli także Ricciardo oraz Alex Albon. Ostatecznie sędziowie zdecydowali się na drugą czerwoną flagę i kierowcy ponownie pojawili się po kolei w pit lane.
Po tym jak sędziowie uporali się z wrakiem bolidu prowadzonego przez Strolla sędziowie poinformowali, że rywalizacja wznowi się o 17:12 czasu lokalnego. Zawodnicy przejechali okrążenie formujące, ustawili się na polach startowych i po raz trzeci ruszyli do wyścigu.
Genialnie ruszył Daniel Ricciardo i od razu przeskoczył Bottasa. Pozycję stracił Albon, lecz odzyskał ją z rąk Pereza i dalej był na czwartej pozycji. Dalej mieliśmy Pereza, Norrisa, Kvyata. Świetnie ruszył Raikkonen i zdobył ósmą pozycję, lecz otrzymał pięć sekund kary za zbyt późne wjechanie na drogę prowadzącą do boksów. Dalej jechał Grosjean przed Leclerciem i Vettelem, a ostatni był George Russell, który z pewnością musiał być niesamowicie wściekły, jako że mogło oznaczać to stratę szansy na pierwsze w karierze punkty.
Valtteri Bottas nie marnował czasu i błyskawicznie wyprzedził Ricciardo. Fin wykręcił najszybsze okrążenie wyścigu i ruszył w pogoń po zwycięstwo. Na dziesięć okrążeń przed końcem Leclerc wyprzedził Grosjeana i miał przed sobą Kimiego Raikkonena. Nie była to pierwsza pozycja utracona przez Haasa. Niedługo potem wyprzedził go Vettel, a następnie George Russell i Francuz spadł na ostatnią pozycję. W walce o swoje pierwsze podium nie poddawał się Alex Albon. Taj wyprzedził Ricciardo w San Donato i wskoczył na trzecią pozycję, a następnie odjechał na bezpieczną odległość. Tempo Red Bulla było na tyle dobre, że Albon mógł pomyśleć o zaatakowaniu Mercedesów. Tajowi nie udało się, ale za to Valtteri Bottas wziął się do roboty przejeżdżając kolejne już fioletowe okrążenie.
Do końca wyścigu nie mieliśmy już żadnych przetasowań. Lewis Hamilton skradł najszybsze okrążenie wyścigu i pewnie dojechał na pierwszej pozycji przed Bottasem. Podium uzupełnił Alex Albon. Kimi Raikkonen po dodaniu kary do jego czasu zakończył wyścig na dziewiątej pozycji. Tuż przed Vettelem. George Russell nie dał rady zdobyć punktów i musiał zadowolić się jedenastą pozycją.
Foto. materiały prasowe serii
Comments