David Schumacher skorzystał na pechu i nieporadności rywali, prowadząc od startu do mety. Podium uzupełnili Frederik Vesti i Dennis Hauger.
Emocje z porannego wyścigu Formuły 3 nie opadły jeszcze wiele godzin po jego zakończeniu. Niedługo przed startem rywalizacji popołudniowej otrzymaliśmy informację o ukaraniu aż jedenastu zawodników. Podium stracił Logan Sargeant, z wyników zdyskwalifikowano Ayumu Iwasę. To kompletnie wywróciło nam układ stawki oraz ustawienie na polach do drugiego wyścigu. Z Pole Position zamiast Jonnego Edgara ruszał David Schumacher, pierwszy rząd uzupełnił Roman Stanek. W drugiej linii ustawili się Juan Manuel Correa oraz Kaylen Frederick. Dalej mieliśmy Jaka Crawforda i Frederika Vestiego, który był jednym z największych beneficjentów powyścigowego zamieszania. To jedynie podsyciło emocje przed drugą częścią rywalizacji, która zapowiadała się na kolejne, fenomenalne widowisko.
Start przebiegł niezwykle spokojnie, z przodu jedynie Jak Crawford przeskoczył na trzecie miejsce. Chaos zaczął się na drugim okrążeniu, gdy kołami dotknęli się Logan Sargeant i Tijmen van der Helm. Amerykanin wyprzedził Holendra w pierwszym zakręcie, jednak na następnej prostej doszło między nimi do kontaktu i obaj wylądowali w ścianie. Na torze pojawił się Samochód Bezpieczeństwa i pozostawał na nim do końca czwartego kółka. Ponownie zawodnicy potrzebowali dłuższej chwili, żeby się rozkręcić. Kiedy już jednak wrzucili wyższy bieg, to emocje były niedoopisania. Na czele skutecznie uciekał David Schumacher, za którym ledwo utrzymywał się Stanek. Czech bezpardonowo bronił się przed Crawfordem, szeroko wywożąc Amerykanina w trzecim zakręcie. Na tym wszystkim próbował skorzystać jeszcze Juan Manuel Correa, lecz bez powodzenia. Urażona duma najmłodszego kierowcy w stawce nakazywała mu rewanż, więc już na kolejnym okrążeniu to Crawford dzierżył drugie miejsce. Niestety, szczęście nie trwało długo, gdyż zaledwie kilka zakrętów później bolid Hitecha odmówił posłuszeństwa.
Na 11 okrążeniu optymistyczny atak na Correę przypuścił Frederick, niestety skończył się on kolizją i obrotem obu kierowców. Po wyścigu okazało się, że sprawca zdarzenia trochę się poturbował i nie będzie w stanie wziąć udziału w jutrzejszych zmaganiach. Z powodu tego zdarzenia rywalizacja na moment została wstrzymana i na torze pojawił się VSC. Zaraz po wznowieniu ścigania do pracy zabrał się Dennis Hauger, wyprzedzając Caldwella w walce o P9. Z przodu solidne tempo prezentował David Schumacher, jego przewaga nad rywalami wynosiła blisko 4 sekundy. Za nim Stanek wszelkimi siłami bronił się przed Martinsem, przez dłuższy czas skutecznie. Ostatecznie na piętnastym okrążeniu Czech musiał skapitulować, za nim czaił się również Frederik Vesti. Duńczyk szukał okazji do manewru w każdym miejscu na torze, jednak Stanek był nieugięty. Dopiero na osiemnastym kółku zawodnik ART uporał się z rywalem i pognał za Martinsem.
W międzyczasie do czołówki wbił się Hauger, a Caio Collet wypadł z toru po kolizji z Enzo Fittipaldim. Dwa okrążenia przed metą z rywalizacji musiał wycofać się Martins, co premiowało na podium właśnie Haugera, który chwilę wcześniej fenomenalnym manewrem wyprzedził Stanka. Drobny błąd popełnił jadący w czołówce Jonny Edgar, co kosztowało go utratę dwóch pozycji. W tle tych wydarzeń emocjonowaliśmy się również szarżą Arthura Leclerca, który po starcie z dwudziestego siódmego pola wskoczył na siódme miejsce. Na ostatnim okrążeniu wyprzedził jeszcze Jacka Doohana, wcześniej wykręcił również najszybsze okrążenie wyścigu. Po dwudziestu czterech okrążeniach obfitujących w dramaturgię jako pierwszy linię mety przeciął David Schumacher, a podium uzupełnili Frederik Vesti i Dennis Hauger.
Po wybitnej sobocie oczekujemy jeszcze więcej od niedzielnego wyścigu głównego. Warto wspomnieć, że kolejny raz przewagę w mistrzostwach powiększył Hauger, obecnie wynosi ona 25 punktów nad drugim Martinsem. Na domiar złego dla rywali, Norweg startuje jutro z Pole Position i nie przepuści szansy na trzecie zwycięstwo w sezonie. Podczas startu będzie musiał uważać na jadących obok Vestiego i Smolyara, którzy mają jeszcze sporo do udowodnienia w ten weekend. Z piątego pola rusza atakowany przez zły los Jak Crawford, być może jutro wreszcie nadejdzie dzień przełamania.
Foto. Red Bull Content Pool; materiały prasowe serii
Comments