Lewis Hamilton prowadził przez każdy metr wyścigu i pewnie wygrał Grand Prix Styrii, drugą rundę Mistrzostw Świata Formuły 1.
Na starcie bardzo dobrze ruszyli Hamilton oraz Carlos Sainz. Sześciokrotny mistrz świata spokojnie utrzymał prowadzenie, którego nie oddał do końca wyścigu, a Hiszpan jechał koło w koło z Maxem Verstappenem i zdecydowanie napsuł krwi kierowcy Red Bulla. Pierwsze kontrowersje zastaliśmy już na trzecim zakręcie, kiedy Charles Leclerc spróbował wyprzedzić Sebastiana Vettela po wewnętrznej. Monakijczykowi zabrakło miejsca i po podbiciu przez krawężnik uszkodził swoją podłogę oraz praktycznie zerwał tylne skrzydło swojego zespołowego kolegi. Spowodowało to wycofanie się Seba. Niemiec błyskawicznie zjechał do alei, a Leclerc zaledwie kilka pętli później z powodu wspomnianej wcześniej podłogi podzielił los czterokrotnego mistrza świata.
Sytuacja z czerwonymi bolidami spowodowała wyjechanie na tor samochodu bezpieczeństwa, który ostudził trochę emocję kierowców na starcie i wyścig rozpoczął się na nowo na czwartym kółku. Po restarcie widzieliśmy starcie Kevina Magnussena z Georgem Russelem. Kierowca Williamsa przyzwoicie rozpoczął wyścig, jednakże podczas walki z Duńczykiem popełnił błąd w T6 i wyleciał z toru, przez co kibice mogli poczuć deja vu jako. Williamsy ponownie jechały swój własny wyścig i tylko drugi pit Pierre’a Gasly’ego sprokurował walkę bolidów z Grove z jakimkolwiek innym samochodem.
Genialny start zaliczył Sergio Perez, który po fatalnych kwalifikacjach bardzo pewnie piął się w górę i zdobywał kolejne pozycje. Bardzo dobrze wyglądało również Renault, Esteban Ocon i Daniel Ricciardo jechali kolejno na szóstej i siódmej pozycji niedaleko za Carlosem Sainzem. Można spekulować, że Australijczyk mógł szybko uporać się z kierowcą McLarena, gdyż było widać znaczną różnicę tempa między nim, a kolegą z zespołu. Esteban Ocon jednak nie zamierzał łatwo oddać tej pozycji sympatycznemu Danielowi i dopiero po kilkunastu okrążeniach Renault zamieniły się pozycjami po dobrym ataku Ricciardo. Stajnia z Enstone miała papiery na solidny podwójny finisz w punktach, lecz ponownie odezwały się problemy z niezawodnością ich bolidu. Tym razem to Esteban Ocon był zmuszony na 26. kółku wycofać się z wyścigu i nie miał możliwości na walkę o punkty.
Stint jako pierwszy zakończył Max Verstappen, który już na 25. okrążeniu zamienił swoje softy na mieszankę z żółtym paskiem. Lewis Hamilton miał zostać w wyniku tego ruchu podcięty, lecz Brytyjczyk utrzymał wysokie tempo i wyjechał z boksu z pięciosekundową przewagą. Na szybkim boksie Maxa skorzystał Valtteri Bottas. Fin zjechał aż dziesięć okrążeń później i znacznie świeższe mediumy pomogły mu w dalszej fazie wyścigu. Tymczasem w środku stawki było naprawdę ciekawie. Perez kontynuował marsz w górę, a Carlos Sainz zaliczył fatalny 7-sekundowy Pit-Stop. Początek drugiego stintu w środku stawki rozpoczął się w ustawieniu RIC-STR-SAI-PER-NOR.
Sergio Perez szybko uporał się z Carlosem Sainzem i rozpoczął pościg za Lancem Strollem. Kanadyjczyk nie potrafił przeciwstawić się koledze z zespołu i Meksykanin awansował już na szóstą pozycję. W niedługim czasie udało mu się także pokonać Daniela Ricciardo. Wtedy rozpoczęło się prawdziwe show w wykonaniu kierowcy Racing Point. Perez notował najszybsze kółka i błyskawicznie gonił Alexa Albona. Zaledwie dziesięć okrążeń zajęło Meksykaninowi dogonienie kierowcy Red Bulla. Kiedy już Sergio zbliżył się do Albona, zadania nie ułatwiali mu kierowcy dublowani. Perez próbował kąsać Taja, lecz ten pod koniec wyścigu jadąc podobną linią jak podczas incydentu z Hamiltonem sprzed tygodnia uszkodził skrzydło w Racing Point i Sergio Perez był zmuszony skapitulować.
Myślicie, że to koniec emocji w środku stawki? Nic bardziej mylnego. Marsz w górę rozpoczął Lando Norris. Brytyjczyk wyprzedził Carlosa Sainza i na dwa okrążenia przed końcem dojechał do Daniela Ricciardo, który od dobrych dwudziestu kółek zaciekle bronił się przed Lancem Strollem. Na przedostatnim okrążeniu Norris wykorzystał błąd Strolla podczas próby ataku i wyprzedził zarówno Renault, jak i bolid Racing Point. Pozwoliło mu to wskoczyć na szóstą pozycję. Na tym nie skończyła się szarża McLarena. Lando ponownie pokazał klasę na ostatnim okrążeniu i dogonił oraz wyprzedził jadącego z uszkodzonym skrzydłem Sergio Pereza. Meksykanin do końca drżał o P6, ponieważ po ataku Lando w przedostatnim zakrętem jechał koło w koło do mety z Lancem Strollem oraz Danielem Ricciardo. Ostatecznie udało mu się minimalnie wygrać z kolegą z zespołu, a Daniel Ricciardo dojechał za dwoma różowymi bolidami i na pewno może czuć zawód z powodu dopiero ósmego miejsca.
W końcowej fazie wyścigu działo się również z przodu. Valtteri Bottas zredukował stratę do Verstappena i po świetnej walce wyprzedził Holendra, który zmagał się z uszkodzonym skrzydłem. Red Bull postanowił również podjąć ryzyko i po stracie P2 wezwał Maxa do boksów po komplet świeżych, miękkich opon. Verstappenowi nie udało się wykręcić najszybszego kółka i jeden punkcik wylądował ostatecznie u Carlosa Sainza, który wykręcił genialny czas i na osłodę po kiepskim wyniku może cieszyć się chociaż z najszybszego okrążenia. Wyścig pewnie wygrał Hamilton, na drugiej pozycji dojechał Valtteri Bottas, a trzecie miejsce należało do Maxa Verstappena.
Foto. materiały prasowe F1
Comments