Porsche gra na czas. Zamiast rewolucji z elektrycznym 718, priorytet przejmuje Cayenne EV. Tymczasem Boxster i Cayman na prąd czekają na zielone światło — a my z nimi, niepewni, czy nadal będzie w nich słychać serce sportowego auta.
Minęły prawie trzy lata, odkąd pierwszy zamaskowany Boxster na prąd przemknął przed obiektywami fotografów testowych. Potem dołączył Cayman — równie zakamuflowany, równie tajemniczy. Ale mimo upływu czasu, Porsche nie daje sygnału do startu. Produkcyjna wersja 718 EV wciąż pozostaje w cieniu, a to oznacza jedno: między końcem wersji spalinowej a początkiem ery elektrycznej zionie coraz większa luka.
I to nie jest przypadek. Porsche celowo zmienia bieg.

Elektryczny Boxster? Poczeka sobie
Według pierwotnego scenariusza, to właśnie elektryczne 718 miało jako pierwsze wprowadzić markę w nową epokę sportowych EV. Ale życie — i strategia — napisały inny scenariusz. Porsche oficjalnie ogłosiło, że najpierw zobaczymy elektrycznego Cayenne’a, SUV-a, który dla finansów marki znaczy więcej niż niejeden bolid z toru Le Mans.
Nowy Cayenne EV zadebiutuje jeszcze w 2025 roku, co oznacza, że 718 EV pojawi się najwcześniej w drugiej połowie 2026 roku. Czy Porsche pokaże oba warianty nadwozi — coupe i kabriolet — jednocześnie? Tego nie wiadomo. Możliwe, że Boxster wystartuje jako pierwszy, a Cayman dołączy z poślizgiem.
Nürburgring, pot i prąd
Póki co, testy idą pełną parą. Najnowszy prototyp Caymana EV został przyłapany na Nürburgringu — wygląda jak Taycan po diecie, ale nie dajcie się zwieść. Porsche potwierdziło, że to zupełnie nowa platforma, a nie żadna kopia J1 z Taycana i Audi E-Tron GT.
O szczegóły techniczne trudno, ale wstępnych wskazówek dostarcza koncept Mission R. Waga? Zaledwie 1500 kg — jak na auto elektryczne, to niemal sportowa anoreksja. To dobry znak dla tych, którzy obawiają się, że elektryk = cegła na kołach.

Kto za to zapłaci?
Ale tutaj pojawia się zgrzyt. Emocje emocjami, ale czy znajdą się chętni na ciche Porsche za sześciocyfrową sumę? Obecny Boxster startuje od niespełna 306 tysięcy złotych. Elektryczne wersje prawdopodobnie przebiją tę kwotę o spory margines. Jeśli zbliżą się do 500 tys., zaczną deptać po piętach 911 Carrerze — a wtedy wielu klientów zacznie się poważnie zastanawiać, czy nie woleliby jednak silnika, który słychać.
Czy spalinowy 718 jeszcze wróci?
Tu wchodzi temat niczym z „X-Files”: czy Porsche planuje spalinowy powrót 718? Teoretycznie – tak. Marka z Zuffenhausen przyznała, że modele planowane jako elektryczne mogą dostać warianty z silnikiem spalinowym. Ale nikt nie powiedział, że chodzi właśnie o 718.
Były CFO firmy, Lutz Meschke, wspominał o takiej możliwości, lecz bardziej prawdopodobne, że miał na myśli… Macana. A może nowy, trzyrzędowy SUV. Czyli raczej coś, co z jazdą dla przyjemności ma wspólnego tyle, co SUV z górską serpentyną.
Symulacja to nie emocja
Oczywiście, Porsche może próbować czarować: dźwięk z głośników, sztuczna zmiana biegów, feedback przez pedał gazu. Ale entuzjaści wiedzą jedno — to tak, jakby pić espresso przez słomkę. Niby kofeina ta sama, ale wrażenie zupełnie inne.
Nawet jeśli 718 EV będzie lżejszy, tańszy niż się obawiamy i dynamiczny jak diabli, brak prawdziwego, mechanicznego serca może być barierą nie do przeskoczenia. To samochód dla nowego pokolenia — pytanie tylko, czy ono naprawdę chce Porsche, czy tylko logo na elektrycznej zabawce.
Foto. CarSpyMedia

Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.