Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Świat gier wyścigowych czeka spore trzęsienie ziemi. Czy nabycie Codemasters przez Take-Two zakończyć się może happy-endem?

Kiedy powiedziało się „A”, wypada powiedzieć „B”. Omawiane przez nas kilka dni temu plotki ze świata gier się potwierdziły. Take-Two Interactive Software oficjalnie stało się właścicielem niezależnego dotychczas studia Codemasters. To oznacza, że świat gier wyścigowych czekać może nie lada trzęsienie ziemi.

Codemasters

Jeżeli jednak trafił tutaj ktoś, komu branża gier wideo nie jest po drodze, w dużym skrócie przybliżę sylwetki obu omawianych firm. Z jednej strony mamy Codemasters, studio developerskie, znane z serii takich jak Dirt czy Grid, posiadające prawa do gier na licencji Formuły 1, a od 2023 również WRC. Brytyjczycy ponadto parę miesięcy temu stali się nabywcami innego uznanego studia. Mowa tutaj mianowicie o Slightly Mad Studios, znane z lubianej serii Project Cars czy wypadku przy pracy jakim było Fast and Furious Crossroads. Kilka lat temu szeregi Codemasters zasilili również byli pracownicy zlikwidowanego w 2016 Evolution Studios, znanego z Motorstormów czy Drivecluba. Do tej pory „Mistrzowie Kodu” działali niezależnie, będąc przy tym jednak notowanymi na giełdzie.

Codemasters

Take-Two Interactive Software z kolei to światowy gigant w branży gier video. Amerykańska firma do tej pory pod swoimi skrzydłami zgromadziła wiele powszechnie uwielbianych studiów. Wśród nich znajduje się znany z serii GTA brytyjski Rockstar. Do Take-Two należy również firma 2K, deweloper gier sportowych NBA czy WWE, ale także takich franczyz jak Mafia czy Cywilizacja.

Wydawać by się zatem mogło, że na takiej umowie zyskają wszyscy: gracze, deweloper i nowy właściciel. Przejęcie Codemasters przez Take-Two zaczęło jednak budzić mieszane uczucia. Z jednej strony jasne, Amerykańska firma posiada masę uwielbianych przez fanów gier studiów, jednakże nie wszystko jest takie kolorowe. Moloch swoimi decyzjami wydawniczymi narzuca na twórcach sporą monetyzację.

To sprawiło, że od niemal dekady wciąż nie mamy na horyzoncie GTA6. Zamiast tego Rockstar wciąż rozwija popularny tryb online piątej odsłony, który kosmicznymi cenami przedmiotów często zmusza do zakupu wirtualnej waluty. Bo w końcu kto by nie chciał mieć latającego motocykla za niemal 4 miliony. Ale zanim go kupisz lepiej kup ciężarówkę za kolejne 3,5 miliona, bo inaczej nie wyposażycie go w dobre bronie. Tyle że do zakupu tej ciężarówki potrzebujecie posiadłości, której cena zaczyna się od miliona. To daje ponad 8 milionów wirtualnych dolarów, które w łatwy sposób możecie zyskać, wykupując pakiet kosztujący w zależności od platformy od 250 do ponad 320 zł. GTA Online to jednak nie jedyny przykład, bo mikrotransakcje nie ominęły również gier sportowych od 2K. W ten sposób w NBA 2K20 monetyzacja przypominała jedno wielkie kasyno, a to również wywołało niemałe konsekwencje.

Na ten moment ciężko przewidzieć, w jaki sposób ta transakcja wpłynie na obraz gier od Codemasters. Brytyjczycy bowiem nawet w ostatniej serii gier F1 (zrecenzowanej również na naszej stronie) stworzyli swoją wersję przepustki w stylu znanym z Fortnite. Tak czy owak nabycie brytyjskiego studia przez Take-Two stało się faktem. Amerykanie zapłacić mają aż 750 milionów funtów (niemal miliard dolarów). Zakup ten jednak muszą jeszcze zaakceptować wszyscy akcjonariusze. Myślę jednak że taka synteza na pewno będzie na rękę osobom zaangażowanym w branżę gier od tej bardziej biznesowej strony. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym wszystkim przyszłe decyzje nowego nabywcy nie uderzą w fanów gier od Codemasters.

Codemasters

Foto. materiały producenta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *