Nürburgring jest idealnym miejscem dla producentów, gdy ci chcą sprawdzić w ekstremalnych warunkach swoje samochody, dlatego Hyundai zabrał tam model Tucson
Jakiś czas temu pisaliśmy, że Hyundai testuje nowy model Tucson, którego debiut ma być w 2021 roku. Wskazywaliśmy wtedy, że Hyundai chce dać Tucson’owi więcej terenowych akcentów i sprawić, aby aspirował on do miana terenówki, a nie pozostawał przeciętnym SUV’em. Teraz jednak samochód został przyłapany na torze Nürburgring w nieco innym kamuflażu i trzeba przyznać, że radzi sobie bardzo dobrze w tym “nie terenowym” środowisku. Warto jednak zauważyć, że z drogowym Tucson’em testowy egzemplarz za wiele wspólnego nie miał. Dlaczego?
Ano dlatego, że już na wstępie widać klatkę bezpieczeństwa, fotele kubełkowe Recaro i brak tylnych siedzeń. Czyżby szykowała się wersja N, bo na “zwykłe” N-Line to nie wygląda? Tajemnicą pozostaje jednostka, która mogłaby być wyjściem do tych najmocniejszych wariantów. Mówi się, że będzie to silnik Theta3, czyli 2.5-litrowa jednostka o czterech cylindrach. Jej moc można szacować na okolice nawet 300 KM. Jednak to są tylko spekulacje, które wyjaśnią się w nadchodzącym 2020 roku. Wielce prawdopodobne jest nadejście silnika Diesla o pojemności 1.6 oraz układu hybrydowego.
Auto swoją premierę będzie miało dopiero w 2021 roku, więc Hyundai ma sporo czasy, aby dokończyć tworzenie Tucson’a oraz zaprojektować dobrą jednostkę napędową. Dla koreańskiego producenta to bardzo ważny model, bo wraz z nową generacją chce podbić rynek w USA, a i w naszym kraju sprzedaje się całkiem dobrze. Jednak w Polsce najlepiej sprzedawać będą się stosunkowo małe jednostki o akceptowalnych wynikach spalania. Czekamy z niecierpliwością na Tucsona w 2021 roku, bo jeśli Hyundai naprawi błędy tej generacji to ma szansę stać się hitem sprzedażowym w najbliższych latach.
Foto. Carspotter Jeronen
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.