Robert Shwartzman wygrał swój czwarty wyścig w tym sezonie. Mick Schumacher do czternastu punktów powiększył przewagę nad Callumem Ilottem.
Po wczorajszym wyścigu głównym nasze apetyty na ostrą walkę o tytuł jeszcze bardziej wzrosły. Po sobotniej rywalizacji różnica pomiędzy Mickiem Schumacherem a Callumem Ilottem zmalała do dwunastu punktów. Gwiazdą wczorajszego dnia był jednak Felipe Drugovich, który przyjechał pierwszy na metę. Odwrócenie czołowej “ósemki” spowodowało, że w niedzielę na Pole Position ustawił się Robert Shwartzman. Z przodu stawki znaleźli się także Marcus Armstrong, Yuki Tsunoda i Nikita Mazepin.
Na okrążeniu wyjazdowym problemy z ruszeniem z miejsca miał Mazepin. Gdy nadeszła pora startu, Rosjanin ponownie nie wystartował najlepiej, tracąc kilka pozycji. Na czele utrzymał się Shwartzman, tuż za nim Tsunoda wyprzedził Armstronga. W pierwszym zakręcie doszło między nimi do kontaktu, co jak się okazało, zakończyło się przebitą oponą w bolidzie Japończyka. Pozycje próbował odzyskiwać Mazepin, na jego celowniku znalazł się Schumacher, O ile na trzecim kółku Niemiec się obronił, to okrążenie później Mazepin był już czwarty. Zawodnik Hitechu jechał fenomenalnie, a kilka minut później wskoczył na podium wyprzedzając Jehana Daruvalę. Pozycje zyskiwać musiał również Ilott, co skutecznie wykonał, zdobywając szóstą lokatę kosztem Jacka Aitkena. W tym samym momencie wyścig skończył się dla Theo Pourchaire’a, w którego bolidzie odpaliła się gaśnica. Stojący bolid BWT HWA Racelab wywołał wyjazd samochodu bezpieczeństwa.
Na siódmym okrążeniu Safety Car zjechał do alei serwisowej i wróciliśmy do rywalizacji. Obok siebie znaleźli się liderzy klasyfikacji i czekaliśmy na sporo walki. Niestety wydarzył się dramat. Na dohamowaniu do T10 Schumacher zblokował koło, Ilott próbował to wykorzystać i przestrzelił dohamowanie. Niestety, na jego drodze znalazł się Jehan Daruvala, którego wyścig został brutalnie zakończony. Zawodnik UNI-Virtuosi poważnie uszkodził swoje przednie skrzydło, a Schumacher wyszedł z tego bez szwanku. Na torze pojawił się VSC, jednak już po jednym okrążeniu kierowcy znów mogli się ścigać. Cały czas mocny był Mazepin, tuż przed sobą miał Armstronga. Junior Ferrari delikatnie przestrzelił pierwszy zakręt, z czego skorzystał Rosjanin, wskakując na P2. Wyprzedzony kierowca ART nie miał jednak świetnego tempa, więc na następnym okrążeniu wyprzedził go Pedro Piquet. Słabe tempo na dystansie całego wyścigu prezentował Schumacher, za którego zabrał się Guanyu Zhou. W międzyczasie za swój manewr karę przejazdu przez aleję serwisową otrzymał Callum Ilott.
Końcówka wyścigu to popis Louisa Deletraza. Kierowca Charouz startował z szesnastego miejsca i zastosował strategię ze zjazdem do boksu. Pod koniec jego opony zachowywały się najlepiej na torze, dzięki czemu mógł zyskać wiele pozycji. Nikt się przed nim nie bronił, nawet walczący o tytuł Schumacher odpuścił. Gdy wydawało się, że Deletraz dojedzie czwarty za swoim kolegą z zespołu, bolid Pedro Piqueta po prostu się zepsuł. Był to moment łamiący serce – mamy w pamięci, że ten zawodnik zdobył w tym sezonie zaledwie 2 punkty. W wielkich opałach cały czas był Mick Schumacher, który kompletnie nie miał już opon. Na ostatnim okrążeniu zyskał na tym Christian Lundgaard, spychając Niemca na P7. W międzyczasie pierwszy na metę wpadł Robert Shwartzman, wygrywając czwarty wyścig w sezonie. Podium uzupełnili Nikita Mazepin i Louis Deletraz.
Po dzisiejszym dramatycznym wyścigu Schumacher zyskał 2 punkty przewagi nad Ilottem. Łącznie daje to 14 oczek różnicy, co zapowiada ciekawą ostatnią rundę. Matematyczne szanse na tytuł wciąż mają Robert Shwartzman, Nikita Mazepin oraz Yuki Tsunoda. Musimy jednak pamiętać, że ostatnia runda sezonu odbędzie się na zewnętrznej nitce toru Sakhir, co powinno jeszcze bardziej podsycić rywalizację. Wszystko rozstrzygnie się jednak za tydzień. W puli wciąż jest 48 punktów, a zwycięzca może być tylko jeden.
Foto. materiały prasowe serii