Pomimo ogłoszonej na gorąco rezygnacji z rywalizacji w DTM, Red Bull nie opuści jednak serii po kontrowersyjnym finale sezonu 2021.
Mimo że finał tegorocznego sezonu DTM mamy już dawno za sobą, ostatnia runda serii w roku 2021 do dziś budzi spore emocje. W mediach społecznościowych na włodarzy mistrzostw oraz Mercedesa wylano wiadro pomyj o absurdalne polecenie zespołowe niemieckiego producenta. Jadący po zwycięstwo w wyścigu Lucas Auer, mający sporą przewagę nad resztą stawki znacząco zwolnił, aby przepuścić Maximiliana Goetza, który potrzebował kompletu punktów za wyścig do zgarnięcia mistrzostwa. Sytuacja ta wywołała spore oburzenie wśród fanów. Zdaniem wielu to nie reprezentant Mercedesa, a Liam Lawson, kierowca Ferrari zespołu AF Corse sponsorowanego przez Ferrari, zasłużył na tytuł. Tego samego zdania było również szefostwo austriackiego producenta napoi energetycznych, które na gorąco ogłaszało brak chęci dalszego zaangażowania w DTM. Od tamtej pory minęło jednak trochę czasu, a obecne wypowiedzi przedstawicieli marki Red Bull są już zupełnie odmienne. Austriacy mają zamiar kontynuować rywalizację w niemieckiej serii wraz z dotychczasowymi partnerami – Ferrari oraz AF Corse.
Decyzja została podjęta. W przyszłym roku zamierzamy ponownie rywalizować w DTM ze współpracą Ferrari i AF Corse. Ponownie z dwoma samochodami – w barwach Red Bull i AlphaTauri.
Przedstawiciel Red Bulla
Taka zmiana decyzji musi z czegoś wynikać. Mówi się, że za kulisami doszło do rozmów między włodarzami serii a prezesami Red Bulla oraz Ferrari. Obecność tych marek ma być kluczowa dla budowania nowego wizerunku serii, pozbawionego zespołów fabrycznych. Kontrowersje wokół finału były sporym ciosem wizerunkowym dla niemieckich mistrzostw, co za tym idzie, w przyszłym sezonie powinniśmy się doczekać zmian w tym aspekcie. Mówi się, że seria rozważa całkowitą likwidację poleceń zespołowych. To z kolei wyeliminowałoby sytuację, w której przewaga w walce o tytuły zależałaby od ilości pojazdów jednej marki czy zespołu.
Mimo potwierdzenia kontynuacji zaangażowania trio w postaci Red Bulla, Ferrari oraz AF Corse nie wiadomo, kto zasiądzie w obu samochodach. Alex Albon powróci do Formuły 1 na sezon 2022 w barwach Williamsa, co w naturalny sposób go wyklucza. Liam Lawson odpada, ale nie koniecznie przez “kradzież” jego mistrzostwa. Nowozelandczyk będzie mocniej zaangażowany w Formułę 2, której kalendarz wielokrotnie będzie się pokrywać z wyścigami DTM. Podobna sytuacja dotyczy Nicka Cassidiego, u którego dwukrotnie doszłoby do kolizji z kalendarzem Formuły E. Wychodzi więc na to, że w przyszłym sezonie DTM barwy Red Bulla reprezentować będą zupełnie nowe twarze.
Foto. materiały prasowe producenta
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments