Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Sprawa Aston Martina i jego obecność w DTM zdają się być nie wyjaśnione, a cała sprawa zaczyna przybierać bardzo zły wymiar z prawnikami w tle

Sprawa brytyjskiego producenta wciąż nie cichnie. HWA żąda odszkodowania od R-Motorsport, a Szwajcarzy zastanawiają się nad ucieczką do Japonii. Tak, nie przesłyszeliście. Walka między HWA i R-Motorsport o Astona Martina trwa w najlepsze. Zacznijmy jednak po kolei, bo sytuacja po obu stronach konfliktu wygląda naprawdę ciekawie i ciężko przewidzieć rozwój dalszych wydarzeń.

HWA, niemiecki producent który był odpowiedzialny za dostarczanie dla R-Motorsport samochodów Vantage DTM i stworzenie do nich silników, mimo sukcesów z Mercedesem przed jego odejściem, z Astonem Martinem im delikatnie mówiąc nie wyszło. Konstrukcja samochodu przez pośpiech spowodowany późną decyzją o dołączeniu, była daleka do ideału. Czarę goryczy przelała jednak jednostka napędowa, która odstawała od konkurencji pod każdym względem. Przez to w debiutanckim sezonie kierowcy Astona Martina nie dość że dysponowali najsłabszym silnikiem, to również doznawali największej liczby awarii tej jednostki.

Zaostrzało to przez cały sezon konflikt na linii HWA i szwajcarskiego zespołu R-Motorsport i ostatecznie doprowadziło do zakończenia współpracy. Szwajcarzy po bezskutecznych poszukiwaniach zastępcy dla HWA postanowili zabrać swoje zabawki z piaskownicy DTM. To nie spodobało się Niemcom z HWA, którym zależało na tej operacji wyścigowej do tego stopnia, że gotowi byli sami wystawić pojazdy Astona Martina. Do tego jednak musiałyby zostać spełnione dwa warunki: zdobycie przez HWA licencji na korzystanie z pojazdów brytyjskiego producenta od R-Motorsport oraz pomoc od włodarzy DTM w znalezieniu sponsorów.

Aston Martina

Wróćmy jednak do faktu rozwiązania konsorcjum Vynamic, zrzeszającego HWA i R-Motorsport. Mówiono że projekt został rozwiązany ze względu na wyniki, które były niewspółmiernie małe w porównaniu do ilości pompowanych w to pieniędzy, jednakże Florian Kamelger, szef R-Motorsport zapewniał że „projekt był w dobrej kondycji finansowej”. Ta wypowiedź jednak nie zgadzała się z papierami HWA. Z racji na fakt że niemiecka spółka jest obecna na giełdzie, zmuszona była przedstawić raport finansowy. A tam znalazła się spora dziura budżetowa spowodowana kampanią w DTM, co nie spodobało się Niemcom, którzy wydali już oświadczenie ze swojej strony:

„W związku ze wspólnym przedsięwzięciem i działaniami HWA AG w ramach projektu DTM w 2019 r. HWA AG poniosła odpowiedni koszt, który obecnie nie został zrekompensowany przez partnerów DTM. Stratę z projektu DTM HWA AG ponosi samodzielnie, co stanowi niską dwucyfrową kwotę w milionach. […] Zarząd HWA AG dochodzi roszczeń odszkodowawczych wobec partnerów zobowiązania DTM.”

Wspomnianym partnerem oczywiście jest AF Racing AG, do którego należy R-Motorsport. Szwajcarzy jednak nie mają zamiaru spłacić tychże strat:

„Nie widzimy żadnych roszczeń odszkodowawczych ze strony HWA. AF Racing AG nie ma żadnych zobowiązań wobec HWA z tytułu uczestnictwa w DTM. Vynamic GmbH, które było zaangażowane w DTM, było konsorcjum między HWA i AF Racing AG, w której obaj udziałowcy byli w równym stopniu odpowiedzialni. Jeśli strata powstała w wyniku wspólnego przedsięwzięcia Vynamic, wpływa to równo na obu partnerów. Pisząc o stratach HWA należy wspomnieć, że AF Racing AG również ponosi stratę z projektu. […] Jedyną różnicą jest to, że starty AF Racing AG nie są zgłaszane publicznie, ponieważ nasza prywatna firma nie jest do tego zobowiązana. Przedsiębiorcza utrata HWA przez spółkę joint venture Vynamic nie uzasadnia jednak roszczeń HWA o odszkodowanie przeciwko Vynamic GmbH lub AF Racing AG.”

Na ten moment ciężko przewidzieć dalszy rozwój sytuacji, ale HWA już załatwiło prawników, którzy zajmą się sytuacją. W tym czasie kiedy HWA przygotowuje się do pozwu, R-Motorsport sugeruje, że ze swoimi samochodami Vantage mogą powędrować aż do Japonii. Powód jest prosty: DTM i klasa GT500 w Super GT nie odbiegają w dzisiejszych czasach zbytnio pod względem zarówno osiągów, jak i budowy. Sami mieliśmy okazję się o tym przekonać podczas finału DTM w Hockenheim oraz podczas rundy Super GT x DTM na torze Fuji Speedway.

„Nie mogę mówić w imieniu Andy’ego Palmera, ale podczas wspólnej konferencji prasowej powiedział, że Japonia jest dla nas ważnym rynkiem – a klasa GT500 jest bardzo atrakcyjna i interesująca.”

Aston Martina

Podobno początkowym planem R-Motorsport na sezon 2020 było uczestniczenie zarówno w serii niemieckiej jak i japońskiej. Według członka zarządu HWA, Ulricha Fritza, w wystawieniu samochodów szwajcarom miał ponoć pomóc brytyjski zespół JOTA Sport, wdrażając wpis do Super GT dla R-Motorsport w Japonii. Jest tylko jeden problem w zrealizowaniu planu rywalizacji w kraju kwitnącej wiśni, a mianowicie… R-Motorsport nie ma dostępu do Vantage w homologacji Class 1. Astony Martiny do dziś znajdują się w Affalterbach w siedzibie HWA, które było chętne do przejęcia programu Astona Martina w DTM, jednakże ostatecznie brytyjski producent odrzucił tę propozycję.

Naprawdę ciężko jest przewidzieć jak ta historia potoczy się dalej. Analizując jednak sytuację możliwych jest kilka scenariuszy. Opcja ścigania Astonów pod szyldem HWA odpadła za sprawą decyzji brytyjskiej marki. Pozostają jeszcze dwie opcje. R-Motorsport może odzyskać samochody i będzie rywalizować na dalekim wschodzie, albo dojdzie do tego, co planowano jeszcze przed pogorszeniem sytuacji w Hong-Kongu, czyli samochody zostaną sprzedane do Chin i prawdopodobnie nigdy nie wrócą do rywalizacji. Miejmy jednak nadzieję, że ten ostatni scenariusz się nie spełni…

Foto. Twitter R-Motorsport

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *