GP Azerbejdżanu nie ma możliwości zmiany terminu swojej rundy. Baku jest jednym z gospodarzy Euro 2020, co powoduje utrudnienia logistyczne.
Formuła 1 nieustannie zmaga się z problemami związanymi z kalendarzem. Doskonale pamiętamy sytuację z zeszłego roku, gdy przez długi czas nie byliśmy pewni, czy Królowa Motorsportu w ogóle wystartuje. Wszystko skończyło się szczęśliwie, a nawet ciekawiej niż zazwyczaj, ponieważ mogliśmy oglądać wyścigi na niespotykanych w ostatnich latach torach. Wydawało się, że sytuacja w tym roku jest o wiele bardziej opanowana. Oczywiście, przed startem kampanii przełożona została runda w Australii, odwołano również GP Chin. Władze sportu zdołały jednak na czas załatwić zastępstwa, jedynym problemem zdawała się Kanada. Trudna sytuacja pandemiczna w Ameryce Północnej zmusiła promotorów wyścigu do jego odwołania. Momentalnie miejsce to zajęło zaś GP Turcji. Jak się okazało, Formuła 1 wpadła z deszczu pod rynnę, gdyż z rundą na Istanbul Park również są kłopoty. Problemem jest kwarantanna, którą muszą odbywać wszystkie osoby wracające z Turcji do Wielkiej Brytanii. Ostatnią deską ratunku wydawała się zamiana terminami z GP Azerbejdżanu, jednak ten plan spalił na panewce.
Prowadziliśmy rozmowy, jednak w naszym przypadku wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wydarzenia w Baku są bardzo ściśnięte w czasie. Pierwszy mecz Euro mamy tutaj 12 czerwca, czyli 6 dni po zakończonym weekendzie Grand Prix. Z powodu ograniczonej elastyczności niewiele możemy zrobić. Zakładam, że w każdym innym roku dalibyśmy radę załatwić taką zamianę. Niestety nie w tym. Podczas wyścigu, jak wiadomo, na trybunach zabraknie kibiców. Przez ostatnie lata robiliśmy wiele, żeby zainteresować ich tym sportem. Podczas weekendu organizowaliśmy koncerty, udostępnialiśmy im tor do zwiedzania. Tym razem musimy skupić się, żeby wszyscy w padoku byli bezpieczni. W tym celu stosujemy wszystkie możliwe środki ostrożności, które zostały wprowadzone przez WHO w naszym kraju. Nie powiedziałbym, że ta sytuacja jest jakaś skomplikowana. Jest po prostu inna, niestety od tej gorszej strony.
Arif Rahimov, dyrektor wykonawczy GP Azerbejdżanu
Niewyjaśniona pozostaje przyszłość GP Turcji, a żeby być precyzyjnym, weekendu 11-13 czerwca w kalendarzu Formuły 1. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie zobaczymy w tym roku zmagań w Istanbule. Pojawia się jednak pytanie, co dostaniemy w zamian? Tego aktualnie nie wiemy, włodarze F1 pracują nad znalezieniem kolejnego zastępstwa. W grę podobno wchodzi niemiecki Nurburgring, który już w zeszłym roku gościł padok Królowej Motorsportu. Inną opcją jest zrobienie podwójnego weekendu na europejskim torze, który ma już miejsce na sezon 2021. Najpoważniejszymi kandydatami w tej sytuacji są Francja i Austria, a z kibicowskiego punktu widzenia ta druga opcja wydaje się znacznie lepsza. Ostatnie słowo należy jednak do Formuły 1 i to jej decyzji musimy aktualnie wyczekiwać.
Foto. Mercedes
Comments