Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

W dzisiejszych czasach zamiast GTI dostaniemy GTX, czyli mocnego elektryka zamiast sportowej benzyny – sorry, taki mamy klimat

Każdy kojarzy mocniejsze wersje samochodów Volkswagena oznaczone jako GTI, GTD czy GTE. Oznaczenie GTI jest znane wśród wielu producentów, gdy ci chcą nazwać sportową odmianę swojego samochodu. To już pewnego rodzaju symbol w motoryzacji, który kojarzy się ze sportowymi osiągami, większą mocą i agresywnym wyglądem. Jako, że elektryki zaczynają zdobywać coraz to wyższe pozycje w hierarchii gamy modelowej to przyszedł czas, aby i dla nich przygotować jakieś “sportowe” oznaczenie, bo GTI nie za bardzo pasuje. Tak powstał pomysł nazewnictwa GTX.

GTX

Zdecydowano, że mocniejsze warianty samochodów elektrycznych będą miały dopisek GTX. Ta nazwa została już zastrzeżona przez koncern VAG’a i najprawdopodobniej pierwszym samochodem, który zobaczymy z takim dopiskiem będzie ID.5. Jeśli nie kojarzycie tego modelu to może więcej powie wam nazwa konceptu, czyli ID Crozz. Podobno samochód zobaczymy już w 2021 roku i wtedy też pojawi się wariant GTX. Z jego nazwy można wywnioskować, że dodatkowym atutem poza większą mocą będzie napęd na cztery koła i ma to logiczne uzasadnienie, bo silniki o większej mocy będą umieszczone po jednym na każdej osi.

Nie spodziewamy się wariantu GTX dla ID.3, bo to auto ma nieco inny cel na rynku. Ma stać się ogólnodostępne, a co za tym idzie, jego cena musi być przystępna. O jakich przyrostach mocy możemy mówić? Ciężko powiedzieć, ale biorąc pod uwagę, że ID.3 może mieć ponad 200 KM na tylnej osi to przyrosty w granicach 150-200 KM dla topowych wariantów GTX są jak najbardziej prawdopodobne. Ciekawe jak taka dodatkowa moc wpłynie na zasięg i czy baterie będą rosły analogicznie do mocy.

Foto. Carscoops oraz VW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *