Pedro Piquet, informując swoich fanów o odejściu z Formuły 2, zdradził między słowami prawdziwy powód braku awansu do F1 Calluma Ilotta.
Pedro Piquet to postać, która samymi rodzinnymi powiązaniami jest znana w świecie motorsportu. 22-letni kierowca to syn trzykrotnego mistrza świata, Nelsona Piqueta. Pedro poszedł w ślady ojca, lecz droga do wielkich wyścigów była dla niego dość wyboista. Po zajęciu piątego miejsca w F3 w 2019 roku, Piquet przeszedł do F2. Wraz z czeskim zespołem Charouz Brazylijczyk zdobył zaledwie trzy punkty i ukończył sezon na 20. pozycji. Wypadł tragicznie w porównaniu ze swoim kolegą z zespołu, Louisem Deletrazem, który zgromadził 134 oczka.
Młody kierowca w dzisiejszym komunikacie ogłosił, że jego przygoda z zapleczem Formuły 1 dobiega końca. Głównym powodem tej decyzji są finanse, które nie pozwalają mu już na równanie się z budżetami innych kierowców. Widać po poniższych słowach, że jest to pożegnanie dość gorzkie.
Wszystkim, którzy byli ze mną, pragnę podziękować za wsparcie przez te wszystkie lata. Żyjemy w trudnych czasach, które wymagają od nas refleksji i nowej perspektywy.
Pedro Piquet
Muszę poinformować, iż nie będzie ścigał się w Formule 2 w 2021 roku. Jestem pasjonatem tego sportu, lecz ostatnie trzy lata pozwoliły zrozumieć mi jego znaczenie, inne strony oraz także ważność wsparcia finansowego, by dostać się do Formuły 1. Jeżeli śledzicie ten sport, prawdopodobnie widzieliście, co działo się w ciągu ostatnich dwóch lat w F2. Mistrz z 2019 roku nie miał szans na wejście [do F1; przyp. red.], a wicemistrz wszedł ze swoim własnym sponsoringiem. W tym roku nie dostanie się wicemistrz, a ktokolwiek, kto zabrał mu jego miejsce, kupił pół zespołu.
Mógłbym spokojnie jeździć w F2 jeszcze przez dwa lata w trochę lepszych zespołach i próbować dołączyć do czołowej trójki, co jest jedyną opcją, by wejść i pozostać w F1. Tylko po to, by ktoś przyszedł, kupił twoje miejsce, a cała twoja praca i inwestycje poszły na marne. Byłem bliskim świadkiem takich sytuacji i nie jest to miła rzecz. Może to się kiedyś zmieni i ten sport stanie się bardziej dostępny dla talentów.
Pogrubione słowa to rzecz jasna oczywista aluzja do zakontraktowania przez Haasa Nikity Mazepina. Rosjanin w klasyfikacji generalnej tegorocznego cyklu zdołał zająć piąte miejsce z dorobkiem 164 punktów. Oczywiście nie jest nowością, że Callum Ilott był bardzo blisko z Haasem, a podczas Grand Prix Eifelu na torze Nurburgring miał odbyć oficjalny test w pierwszej sesji treningowej. Plany storpedowała jednak pogoda.
Według wszelkich doniesień, jakie wtedy mogliśmy usłyszeć, Brytyjczyk miał trafić do amerykańskiej ekipy, a Mick Schumacher do Alfy Romeo. Zespół z Hinwil zdecydował się jednak po raz kolejny postawić na Kimiego Raikkonena oraz Antonio Giovinazziego. Sprawiło to, iż Mick Schumacher znalazł się na radarze Haasa, a Ferrari zrobiło wszystko, by umieścić mistrza F2 w Formule 1. Drugie miejsce w ekipie z Kannapolis ostatecznie zajął Mazepin, który poza swoimi umiejętnościami wniósł również pieniądze. Jak widać – naprawdę pokaźną ich sumę.
Foto. materiały prasowe serii
Comments