Sonata N-Line mogłaby stać się ciekawą alternatywą nie tylko dla swojego odpowiednika od KIA, ale również dla niemieckiej konkurencji, lecz do tego nie dojdzie u nas
Hyundai Sonata to z natury nie jest szybki, sportowy samochód, który może równać się osiągami z i30N. Mimo to producent zdecydował się wprowadzić na rynek odmianę N-Line. Nie tak radykalną jak topowe N, ale równie emocjonującą i oznaczającą duży przyrost mocy. Zakres zmian w nieco bardziej sportowej odmianie jest duży, ale jednocześnie Hyundai podkreśla, że nic mocniejszego w tym aucie nie zobaczymy, ale przyjrzyjmy się obecnej generacji Sonata N-Line.
Najważniejszy w tym wszystkim jest silnik i pod maskę trafi jednostka o pojemności 2.5 litra, która generuje 290 KM i 310 Nm. Napęd przekazywany jest na przód za pośrednictwem 8-biegowej automatycznej, dwusprzęgłowej skrzyni biegów znanej już z modelu Volester N, który będzie oferowany w sprzedaży już niedługo. O osiągach nic nie wiemy, bo Hyundai trzyma to w tajemnicy, lecz możemy spodziewać się całkiem przyzwoitych rezultatów.
Wizualnie samochód stał się bardziej agresywny, co pozytywnie wypływa na jego wygląd. Wszystkie dodatki w postaci atrapy chłodnicy, wlotów powietrza czy dokładek zderzaka są w kolorze czarnym. Linia świateł LED łączy się z linią nadwozia biegnącą przez całą maskę. N-Line standardowo dostanie 19-calowe felgi w przeciwieństwie do zwykłej wersji, gdzie mamy 18-calowe. Z tyłu mamy dosyć ciekawą blendę i aż 4 końcówki układu wydechowego, które mogą zwiastować dużą moc dla innych użytkowników drogi. Dodatkowo zastosowano dyfuzor w celu poprawy przyczepności.
Czy Sonata trafi na nasz polski rynek? Raczej nie i w Europie też będzie o nią ciężko, więc pozostaje tylko sprowadzanie na własną rękę z Korei lub USA. Sonata ma o tyle ciężko, że cały rynek oberwał i spadła sprzedaż, ale dla Hyundaia było to aż za bardzo odczuwalne. Bezpośrednio to i40 zastąpiło Sonatę, ale nie szykują się żadne zmiany w gamie modelowej na tyle wywrotowe, aby Sonata na stałe zagościła na naszym rynku, a szkoda, bo Stinger miałby konkurencję.
Foto. Motor1
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.