Zimowa przerwa w Formule 1 sprzyja rajdowym przygodom kierowców i Valtteri Bottas postanowił się zrelaksować w domowym rajdzie w mroźnej Finlandii
Mówią, że nie używany narząd zanika i tak samo jest z wyczynową jazdą samochodem, dlatego w przerwie od ścigania się w ramach Formuły 1, kierowcy wykonują różne aktywności mające na celu pomóc im się zrelaksować oraz dać pewnego rodzaju trening. Jako, że Valtteri Bottas pochodzi z mroźnej Finlandii to postanowił wziąć udział w Arctic Lapland Rally, czyli corocznym rajdzie odbywających się na drogach w okolicy Rovaniemi. Obecnie wchodzi tylko w skład Rajdowych Mistrzostw Finlandii, choć wcześniej był częścią Rajdowych Mistrzostw Europy.
Bottas zasiadł za kierownicą Citroena DS3 World Rally Car w barwach PH Sport. W piątek, podczas drugiego przejazdu Fin zajął pierwsze miejsce i wydawało się, że piątkowy dzień zakończy z rezultatem na czele stawki. Los jednak tak chciał, że podczas trzeciego przejazdu w tym dniu, wypadł z trasy tracą jednocześnie ponad trzy i pół minuty. W rezultacie spadł na 22. miejsce w klasyfikacji generalnej, a rok wcześniej właśnie etap Mantyvaara był jego pierwszym zwycięskim odcinkiem w tym rajdzie. Przez całą noc mechanicy PH Sport pracowali ciężko, aby naprawić powstałe uszkodzenia i wypuścić samochód Fina w pełni sprawny na sobotnią cześć rywalizacji.
W sobotę Valtteri Bottas bezproblemowo poradził sobie z trasą rajdu i wszystkie pięć etapów kończył w pierwszej dziesiątce. Na szczęście obyło się bez żadnej nieplanowanej przygody, więc Finlandczyk mógł w pełni skupić się na jeździe. W rezultacie znalazł się na 9. miejscu w klasyfikacji generalnej Arctic Lapland Rally. Jego strata do lidera, Kalle Rovanpera startującego w barwach Toyota WRC, wyniosła prawie 10 minut, a warto zaznaczyć, że 20-latek startujący dopiero od tego sezonu w barwach Japońskiej marki, prowadził Yarisa WRC w tej samej klasie pojazdu, co DS3 Bottasa.
Foto. PH Sport
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.