Franco Colapinto odparł atak Olliego Bearmana i wygrał drugi wyścig w sezonie. W walce o mistrzowski tytuł pozostało sześciu kierowców!
Wyścigowy weekend na Monzy od początku zapowiadał się niezwykle ciekawie. Na finalne rozstrzygnięcia oczekiwała Formuła 3, która przyjechała do Włoch na ostatnią rundę sezonu. W żółtej koszulce lidera na Monzy pojawił się Victor Martins, z przewagą pięciu punktów nad Isackiem Hadjarem. Matematyczne szanse na mistrzostwo utrzymywało aż siedmiu kierowców – oprócz wspomnianej dwójki także Roman Stanek, Ollie Bearman, Zane Maloney, Arthur Leclerc oraz Jak Crawford. Ogromny wpływ na walkę o tytuł miała piątkowa czasówka. Co prawda żaden z wymienionych zawodników jej nie wygrał, lecz jeden z nich ją przegrał. Tym kierowcą był Isack Hadjar, który na szybkim okrążeniu wpakował swojego Hitecha w bandę. Z tego powodu Francuz zajął dopiero szesnaste miejsce w czasówce, aż o 12 lokat za swoim głównym rywalem, Martinsem. W sobotni poranek najważniejszy jest jednak zdobywca dwunastego miejsca w kwalifikacjach, a tym był Franco Colapinto. Argentyńczyk ustawił się na Pole Position przed Caio Colletem, Pepe Martim i Jonnym Edgarem.
Po zgaśnięciu czerwonych świateł świetnie ruszył Colapinto, który utrzymał prowadzenie. Do zmian nie doszło także na kolejnych pozycjach, jednak istny dramat przeżył Victor Martins. Francuz atakował Arthura Leclerca w łuku Curva Grande, gdy nagle kierowcy szczepili się kołami. Lider klasyfikacji wyleciał w żwir, opanował bolid i wrócił do walki na końcu stawki. Swój nowy dom w żwirze znalazł także Alexander Smolyar, triumfator wczorajszej czasówki. Kierowca MP zderzył się z Kaylenem Frederickiem w drugiej szykanie i wypadł w żwir. Na szczęście jakimś cudem udało mu się wygrzebać z pułapki i wrócić do rywalizacji. W czołówce zauważalny progres robili Ollie Bearman oraz Zane Maloney, którzy byli przedzieleni innym kandydatem do tytułu – Jakiem Crawfordem. Walka na torze została jednak na chwilę wstrzymana, gdyż na zewnętrznej pierwszego zakrętu stał obrócony Zak O’Sullivan. Neutralizacja trochę ostudziła emocje, przy okazji pozwalając Martinsowi i Hadjarowi na zbliżenie się do głównej grupy walczących.
Bardzo długi okres z Samochodem Bezpieczeństwa na torze zakończył się na ósmym okrążeniu i Franco Colapinto mógł przejąć pałeczkę w dyktowaniu tempa. Argentyńczyk niezwykle długo zwklekał z restartem, w celu zmniejszenia efektu strugi aerodynamicznej dla kierowców za nim. Ostatecznie wyszło mu to na dobre, gdyż w pierwszej szykanie wciąż prowadził. Błąd w pierwszym wirażu popełnił Jose Marti, co zrzuciło go za Jonnego Edgara. Nieudany weekend dla Isacka Hadjara trwał w najlepsze – Francuz zahaczył o tył jednego z bolidów przed Ascari i urwał przednie skrzydło. W czołówce coraz śmielej pogrywał sobie Bearman, który po kilku kółkach zaciętej walki z Martim wyszedł na czwarte miejsce. Chwilę później młody Brytyjczyk musiał jednak patrzeć w lusterka, gdyż Crawford nie zamierzał mu odpuszczać. Koledzy z drużyny zamienili się nawet na moment pozycjami, lecz ostatecznie to Bearman wyszedł zwycięsko z tego pojedynku.
Na czele stawki ogromną presję na Colapinto wywierali Collet z Edgarem. Brazylijczyk niejednokrotnie pokazywał się w lusterkach swojego kolegi z Ameryki Południowej, jednak bez manewrów wyprzedzania. Ta niemrawość pozwoliła reszcie stawki na dojechanie do czołowej trójki, z Olliem Bearmanem na czele. Brytyjczyk na cztery kółka przed metą popisał się iście fenomenalnym manewrem, objeżdżając po zewnętrznej zajętych walką Colleta i Edgara. Zawodnik Premy odparł też kontratak i popędził za liderującym Colapinto. Zaciekła batalia toczyła się także o mniejsze punkty, gdzie krew poczuł Victor Martins. Francuz sukcesywnie odrabiał pozycje po pozycji, aż na ostatnim okrążeniu wyprzedził Kusha Mainiego, czym wskoczył do czołowej dziesiątki. Na czele Bearman usiadł na skrzyni biegów Colapinto, nawet wszedł na zewnętrzną w Parabolice, jednak to nie wystarczyło na nieźle dysponowanego Argentyńczyka. Tym samym kierowca VAR odniósł swoje drugie zwycięstwo, przed wspomnianym Bearmanem i Caio Colletem.
Przed finałowym wyścigiem sezonu Victor Martins dość komfortowo siedzi w fotelu lidera. Francuz ma 6 punktów przewagi nad Hadjarem, a także 11 pozycji przewagi na starcie. Mimo to zawodnik ART musi mieć się na baczności i nie może pozwolić sobie na kolejne wycieczki w żwir. W walce o mistrzowski tytuł pozostało jeszcze czterech innych kierowców, po sobocie z matematyką przegrał tylko Crawford. Będący w gazie Ollie Bearman traci 13 punktów do lidera, a dzisiejsza dyspozycja młodego Brytyjczyka sugeruje, że jutro także będzie sporym zagrożeniem. Najwyżej z pretendentów do tytułu, bo z drugiej pozycji, będzie startował Roman Stanek. Czech znajduje się 18 oczek za Martinsem, tyle samo ile Zane Maloney. Najbardziej oddalony od tytułu jest Arthur Leclerc – Monakijczyk traci 23 punkty do pierwszego miejsca i tylko historia rodem z Hollywood byłaby w stanie wręczyć mu mistrzowską koronę.
fot. materiały prasowe serii