Toto Wolff wykupił część udziałów w Aston Martinie – to już fakt, a co za tym idzie, spełniła się część plotek łącząca Austriaka z tym brytyjskim producentem. Czy jednak czeka nas wielka rewolucja na polu szefostwa zespołów F1?
Plotki łączące Toto Wolffa z Astonem Martinem pojawiały się jeszcze na długo przed przejęciem sporej ilości udziałów przez zaprzyjaźnionego z Austriakiem kanadyjskiego miliardera Lawrenca Strolla, a po potwierdzeniu rebrandigu obecnego zespołu Racing Point na fabryczny zespół brytyjskiej marki tylko się nasiliły. Mimo to jednak Toto Wolff ciągle zaprzeczał pytaniom na temat jego odejścia z Mercedesa po wygaśnięciu jego umowy, która kończy się wraz z końcem 2020. Mimo wszystko w tej branży nie ma co wierzyć takim zapewnieniom do czasu, aż nie zostaną one przypieczętowane odpowiednimi papierami. Co zatem może zwiastować fakt wykupienia przez Austriaka części udziałów w Astonie Martinie?
Choć tak jak wcześniej wspominałem, nie można brać za pewnik tego, że Wolff zostanie z Mercedesem, tak uważam, że jest jeszcze za wcześnie, żeby fakt wykupienia udziałów w brytyjskiej marce automatycznie wiązać z jego odejściem z niemieckiego zespołu. Analizując sytuację nieco głębiej spekuluję, że na ten moment ruchy Toto są bardziej przygotowaniami pod ewentualny plan B, gdyby ostatecznie nie udało się przedłużyć umowy z Mercedesem, niż kolejnym krokiem w celu jak najszybszego przejścia do Astona. Mimo to jednak sytuacja jest mocno rozwojowa, a o stuprocentowej pewności w kontekście jej rozwiązania będziemy mogli mówić dopiero, kiedy zostaną podpisane odpowiednie kontrakty.
Głównym powodem jest fakt tego, jakie ruchy dotychczas zostały podjęte w Mercedesie. Najlepiej o tym świadczą słowa, które zostały wypowiedziane przez Toto Wolffa przy ogłoszeniu pięcioletniej umowy niemieckiego zespołu z marką INEOS:
„Moja rola różni się od roli liderów w innych zespołach. Jestem udziałowcem, a także szefem. […] Planujemy naszą długoterminową strategię z Daimlerem, przygotowując się na przyszłe lata. Nie chcę teraz niczego komentować, ponieważ nadal jesteśmy w trakcie negocjacji.”
To świadczy, że Austriak wciąż jest mocno zaangażowany w obecną rolę. Wróćmy jednak do udziałów w Astonie Martinie, bo jak się okazuje, na ten moment mają one charakter jedynie czysto inwestycyjny. Toto Wolff stał się właścicielem jedynie 4,77% udziałów marki, które mają być warte 37 milionów funtów. Dla porównania jego obecne udziały w zespole Mercedesa (nie mylić z samą marką) wynoszą aż 30%, a do 2016 był on właścicielem akcji w Williamsie, gdzie w szczytowym momencie miał ich aż 15%. Porównując te liczby z procentem akcji wykupionych w Astonie Martinie, nie ma co na ten moment mówić o pewnym przejściu do zespołu Strolla, mimo, że w tym przypadku są to udziały u całej marki, a nie jedynie zespołu Formuły 1.
Jednakże na ten moment zakup udziałów jest określana jako finansowa inwestycja, która dodatkowo została zezwolona przez Daimlera. Sam koncern jest również od lat udziałowcem w Astonie Martinie posiadając 5% ich akcji oraz zapewniając współpracę w obrębie elektroniki oraz do niedawna silników. A patrząc na obecną sytuację słabą sytuacje brytyjskiej marki oraz plany jakie wobec niej ma konsorcjum prowadzone przez Strolla, inwestycja ta jest w pełni zrozumiała.
„To inwestycja finansowa, a transakcja nie ma wpływu na partnerstwo i rolę wykonawczą Toto z Mercedesem”.
powiedział rzecznik prasowy Austriaka
Natomiast w tym samym czasie trwają negocjacje w sprawie przedłużenia kontraktu Wolffa na stanowisku dyrektora generalnego zespołu Mercedesa, więc na ten moment nie powinniśmy się nastawiać na wielkie roszady na stanowiskach szefowskich teamów Formuły 1.
Foto. materiały prasowe Mercedes oraz Aston Martin
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments