Toto Wolff

Toto Wolff otwarcie broni swojego protegowanego, który przez tragiczny błąd podczas neutralizacji po raz kolejny stracił szansę na punkty.

George Russell ma za sobą chyba najgorszy weekend w karierze. Pomimo świetnych kwalifikacji i dobrego tempa w wyścigu, kierowca Williamsa zaprzepaścił kolejną szansę na punkty. Nie jest to pierwszy raz kiedy Russell tego dokonał, ponieważ przez swój błąd, jak się później okazało stracił punkty już ponad rok temu. Miało to miejsce podczas Grand Prix Niemiec w sezonie 2019, lecz tamten incydent Brytyjczykowi można wybaczyć. To był jego pierwszy sezon, bolid Williamsa nie pomagał, a warunki były takie, że wielu bardziej doświadczonych kierowców, w tym Lewis Hamilton popełniło kosztowne pomyłki. Kolejny przypadek to tegoroczne GP Toskanii, gdzie przez kiepskie ruszenie z pola startowego po jednej z czerwonych flag wypadł z punktowanej dziesiątki. Był to spory błąd wynikający z słabości Russella, lecz od kierowcy, który jest tak pompowany w zagranicznych mediach oczekuje się więcej. Wydawało się już, że Brytyjczyk sprosta wymaganiom podczas Grand Prix Emilii-Romanii. Zakwalifikował się na dobrej 13. pozycji i miał naprawdę dobre tempo w wyścigu. Jednak balonik pękł, jak ten dotyczący polskiej reprezentacji na Mundialu. Russell poleciał prosto w ścianę i zakończył swój udział. Członka akademii Mercedesa jednak broni sam Toto Wolff.

To wszystko część procesu. To, co czyni Lewisa i Valtteriego, a wcześniej Nico tak świetnymi kierowcami, to właśnie zebrane przez nich doświadczenie. Myślę, że każdy kiedyś musi wjechać w ścianę podczas neutralizacji. Takie błędy popełniają nawet najbardziej doświadczeni kierowcy, kiedy są pod presją. To co przytrafiło się George’owi, zdarzyło się każdemu z czołówki. Jest to dla niego straszne uczucie, lecz przepracuje to i wyciągnie wnioski, co uczyni go lepszym.

Toto Wolff
George Russell

Pierwsza szansa dla Russella na poprawę już za dwa tygodnie w Turcji! Jest to kolejny tor, na którym F1 nie ścigała się od dawna, więc stawka może być bardziej wyrównana, a sam George może w końcu zdobyć upragnione punkty.

Foto. materiały prasowe zespołów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *