Od kilku dni świat F1 komentuje spór pomiędzy Astonem Martinem a Red Bullem. Kim jest Dan Fallows i dlaczego jego nazwisko budzi takie emocje?

Saga transferowa

Wszystko zaczęło się już w czerwcu 2021 roku. To właśnie wtedy Aston Martin ogłosi, iż szef departamentu aerodynamiki Red Bulla Dan Fallows opuści zespół Czerwonych Byków na rzecz ekipy z Wielkiej Brytanii, by zostać tam dyrektorem technicznym. Nie da się ukryć, iż jest to spory awans zawodowy pod kątem roli do pełnienia w teamie Formuły 1. Jako dyrektor techniczny zespołu jest się bowiem odpowiedzialnym za rozwój całego bolidu, a nie tylko jednej jego części.

Tutaj jednak zaczęły się tworzyć schody. Red Bull zarzekał się, iż Fallows na ten moment nie może pełnić żadnej funkcji w F1. Dlaczego? W jego kontrakcie była zapisana klauzula, która blokowała jego angaż w innym zespole po wypełnieniu kontraktu z austriackim teamem przez następne półtora roku. To tak naprawdę najgorsza długość absencji, jaką można sobie wyobrazić – trudno bowiem dołączyć do zespołu w trakcie sezonu i zmiany na tak ważnych stanowiskach w środku roku należą do rzadkości, a w Formule 1 dwa lata (Fallows mógłby wrócić do pracy w środku sezonu 2023, a więc realnie – dopiero w 2024 roku) to wieczność i Brytyjczyk mógłby szybko wypaść z karuzeli transferowej. Ostatecznie cała sprawa trafiła do sądu, gdyż Fallows nie zgadza się z krzywdzącą jego zdaniem klauzulą.

Red Bull nie chce, by Dan Fallows używał ich projektu?

Oczywiście już sama treść kontraktu pomiędzy Fallowsem a Red Bullem mogłaby wystarczyć, by zablokować angaż Brytyjczyka w innym zespole F1, lecz Austriacy mają ku temu bardzo mocne argumenty. Bardzo ważnym czynnikiem jest fakt, iż Fallows jako szef działu aerodynamicznego z pewnością zna projekt bolidu Red Bulla na nadchodzący sezon 2022. Oczywiście, jeżeli zostałoby mu udowodnione, że dzielił się szczegółami z nowym pracodawcą, Aston Martin mógłby spodziewać się tak czy siak bardzo poważnych konsekwencji. Red Bull jednak chce dmuchać na zimne i nie pozwolić, by ich wysoko postawiony inżynier bez trudu mógł odejść do w dłuższej perspektywie groźnego rywala.

Dan Fallows

Red Bull i Dan Fallows – burzliwy związek

Co ciekawe, nie jest to pierwszy raz, gdy Dan Fallows był bliski odejścia z Milton Keynes. W 2014 roku, po ośmiu sezonach pracy w Red Bullu właśnie jako szef działu aerodynamicznego, bardzo zainteresowany usługami Fallowsa był McLaren. Umowa leżała na stole i tylko czekała na podpis, lecz ostatecznie Red Bull przebił ofertę ekipy z Woking, skłaniając Fallowsa do pozostania w swoich szeregach. Nie obyło się jednak bez rozprawy w sądzie, gdyż właśnie tam zostali zaciągnięci McLaren oraz Fallows. Tym razem wygląda jednak na to, że jakikolwiek powrót jest przekreślony – nowym szefem departamentu aerodynamiki w Red Bullu został Włoch Enrico Balbo.

Aston Martin nie składa broni

Co oczywiste, zespół Aston Martin wcale nie ma zamiaru stracić Fallowsa na aż półtora roku i gotów jest sądzić się z Red Bullem o możliwość wykorzystania swojego nowego dyrektora technicznego o wiele szybciej. W przypadku chęci wypłaty zadośćuczynienia pieniądze nie powinny być raczej problemem dla Lawrence’a Strolla i spółki, lecz w całej sprawie Red Bullowi nie chodzi oczywiście o kasę. Fallows argumentuje, że wielu pracowników Red Bulla odeszło wcześniej bez przestrzegania klauzuli, a dodatkowo poinformował swojego byłego już pracodawcę o odejściu z półrocznym wyprzedzeniem. RBR jednak upiera się, że klauzula aktywuje się równo z dniem wygaśnięcia umowy.

Dan Fallows

Podobny przypadek z Polakiem w tle

Transferowe afery nie są w Formule 1 rzadkością, o czym doskonale wie Marcin Budkowski. Obecny dyrektor wykonawczy zespołu Alpine przeszedł wraz z końcem 2017 roku do ówczesnego teamu Renault, opuszczając funkcję koordynatora technicznego i sportowego w FIA. Transfer ten wywołał spore protesty reszty zespołów, gdyż Polak miał wgląd w specyfikacje techniczne innych ekip, a to mogło zostać wykorzystane przez Renault. Sprawa została jednak zamknięta polubownie – Budkowski rozpoczął pracę nie 1 stycznia 2018 roku, a 1 kwietnia. Czy możemy liczyć na podobne rozwiązanie w sprawie Dana Fallowsa? Wszystko zweryfikuje czas.

Foto. Red Bull Content Pool

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *