Austriak ma dość rygorystyczne podejście do wyjazdów poza tor. Według szefa ekipy Red Bull limity toru powinny być wyznaczane przez ściany.
Od rozpoczęcia sezonu Formuły 1 minęły już 2 tygodnie. Mimo to nie cichną echa tamtego weekendu. Cieniem na świetnej walce i emocjonującym widowisku położyły się limity toru, które wypaczyły wyniki wyścigu. Nie pierwszy raz sędziowie zostawili lukę w przepisach, której nie załatali na czas. Jak doskonale pamiętamy, skorzystał na tym Mercedes, a konkretnie Lewis Hamilton. Brytyjczyk regularnie poszerzał wyjazd z czwartego zakrętu, co nie zostało utemperowane. Później podobne praktyki zaczął stosować Max Verstappen, aż doszło do bezpośredniego pojedynku. Wówczas zawodnik Red Bulla wyjechał poza tor i wyprzedził rywala, od razu poproszono go jednak o oddanie pozycji. Przez to Holender stracił szansę na zwycięstwo, które w świetnym stylu odniósł Hamilton. Wiele osób ze światka F1 się z tym nie zgadzało, w tym szef Red Bulla, Helmut Marko. Austriak poszedł nawet o krok dalej i zaproponował drastyczne zmiany w kwestii limitów toru.
W Bahrajnie jako zespół trochę zbyt surowo zinterpretowaliśmy limity toru. W trakcie wyścigu zwróciliśmy uwagę sędziom, że Hamilton regularnie poszerza wyjazd z “czwórki” i zyskuje czas. Spytaliśmy się, czy możemy robić to samo. Dostaliśmy bardzo niejasną odpowiedź, która odrzucała naszą prośbę. Drążyliśmy także temat potencjalnej czarno-białej flagi dla Hamiltona, z uwagi na jego bezustanne wyjazdy. Teraz debata nad wydarzeniami sprzed dwóch tygodni nie ma już sensu. Chociaż, na moje oko, w tamtym zakręcie było wystarczająco miejsca, żeby postawić ścianę. Jeśli ktoś wyjechałby za szeroko, to skończyłby swój wyścig. Nie rozumiem, dlaczego pobocza są aż tak szerokie i dlaczego nie postawimy tam ścian.
Helmut Marko
Pomysł przedstawiony przez Helmuta Marko jest bardzo radykalny i nie warto brać pod uwagę. Umiejscowienie ścian wokół toru tylko zabiłoby rywalizację, gdyż większość kierowców obawiałaby się atakować. Od takich rozwiązań mamy przecież wyścigi uliczne, zostawmy klasyczne trasy w spokoju. Limity toru i problemy z nimi związane można naprawić, wystarczy je odpowiednio ustalić i rzetelnie przestrzegać. Nie możemy mieć takich sytuacji, że w ograniczenia różnią się między sesjami. To jest już jednak zajęcie dla sędziów, miejmy nadzieję, że sobie z nim poradzą. Podczas najbliższego wyścigu aż takich kłopotów mieć nie powinni, gdyż Imola jest pełna trawy i żwiru. Być może tym razem będziemy mogli delektować się wyłącznie ściganiem, bez zakulisowych przepychanek w tle.
Foto. Red Bull Content Pool
Comments