Max Verstappen triumfuje w wyścigu o Grand Prix Belgii, który liczył zaledwie 2 okrążenia. Cały dystans przejechano za safety carem.
Max Verstappen zwyciężył w mokrych kwalifikacjach przed Grand Prix Belgii. Podobnie, jak wczoraj, również w niedzielę nad torem gościły ciemne chmury. Od rana tor Spa-Francorchamps tonął w ulewnym deszczu i wszystko wskazywało na to, że kierowcy ponownie będą musieli zmagać się z niezwykle trudnymi warunkami.
Ofiarą zdradliwych warunków bardzo szybko padł Sergio Perez. Przy dojeździe na pola startowe Meksykanin rozbił swój bolid, uszkadzając zawieszenie. Kierowca Red Bulla zakończył swój udział w wyścigu jeszcze przed jego rozpoczęciem. Silne opady nie ustępowały, w związku z czym przesunięto start na godzinę 15:10, a następnie na 15:15. Kolejne przesunięcie na 15:25 przyniosło skutek i w końcu ruszyliśmy za samochodem bezpieczeństwa. Komunikaty o nasileniu opadów w kolejnych minutach, które przekazano Danielowi Ricciardo, nie napawały jednak optymizmem.
Krótko po wyruszeniu na kółko formujące Lewis Hamilton przyznał, że “już nic nie widzi”. Podobnymi wrażeniami podzielili się Max Verstappen, który musiał zostawiać sporo przestrzeni za samochodem bezpieczeństwa, oraz Lando Norris. Po przejechaniu pierwszego okrążenia toru Spa zwycięzca kwalifikacji zmienił zdanie. Holender jako jedyny w stawce uznał warunki za wystarczająco dobre, aby się ścigać. Inny pogląd na panujące warunki przedstawili Giovinazzi i Russell. Po przejechaniu dwóch okrążeń niezaliczanych do dystansu wyścigu, podjęto decyzję o wywieszeniu czerwonej flagi.
W trakcie kolejnej przerwy mechanicy Red Bulla zdołali poskładać samochód Sergio Pereza, uszkodzony po wypadku na dojeździe do pól startowych. Kolega z zespołu Maxa Verstappena miał ruszyć do wyścigu z alei serwisowej. Po upływie godziny oczekiwania dowiedzieliśmy się, jak wyglądałby wyścig po ewentualnym rozpoczęciu. Kierowcy mieliby do przejechania 39 okrążeń (odjęto dodatkowe okrążenie rozgrzewkowe, oraz po kółku za każde przełożenie startu do wyścigu). Gdyby warunki pozwoliły na przejechanie zaledwie dwóch okrążeń za samochodem bezpieczeństwa, kierowcy otrzymaliby połowę punktów.
O godzinie 17:00 podjęto decyzję o zatrzymaniu czasu wyścigu. Dzięki temu organizatorów przestał ograniczać limit 3 godzin na rozegranie Grand Prix. Problem w tym, że wyścig tak naprawdę… jeszcze się nie rozpoczął. W razie pomyślnego startu, czas trwania GP Belgii musiałby zamknąć się w godzinie. Przez następne kilkadziesiąt minut kolejne okrążenia toru pokonywały jedynie Mercedesy. Będąc precyzyjnym, były to samochód medyczny oraz pojazdy organizatorów wyposażone w szczotki i zmiotki.
O 18:17 nastąpiło długo oczekiwane wznowienie zawodów. Zgodnie z wcześniejszymi założeniami, do końca wyścigu pozostawała godzina. Po przejechaniu dwóch pełnych okrążeń za samochodem bezpieczeństwa ponownie pojawiły się czerwone flagi. Sędziowie zwlekali z decyzją przez kilkanaście minut i, ostatecznie o godzinie 18:44, zdecydowali się nie wznawiać jednego z najbardziej absurdalnych wyścigów w dziejach Formuły 1.
Takie rozstrzygnięcie przyniosło 16. wygraną w karierze Maxa Verstappena oraz pierwsze podium George’a Russella. Trzecie miejsce zajął Lewis Hamilton. Kolejność na mecie była niemal identyczna, jak ta na polach startowych. Jedyne roszady wprowadził wypadek Sergio Pereza – wszyscy za nim przesunęli się w górę o jedno oczko. Dzięki temu do czołowej dziesiątki wskoczył Carlos Sainz. Wszyscy na punktowanych pozycjach otrzymali połowę punktów. Poza punktami znalazł się autor najszybszego okrążenia – Nikita Mazepin.
Foto. oficjalne materiały prasowe serii; F1; Red Bull Racing
Comments