Nie ma co oczekiwać wielu zmian. ProCeed wciąż wygląda świeżo, nie wymaga więc znacznych modyfikacji jeśli chodzi o design.
Kia jest jedną z marek, która znacznie zmieniła swój charakter w ostatnich latach. Z producenta, który kojarzył się ze średnią jakością i niewielkimi emocjami płynącymi z jazdy, stała się jedną z najciekawszych propozycji na rynku. Bez wątpienia duża w tym zasługa nowych modeli. Stinger oraz ProCeed to odejście od starych metod marki i nowy rozdział w jej historii. W przypadku tego drugiego modelu lifting zbliża się wielkimi krokami, a na ulicach pojawiają się już pierwsze zakamuflowane egzemplarze.
Pomimo tego, już na pierwszy rzut oka widać, że nie czeka nas żadna większa rewolucja. ProCeed wciąż wygląda świeżo i nowatorsko jak na Kię. Pomimo ciężkiego kamuflażu, można zauważyć, że światła do jazdy dziennej trafią w inne miejsce. Przeprojektowany przód ma mieć także inny grill, a także większy zderzak. Generalnie ma być nieco bardziej sportowo, zwłaszcza w odmianie GT. Z tyłu możemy oczekiwać zmienionej grafiki lamp, a także nieco przeprojektowanego zderzaka.
Więcej zmian może zajść wewnątrz, ponieważ wnętrze nieco się już zestarzało. Przydałby się nieco większy ekran centralny z nowymi grafikami, jednak ciężko póki co coś przewidzieć. Pod maską prawdopodobnie wciąż będą te same jednostki. Podstawą będzie więc silnik 1.0 T-GDI o mocy 120 koni, następnie do wyboru będzie 1.5 T-GDI o mocy 160 koni i topowa wersja GT z silnikiem 1.6 T-GDI o mocy 204 koni. W przypadku dwóch ostatnich wersji w opcji znajdzie się dwusprzęgłowa skrzynia biegów. Napęd wciąż trafi jedynie na przednie koła.
Niestety, póki co nie znamy więcej szczegółów na temat odświeżonego ProCeeda. Bez wątpienia lifting będzie raczej drobny, bez większej rewolucji, zwłaszcza pod względem technicznym. Premiera nastąpi prawdopodobnie pod koniec tego roku lub na początku 2022 roku. Możliwe, że niedługo potem przyjdzie kolej na Ceeda oraz XCeeda.
Foto. zdjęcia są własnością serwisu Motor1
Redaktor | Fotograf