Pierre Gasly

Pierre Gasly liczył na zatarcie różnic między ekipami wraz z nowymi przepisami. Niestety, Francuz musi zadowolić się walką o siódme miejsce.

Formuła 1 przeszła w tym roku jedne z największych zmian na przestrzeni XXI wieku. W znacznym stopniu zmieniono bolidy, m.in. w kwestii opon i przedniego skrzydła. Rewolucja miała przynieść poprawę ścigania, dając kierowcom szansę na bliższe podążanie za rywalem w brudnym powietrzu. Po siedmiu rundach możemy stwierdzić, że faktycznie zmiany da się odczuć, patrząc na suche statystyki widać wzrost liczby wyprzedzeń w wyścigach. Rewolucja techniczna nie wyrównała jednak osiągów między poszczególnymi ekipami, na co niektórzy z pewnością liczyli. Oczywiście można powiedzieć, że Mercedes nie jest już najszybszy, a Haas się znacząco podciągnął. Patrząc jednak na szerszy obraz sytuacji wciąż bogatsze i większe zespoły są z przodu stawki, a reszta może co najwyżej walczyć o siódme miejsce. W takiej sytuacji znalazł się Pierre Gasly z ekipy AlphaTauri, który kolejny rok z rzędu nie może rywalizować w najwyższe cele. Francuz bardzo przeciętnie wszedł w nowy sezon, regularnie przegrywając ze swoim kolegą z zespołu, Yukim Tsunodą.

Pierre Gasly na ulicach Monako

Jeśli spojrzysz na zespoły od czwartego do ostatniego miejsca, to wszyscy jesteśmy w miarę blisko. Czołowa trójka to jednak zupełnie inna bajka. Nawet jeśli cofnę się do zeszłego roku, to zdarzało mi się pokonać w czasówce Ferrari, czasem Mercedesa, czasami Red Bulla. Naturalnie oni byli od nas szybsi, lecz nie jeździli w innej lidze, mogliśmy ich podgryzać. W tym sezonie nie ma na to szans, to dość spora zmiana. Jedynie Valtteri jest w stanie raz na jakiś czas rzucić im wyzwanie. Zostaliśmy dosłownie ograniczeni do walki o siódme miejsce, a przecież celem zmian było zatarcie różnic w stawce.

Pierre Gasly

Poglądy Francuza są z pewnością bliskie wielu fanom Królowej Motorsportu, którzy także oczekiwali większych przetasowań w stawce. Osoby bardziej zaznajomione z realiami Formuły 1 nie powinny być jednak zaskoczone takim stanem rzeczy. Nie możemy zapominać, że największe zespoły wciąż dysponują najbardziej okazałymi technologiami i zasobami. Limity budżetowe odgrywają tu marginalną rolę, ponieważ ekipy z czołówki nadal mają do dyspozycji najlepszych inżynierów i mechaników. Owe różnice są nie do przeskoczenia i dopiero kataklizm spowodowałby wywrócenie obecnego układu sił do góry nogami.

Gdy prowadzisz bolid Ferrari lub Red Bulla, to możesz pozwolić sobie na błąd, a i tak zakwalifikujesz się w czołowej szóstce, w przeciwieństwie do gościa w gorszym bolidzie, który przejedzie perfekcyjne kółko. Popełniając błędy powinieneś być za nie karany, startować z końca stawki. Mam nadzieję, że z biegiem czasu regulacje wyrównają poziom i zbliżymy się do czołówki.

Pierre Gasly
Pierre Gasly rozczarowany brakiem możliwości walki w czołówce

Gasly nie przeskoczy pewnych ograniczeń i na razie nie zapowiada się, żeby miał okazje walczyć o miejsca na podium. Francuz powinien skupić się na poprawie własnej dyspozycji, która w tym roku pozostawia sporo do życzenia. Lider AlphaTauri punktował zaledwie dwa razy, kończąc na ósmym miejscu w Arabii Saudyjskiej i na dziewiątym w Australii. Trzykrotnie w czołowej dziesiątce meldował się z kolei Yuki Tsunoda, czyli drugi kierowca stajni z Faenzy. Japończyk uzbierał dotychczas o 5 oczek więcej od Francuza, co z pewnością jest miłą niespodzianką po poprzednim, przeciętnym sezonie zawodnika z kraju kwitnącej wiśni.

fot. Red Bull Content Pool

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *