Mercedesa

Jak zawsze przed wyścigiem zapraszam na Słowo Na Niedzielę. Dziś może być monotematycznie. Tak samo, jak monotematyczna jest dominacja Mercedesa od 2014 roku.

Jeszcze w 2016 roku Lewis Hamilton mówił, że królowanie Sebastiana Vettela i Red Bulla były o wiele nudniejsze, niż seria Mercedesa. Ciekawe, czy tak samo myśli w obecnych realiach. Powiedzieć, że Mercedes pewnie pokonał konkurencję, to sporej wagi eufemizm. On rywali rozjechał. Zniszczył. Zmielił i wypluł. Sekunda przewagi Lewisa Hamiltona nad Maxem Verstappenem. Valtteri Bottas miał trzy dziesiąte sekundy przewagi mniej. Czwarty Charles Leclerc tracił już 1.1 sekundy, a dalej było tylko gorzej. Każdy ruch Mercedesa jest przemyślany i perfekcyjny, podczas gdy najbliżsi rywale kopią się po czołach.

Wystarczy zresztą porównać czasy z zeszłorocznych i wczorajszych kwalifikacji. Zarówno Red Bull, jak i Ferrari pogorszyły się względem sezonu 2019. Czerwone Byki nieznacznie, bo jest to ledwie pięć setnych, ale w przypadku Włochów to już prawie cztery dziesiąte w plecy. Mercedes zaś… poprawił się o 0.8 s. Tegoroczna dominacja wzięła się więc z faktu, iż Mercedes po prostu poszedł do przodu. Jego najbliżsi rywale zaś albo cię cofnęli, albo stanęli w miejscu (czyli również się cofnęli).

Mercedesa

Dobrą twarz ekipy z Maranello uratował wczoraj Charles Leclerc. Fakt, że drugi rząd dla Ferrari jest miłą niespodzianką jeszcze rok temu były abstrakcją. Scuderia jednak szybko z kryzysu się nie wygrzebie, więc trzeba walczyć takimi narzędziami, jakie się ma. A Monakijczyk wyciąga z nich więcej niż powinien. Vettela przemilczę. Problemy techniczne od samego początku weekendu, kłopoty z ustawieniem bolidu, a zapewne również rozgoryczenie ostatnimi tygodniami w zespole – to wszystko dało się we znaki.

Leclerc

Dużo uwagi zebrał też wczoraj na sobie Nico Hulkenberg, który ku swojemu rozczarowaniu odpadł już w Q2. Do Lance’a Strolla stracił 8 dziesiątych sekundy. Niemiec przyznawał, że kwalifikacje były dla jego ciała sporym szokiem, szczególnie pierwszy sektor toru Silverstone. Nie ma się co dziwić – po przerwie nieco dłuższej niż inni kierowcy, Hulk musiał w 24 godziny przygotować się do jazdy w bolidzie F1 w mimo wszystko nowym dla niego zespole. Silverstone jest też niezwykle wymagającym torem, a przeciążenia na odcinku szyjnym są niezwykle mocne. Nico zebrał jednak pochwały za formę fizyczną od kilku kierowców, w tym od Hamiltona, czy Verstappena. Ciekawi mnie, czy Hulkenberg będzie w stanie trzymać tempo przez cały wyścig.

Nad Albonem pastwić się nie będę, bo robi to za mnie cały Internet. Mogę tylko dodać, że okoliczności łagodzące, które mogły go bronić, przestają być już usprawiedliwieniem. Gdy po raz kolejny odpadasz w Q2 takim samochodem, jak Red Bull i wyprzedza cię Gasly, który dla ciebie został wykopany z zespołu, to wypada bić na alarm. W końcu wystarczy jedno słowo Helmuta Marko, by Taj wyleciał z Red Bulla. Tylko… kto miałby wskoczyć za niego?

Albon

Pochwalić również można Russella, który mimo świetnych kwalifikacji wystartuje z końca stawki przez karę. Szkoda, ale może teraz pokaże coś więcej na starcie. Czekamy na wyścig, środek stawki powinien być ciekawy. Mercedesy jadą przecież w innej lidze.

Foto. materiały prasowe serii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *