George Russell od razu po wypadku podszedł do rywala i użył wielu cierpkich słów. Teraz Brytyjczyk przeprasza i przyznaje się do błędu.
Weekend na Imoli miał wielu wyróżniających się kierowców. Chociażby Max Verstappen, który w niedzielę zdominował rywalizację. Ze świetnej strony pokazał się także Lando Norris, który mimo anulowanego kółka w kwalifikacjach podniósł się i zdobył swoje drugie podium w karierze. Niestety, w świecie bohaterów mamy także czarne charaktery. Do tych z pewnością zaliczają się Sergio Perez i Valtteri Bottas. Meksykanin popełnił w trakcie wyścigu kilka poważnych błędów, natomiast Fin nie był w stanie przebić się w górę stawki po słabej czasówce. Na domiar złego, kierowca Mercedesa nie ukończył niedzielnej rywalizacji. W środkowej fazie zmagań doszło do poważnego wypadku, w którym uczestniczyli George Russell i właśnie Bottas. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, jednak u młodszego z kierowców emocje wzięły górę. Brytyjczyk momentalnie po zdarzeniu podbiegł do siedzącego w bolidzie Fina i nie omieszkał powiedzieć, co o nim sądzi. Wypadek został jednak uznany za incydent wyścigowy, z biegiem czasu kierowca Williamsa również przełknął dumę i przyznał się do winy.
Nie jestem zbytnio dumny z tego, co wydarzyło się wczoraj. Wiedziałem, że mam jedną z lepszych szans na punkty w tym sezonie. Gdy każda zdobycz jest warta tak dużo, to czasem trzeba podjąć ryzyko. Ostatecznie się to nie opłaciło i muszę wziąć za to odpowiedzialność. Z perspektywy czasu wiem, że powinienem był zachować się lepiej w tej sytuacji. Emocje wzięły jednak nade mną górę i dałem się im ponieść. Z tego miejsca chce przeprosić Valtteriego, mój zespół oraz wszystkich innych, których zawiodłem. Takie sytuacje są niedopuszczalne, sam oczekuje od siebie dużo więcej. Teraz w pełni skupiam się na weekendzie w Portugalii, gdzie zamierzam udowodnić, ile naprawdę jestem wart.
George Russell
Dzisiejszy komentarz sporo różni się od tego, co Russell powiedział mediom na gorąco po wypadku. Wówczas Brytyjczyk był niezwykle sfrustrowany utratą szansy na punkty i całą winę za incydent zrzucił na Bottasa. Kierowca Williamsa zasugerował nawet, że Fin celowo bronił się wyjątkowo twardo. Jak doskonale wiemy, Russell jest juniorem ekipy Mercedes, nie cichną także pogłoski o jego dołączeniu do stajni z Brackley. To właśnie Bottas miałby zostać zastąpiony przez zawodnika ekipy z Grove, stąd sugestia o specjalnym traktowaniu przeciwnika. Piąty kierowca klasyfikacji generalnej wyśmiał zarzuty swojego rywala, zaprzeczając teorii wymyślonej przez Brytyjczyka.
Ciekawa teoria. Oczywiście, że zawsze będę się bronił, nie chcę przecież stracić swojej pozycji. To była normalna defensywa, mógłbym jechać ostrzej, gdyby zaszła taka potrzeba. Kompletnie nie zgadzam się z jego słowami. Zachowałbym się dokładnie tak samo, nieważne kto jechałby za mną.
Valtteri Bottas
Wielka szkoda, że tak zakończyła się ta walka. George Russell kolejny raz stanął przed szansą zdobycia punktów w Williamsie, znowu jednak się nie udało. Brytyjczyk nie powinien reagować w aż tak wybuchowy sposób, szczególnie że wina rozkłada się raczej równo między obu zawodników. Dla tak młodego zawodnika, jakim Russell wciąż jest, może to być dobra lekcja na przyszłość. Taki impuls, który uczyni go lepszym kierowcą. Trzeba to przecież jasno przyznać, że kwestią czasu jest zdobycie przez niego punktów w Williamsie. Następna szansa już za 2 tygodnie w Portugalii.
Foto. @williamsracing; materiały prasowe serii
Comments