Tęskniliście? Monday Motivation po dłuższej przerwie wraca w formie pisemnej. Plany pokrzyżowane, więc znów siadam do klawiatury.

Plan był inny, ale najpierw dopadły mnie problemy techniczne, a następnie zdrowotne. Dlatego też (miejmy nadzieję, że wyjątkowo) Monday Motivation znowu dzisiaj ukaże się w formie pisemnej. Przejdźmy do sedna.

Tak naprawdę mieliśmy do czynienia ze średnim wyścigiem, aczkolwiek nie wymagajmy za wiele od toru w Sochi. Jak na tę arenę i tak otrzymaliśmy dość ciekawe zawody. A wszystko zaczęło się od kary dla Lewisa Hamiltona. Nieporozumienie z zespołem sprawiło, że Brytyjczyk otrzymał dwie pięciosekundowe kary za naruszenie zasad próbnego startu. A potem mogliśmy przez kilka dobrych okrążeń słuchać narzekań Hamiltona najpierw na stewardów, a następnie na zespół. Nawet Bono w pewnym momencie odpowiadał przez radio w taki sposób, jakby miał już dość swojego podopiecznego.

Hamilton: Zatrzymaliście mnie tak wcześnie, że teraz muszę tym wszystkim zarządzać. Będę mieć problemy, by dojechać do końca wyścigu.

Bonnington: Verstappen 39.9.

Hamilton: Nie chcę już żadnych informacji Bono. Nie robi to żadnej różnicy.

Monday Motivation

Lewis jednak w końcu przestał gadać i zaczął działać. Co najważniejsze – skutecznie, ponieważ po świetnej jeździe zdołał dowieźć trzecie miejsce. Po tylu przygodach, taki wynik należy rozpatrywać w kategorii sporego sukcesu.

Za bardzo jednak kusi mnie zestawienie reakcji Hamiltona na karę z reakcją Daniela Ricciardo, który podczas genialnej zmiany miejsc w wykonaniu Renault zarobił pięć sekund za ścięcie T2. Australijczyk odpowiedział tylko: ,,Okej, będę jechać szybciej“.

Skoro jesteśmy przy Renault, to nie jestem w stanie uwierzyć w ich pecha oraz nierozgarnięcie. W tym wyścigu po raz kolejny pojawiła się potencjalna nadzieja na podium. Jak się potem okazało – płonna, bo Hamilton zaprezentował się rewelacyjnie. No ale cały czas była szansa na dwa bolidy w pierwszej piątce, przecież to świetny rezultat. Oczywiście jednak sprawa się rypła.

Renault Monday Motivation

Ricciardo świetnie przejechał pierwsze metry, lecz zaraz potem stracił pozycje na rzecz Ocona i Pereza. Francuz jechał więc na wirtualnym P3 i trzymał naprawdę dobre tempo. Nie na długo, ponieważ na drugim stincie kompletnie je stracił. Jak gdyby ktoś wypiął mu wtyczkę od prądu. Perez tymczasem spróbował zrobić overcuta na Francuzach. Dzięki dobremu tempu oraz pomocy Vettela, który trochę spowolnił oba Renault, Meksykanin zdołał przeskoczyć Estebana, który tracił coraz to więcej czasu. Skąd wzięła się ta niekonsekwencja w tempie? Wiedzą to pewnie tylko on i zespół.

Ricciardo był przekonany, że będzie w stanie złapać Pereza, więc postawiono na zamianę pozycji pod koniec długiej prostej startowej. Wszystko wyszło jednak tak bardzo nieporadnie, że obaj kierowcy bardzo spowolnili się nawzajem, a Honey Badger zarobił dodatkowo pięć sekund kary. W tym momencie można już było zapomnieć o złapaniu Pereza. Ba, oba żółto-czarne bolidy przedzielił jeszcze Charles Leclerc, który notabene pojechał rewelacyjny wyścig. Kończąc temat Renault, według mnie ciężko będzie im zbliżyć się w tym sezonie do podium, marnując już tyle okazji. Często z własnej winy.

Daniel Ricciardo

Chciałbym również poruszyć temat Escape Roadu, który był w ten weekend dość szeroko komentowany przez fanów i dziennikarzy. Od początku wydawało mi się, że jest on niebezpieczny i kierowcy mogą mieć trudności w przejeżdżaniu przez niego w tych sporych bolidach. Już pierwsze okrążenie pokazało, że się nie myliłem. Carlos Sainz, wjeżdżając pod dość ostrym kątem, nie miał prawa zmieścić się w tej ścieżce. Ta wystająca ściana, w którą uderzył Hiszpan, jest jednak postawiona w tak kretyński sposób, że w końcu musiało dojść do takiej kolizji. Oczywiście, Escape Road ma karać zawodników, ale nie może powodować zagrożenia, a to właśnie w niedzielę robił.

Złe skonstruowanie tej drogi pokazał również przypadek Romaina Grosjeana, który bojąc się, że pójdzie w ślady Sainza, po prostu rozbił kartoniki. Co najlepsze, sprawą tą zajęli się później sędziowie, lecz na szczęście obyło się bez dalszych konsekwencji. Mówię na szczęście, bo jakakolwiek kara byłaby idiotyczna. Escape Road został po prostu zrobiony w kompletnie nieprzemyślany sposób, a za to winę ponoszą organizatorzy.

Monday Motivation

W tym Monday Motivation można byłoby wspomnieć jeszcze o kilku sytuacjach, jak na przykład pogubiony Alex Albon, który został objechany przez Pierre’a Gasly’ego, konsekwentny i bardzo szybki Bottas, dobra jazda Alfy Romeo czy przyjrzenie się problemom George’a Russela, lecz niestety wracam do łóżka. Chcę wrócić do pełni sił i zrobić następne MM tak, jak sobie zaplanowałem.

No dobra, wspomnę jeszcze o Kimim. Wyrównał on rekord Rubensa Barrichello w liczbie startów w F1. Praktyczne pewnym jest to, że za dwa tygodnie na Nurburgringu rekord ten zostanie pobity i Raikkonen będzie samodzielnym liderem.

Bottas

Foto. materiały prasowe serii

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *