Podpisanie Guanyu Zhou przez Alfę Romeo wywołało ogromne poruszenie w świecie F1. Jest to jednak naprawdę dobra decyzja z perspektywy zespołu. Dlaczego?
Gra na emocjach
Wczoraj wydarzyło się to, co obwieszczane było przez branżowe media od naprawdę długiego czasu. Guanyu Zhou został oficjalnie ogłoszony nowym kierowcą zespołu Alfa Romeo Racing ORLEN, tym samym zastępując Włocha Antonio Giovinazziego i zostając pierwszym Chińczykiem, który wystąpi w Formule 1 w czymś więcej niż wolnym treningu. Po tej informacji, w Internecie zrobiło się… naprawdę ciekawie.
Poukładajmy jednak wtorkowe wydarzenia chronologicznie. Na pierwszy ogień otrzymaliśmy ogłoszenie angażu Oscara Piastriego przez zespół Alpine w roli kierowcy rezerwowego na następny rok. Australijczyk jest prawdziwą sensacją Formuły 2, prowadząc w klasyfikacji generalnej i walcząc o tytuł… właśnie z Zhou. Niedługo potem dowiedzieliśmy się, że Antonio Giovinazzi po trzech latach jazdy opuszcza Formułę 1. Ckliwe posty w mediach społecznościowych najwyraźniej poruszyły społeczność zgromadzoną wokół serii, gdyż wiele osób wydawało się być niezadowolonych z wyrzucenia Włocha z zespołu Alfa Romeo. Patrząc jednak na jego jazdę trzeba jednak przyznać, że ponad przeciętność udawało mu się wybijać tylko w pojedynczych wyścigach. Gdy wchodził do F1, oczekiwano od niego znacznie więcej.
Gdy jednak sprawa Piastriego i Giovinazziego została zamknięta, ostatnim elementem układanki było ogłoszenie Guanyu Zhou jako kierowcy Alfy Romeo na przyszły rok. I w tym momencie wydarzyło się coś dla mnie niezrozumiałego – fala oburzenia i hejtu, która zaczęła spływać na zespół oraz samego Chińczyka. Ostatni raz obserwowaliśmy coś takiego w przypadku dołączenia Nikity Mazepina do Haasa. Zhou zaczęto dyskredytować, sprowadzając jego angaż wyłącznie do “money talks” (zrobił to nawet sam Giovinazzi), kompletnie zapominając o kwestiach sportowych oraz marketingowych.
Czytając komentarze pojawiające się w sieci poczułem wewnętrzną potrzebę zabrania głosu w tej sprawie. Osobiście bowiem jestem zdania, iż Alfa Romeo podjęła najlepszą z możliwych decyzji, podpisując właśnie Zhou. Dodatkowo ekipa z Hinwil nie miała aż tak wielkiego pola manewru, jak niektórym może się to wydawać. Dlaczego więc uważam, że wybranie Guanyu Zhou było dobrą decyzją?
Guanyu Zhou? Bardzo dobry, ale nie wybitny
Jeżeli prześledzimy dotychczasową karierę Zhou w seriach juniorskich, zobaczymy wiele wzlotów i upadków. Pierwszy sezon w F2? Naprawdę dobry – Chińczyk prezentował przyzwoitą jazdę, otrzymując na koniec sezonu nagrodę im. Anthoine’a Huberta dla najlepszego debiutanta. Oczekiwania w 2020 roku były naprawdę duże, lecz Zhou został w poprzednim sezonie przyćmiony przez kapitalnego Calluma Ilotta. Zhou popełniał błędy, nie był dostatecznie szybki, lecz nie można mu również odmówić braku pecha. Decydujący dla jego przyszłości miał być bieżący sezon. Pozostał w ekipie UNI-Virtuosi, jego team-partnerem został obiecujący Brazylijczyk Felipe Drugovich, a on sam był wskazywany na jednego z faworytów cyklu.
Co tu dużo mówić, początek roku w wykonaniu Zhou był znakomity. Cztery podia w pierwszych trzech rundach, w tym dwa triumfy sprawiły, że Chińczyk pokazał swoje aspiracje do tytułu mistrzowskiego. Zhou zaliczył również świetne weekendy na Silverstone oraz Monzy, lecz w Sochi powinęła mu się noga – zdobył zaledwie osiem oczek, przez co Oscar Piastri odjechał mu lekko w klasyfikacji generalnej. Do końca sezonu zostały jednak dwie rundy, a obecny system rozgrywania weekendów w F2 (na szczęście zostanie on porzucony wraz z końcem tego roku) sprawia, że wszystko może się tu jeszcze zdarzyć i Zhou jest w stanie wygrać tytuł mistrzowski. Czy naprawdę bycie w TOP 2 na zapleczu F1 nie jest wystarczającą rekomendacją, iż kierowca coś jednak potrafi?
Młody, ale doświadczony
Piastri wygląda kapitalnie i wiele osób jest zdania, że kierowca z Antypodów już teraz jest gotowy na F1. Zhou ma jednak pewną małą przewagę, za którą z pewnością pokochaliby go rekruterzy w korporacjach – Chińczyk posiada spore doświadczenie mimo młodego wieku. Owszem, siedzenie w F2 przez trzy lata nie zawsze jest najlepszym wskaźnikiem i czasem oznacza to, iż dany kierowca może mieć problemy z dostosowaniem się do nowych bolidów. W przypadku Zhou jednak były to trzy lata w czołówce serii, które w tym roku przełożyły się na bardziej konsekwentną jazdę i regularne wysokie pozycje w wyścigach.
Oczywiście nie była to główna przyczyna podpisania Zhou przez Alfę Romeo – rolę doświadczonego i obytego z F1 kierowcy pełnić będzie tu przecież Valtteri Bottas. Mimo wszystko jednak mocne zaznajomienie z single-seaterami wysokiej klasy może się przełożyć na lepszą adaptację i szybsze nabycie pewności siebie. Wszyscy widzimy, co stało się na przykład z Yukim Tsunodą, który po jednym przyzwoitym sezonie w F2 został od razu wciągnięty do AlphaTauri. Jakby to powiedzieli Brytyjczycy, Japończyk na razie “nie dostarcza”. W przypadku Zhou sprawa jest zaś otwarta. Czy na starcie sezonu zdoła się nie spalić? Tego na razie nie wie nikt.
Marketingowy strzał w dziesiątkę
Na transfer Zhou trzeba również patrzeć w szerszej perspektywie niż tylko przez pryzmat F1. Oczywiście, Chińczyk wnosi ze sobą ogromny posag w postaci kilkudziesięciu milionów dolarów, a także wielu intratnych sponsorów na czele z Weichai, które z pewnością jest kojarzone przez fanów Ferrari. Dla samego zespołu jest to również swoiste odblokowanie nowej powierzchni promocyjnej – w Państwie Środka panuje dość spora radość z faktu podpisania Zhou, co można bardzo łatwo przekuć w popularność całego teamu. Zalety pozyskania Guanyu wykraczają jednak daleko poza świat motorsportu.
Alfa Romeo pod skrzydłami superkoncernu Stellantis podejmuje próby zawojowania rynku chińskiego. Modele Giulia oraz Stelvio są tam naprawdę mocno promowane, lada moment w salonach pojawi się również crossover Tonale. Zbiega się to wręcz idealnie z przyjściem Zhou do zespołu F1 brandowanego włoską marką, a to może niezwykle mocno pomóc w promocji samochodów cywilnych. Sam fakt, że gratulacje dla Guanyu wywieszane są w witrynach salonów Alfy pokazuje, jak wiele Włosi mogą na tym ruchu zyskać. Obserwowanie statystyk sprzedażowych z Państwa Środka i sprawdzanie, czy Alfa Romeo skorzysta na “Zhoumanii” może być całkiem ciekawe.
Zhou i inne priorytety niż konkurencja
Na sam koniec trzeba wspomnieć o sytuacji związanej z Alpine. Zhou bowiem, przechodząc do Alfa Romeo Racing, pożegnał się z Akademią tego producenta. Jest to dość normalne zachowanie – Guanyu przechodzi do rywala, a w takich przypadkach wiąże się to często z rozwiązaniem więzi pomiędzy akademią innego, konkurencyjnego zespołu a wychowankiem. Jest to jednak jeden z głównych powodów, przez które do F1 nie trafił w tym roku Oscar Piastri.
Australijczyk chciał bowiem zostać w Akademii Alpine, a jedyna opcją, by zrobić to i jednocześnie być blisko F1, było podjęcie funkcji rezerwowego we francuskim teamie. Esteban Ocon oraz Fernando Alonso już wcześniej bowiem mieli zaklepane miejsca na 2022 rok. Możliwe jednak, że Piastri będzie przygotowywany na zajęcie miejsca Hiszpana, który być może w 2023 roku nie będzie chciał już dłużej w F1 bądź zostanie “przeniesiony” do dywizji endurance marki Alpine. W takim wypadku Piastri trafia w dziesiątkę – etatowe miejsce w zespole-matce, a także naprawdę solidny bolid z ogromnym wsparciem w rozwoju.
Co do Theo Pourchaire’a, który rzecz jasna jest diamentem Akademii Saubera – to jeszcze nie jego czas. Oczywiście 18-letni Francuz robi furorę w Formule 2, lecz podpisanie go już teraz mogłoby skończyć się zmarnowaniem talentu. Pourchaire potrzebuje jeszcze trochę czasu na nabranie obycia za kółkiem oraz na wypracowanie regularności.
Zhou w Alfie Romeo – Włosi mogą tylko zyskać
W perspektywie błyskawicznego rozwoju Pourchaire’a, Alfa Romeo dopięła swego i wymusiła na Zhou podpisanie kontraktu 1+1. Jeżeli więc Chińczyk nie sprawdzi się w sezonie 2022, będzie można go bardzo szybko zastąpić. W takiej sytuacji Alfa Romeo nie ma tak naprawdę nic do stracenia. Na ten moment zgarnia solidnego, utalentowanego kierowcę, który wnosi za sobą ogromne fundusze oraz znaczenie marketingowe. Guanyu zaś otrzymuje wyczekiwaną szansę na zabłyśnięcie w F1. W tej sytuacji największym wygranym jest właśnie Alfa Romeo – podpisanie Zhou na ten sezon, niezależnie jak Chińczyk będzie się spisywać, tak czy inaczej wyjdzie ekipie ze szwajcarskiego Hinwil na plus. Fani narzekają, a karawana jedzie dalej, cięższa o kilka plików banknotów – tak ważnych w perspektywie przyszłorocznej rewolucji w sporcie.
Foto. Alpine; UNI-Virtuosi
Comments