Dawid Janeczko to młody zawodnik, który rozpoczyna swoją przygodę z rajdami samochodowymi. Inspiracją do startów był jego tata, dzięki niemu Dawid pokochał ten sport i obecnie nie wyobraża sobie życia bez jazdy po odcinkach specjalnych.
Startujesz w Super Sprintach i KJS-ach, a Twoją rajdówką jest Fiat Seicento. Opowiedz coś więcej o tym samochodzie.
Dawid Janeczko:
Moje Seicento z założenia było przygotowane tak. aby dobrze radziło sobie na rajdowych odcinkach specjalnych i pozwalało mi wa;czyć o jak najwyższe miejsca. Myślę, że jest przygotowane podobnie, jak większość Seicento, które można spotkać na rajdowych odcinkach. Zawieszenie, jakie zamontowałem w mojej rajdówce to standardowo Bilstein B6 wraz ze sprężynami Eibach, z ciekawszych rzeczy jest dołożony tylny stabilizator, który znacznie poprawia prowadzenie i w moim odczuciu sprawia, że samochód chętniej skręca.
Silnik, jaki znajduje się w mojej rajdówce jest to 1.4 16v. W pełni seryjny, gdzie jedynymi modyfikacjami są dolot powietrza oraz sportowy kolektor wydechowy, ale myślę, że ciekawą rzeczą jest to, że cała instalacja elektryczna w tym Seicento pochodzi z Fiata Punto, w którym pierwotnie znajdował się mój silnik. Dzięki temu zniwelowaliśmy problemy, które pojawiają się przy swapie tego silnika do Seicento.
Mimo silnika bez modyfikacji dużym plusem całej konstrukcji jest bardzo krótka skrzynia biegów, która powoduje, że samochód naprawdę dobrze przyspiesza. Na tę chwilę nie panuje żadnych zmian w samochodzie, bo muszę się najpierw nauczyć wykorzystać w pełni samochód w obecnej konfiguracji.
Przechodząc dalej hamulce w moim Seju także nie są seryjne, z przodu zostały założone większe wentylowane tarcze oraz znacznie większy zacisk, na tyle oryginalne hamulce bębnowe zastąpiłem hamulcami tarczowymi, taki zestaw pozwala łatwiej wyhamować samochód oraz zniwelować ryzyko przegrzania się hamulców na dłuższych odcinkach specjalnych.
Twoja przygoda z rajdami samochodowymi rozpoczęła się blisko dwa lata temu. Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie akurat tym sportem?
Tak, moja przygoda z rajdami od strony kierowcy rajdowego rozpoczęła się prawie dwa lata temu, ale jeszcze przed tym przez rok jeździłem jako pilot mojego taty. To właśnie dzięki mojemu tacie poznałem rajdy samochodowe, przed rozpoczęcie przygody taty z rajdami nie interesowałem się tym sportem, ale z czasem jak mój tata rozpoczął swoje starty, coraz bardziej zaczęło mnie to interesować, aż pewnego razu padła decyzja, że zacznę jeździć z tatą, jako pilot. Po pierwszym moim starcie w rajdzie, którym był KJS – Rajd Rzeszowiak w 2018 roku od razu pokochałem ten sport i wiedziałem, że jest to coś, co chce robić w życiu, a z biegiem czasu sam zacząłem siadać za kierownice rajdówki i wiedziałem, że na pewno chce startować w rajdach, ale właśnie jako kierowca.
W swoich dotychczasowych startach miałeś kilku pilotów. Wśród nich był Kuba Niemiec. Na kilku nagraniach można zobaczyć cenne wskazówki od Kuby. Pomaga Ci w doskonaleniu techniki jazdy?
Tak z całą pewnością Kuba bardzo mi pomagał w moich pierwszych startach i treningach, dzięki jego pomocy mogłem bardzo szybko poprawić moją technikę jazdy i zacząć jeździć coraz szybciej. Także udział w tym miał mój tata, któremu też zdarzało się wystartować razem ze mną, i w tych starach udzielił mi kilku cennych rad, co mogę zrobić lepiej oraz gdzie mogę pojechać szybciej w miejscach, w których wtedy tego nie widziałem.
W ubiegłym roku przydarzyła się Tobie niewielka kolizja ze znakiem drogowym. Uszkodzenia Seicento w tej sytuacji były niewielkie, jednak uniemożliwiały dalszą jazdę. Trudno było Ci wrócić do pozytywnego nastawienia do startów po tej przygodzie?
Na początku wydawało mi się, że nie będę miał z tym problemów, ale jednak kolejny start pokazał mi, że jest inaczej. Pierwszy przejechany odcinek uświadomił mi, że jednak mam obawy i moja jazda nie była tak pewna i spokojna jak przed uderzeniem w znak, mogę powiedzieć, że wręcz po przejechaniu pierwszego odcinka byłem załamany, jak źle pojechałem i nic nie poszło po mojej myśli. Ale nie chciałem się tym załamywać tylko jak najszybciej zmienić moje nastawienie, i z każdym kolejnym przejechanym kilometrem było już tylko lepiej. W kolejnym moim stracie już nie miałem takich problemów. Więc nie było bardzo trudno, żeby wrócić do pozytywnego nastawienia, choć na początku miałem małe problemy, żeby się przełamać.
Najmłodsze pokolenie kierowców rajdowych coraz chętniej spogląda w stronę symulatorów. Czy Ty również próbujesz trenować w wirtualnym świecie?
Tak, już od kilku lat trenuje w symulatorze Richard Burns Rally. Myślę, że bardzo dużo zawdzięczam treningom na symulatorze, bo to właśnie one sprawiły, że nie miałem problemów, żeby odnaleźć się w prawdziwej rajdówce. Także dzięki treningom na symulatorze nabyłem dużo cennych nawyków jak poradzić sobie i jak się zachować w sytuacjach, które mogą mnie spotkać na odcinkach specjalnych.
Sezon 2020 był wyjątkowy. Jak podsumowałbyś ten rok?
Z wiadomych względów nie był to łatwy sezon, ale mimo przygód, jakie mnie spotkały, pozytywnie patrze na ubiegły rok, w którym zebrałem dużo cennego doświadczenia, które będę mógł wykorzystać w zbliżającym się sezonie, i walczyć o jak najwyższe miejsca. Ciesze się też z postępu, jaki zrobiłem przez ten sezon, i z pozytywnym nastawieniem patrzę już na kolejny.
Czy masz już plany na zbliżający się nowy sezon?
Tak, mam już pewne plany, które będę chciał zrealizować w nowym sezonie. A będzie to postawienie kolejnego kroku naprzód i starty w rajdach klasy Super KJS, jeszcze nie wiem, jaki to będzie cykl rajdów, ale myślę nad startami w SKJS przy Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Śląska. Mam nadzieję, że uda mi się przy pomocy moich sponsorów, oraz wielkiej pomocy mojego taty w pełni zrealizować ten plan, bo jestem pewien, że starty w SKJS pozwolą mi na szybkie zdobywanie nowego doświadczenia, i będę mógł zmierzyć się z bardzo szybkimi zawodnikami, którzy tam startują.
Foto. OMEN MEDIA