Przyszłość DTM ciągle jest wielką niewiadomą. Poszukiwane są rozwiązania na uratowanie serii. Takowym nie będzie jednak specyfikacja Class One.
DTM po rezygnacji Astona Martina i Audi stanęło przed sporym wyzwaniem. Sytuacja wymusza natychmiastowe zmiany i rezygnację z dotychczasowo obranej ścieżki. Tym samym wiąże się to z rezygnacją z opracowanej przy współpracy z japońską serią Super GT specyfikacją techniczną o nazwie Class One. Kiedy Japończycy wciąż pozostaną przy obecnych pojazdach, tak wycofanie Audi i brak nowych chętnych producentów wymusiło zmianę klasy pojazdów. Rozgorzała przez to dyskusja po obu stronach barykady. Zarówno BMW jak i Audi (chętne do pozostania pod jednym warunkiem) nie są zgodne co do opinii na temat przyszłości Niemieckich Mistrzostw Samochodów Turystycznych.
Nie będzie więcej samochodów Class One, bo nie nadają się do mistrzostw monomarkowych. Nie ma zainteresowania nowych producentów i ustaliliśmy już, że nie będzie wymiany z Japonią w najbliższym czasie. Cokolwiek się stanie, będzie to decyzja ITR, ale jest dla wszystkich jasne, że Class One nie ma przyszłości w Europie.
Jens Maquardt, szef BMW Motorsport
Pewnikiem jest więc zniknięcie specyfikacji Class One. W zamian za to wskazywane są dwa zamienniki. Pierwszą z nich jest zwrócenie się w stronę Ameryki, prosząc IMSA o podzielenie się regulaminem LMDh. Przez pandemię jednakże plany te zostały opóźnione. Sam pomysł natomiast nie znalazł pełnej aprobaty ze strony stanowiska BMW.
Jak na razie IMSA i ACO wciąż dyskutują w tym temacie, ale nie zapowiada się na sukces w Europie. Trudno powiedzieć, co wydarzy się z platformą ITR, bo jesteśmy w głębokim kryzysie. Producenci są pod dużą presją i jesteśmy w środku ogromnego kryzysu związanego z koronawirusem. Nie wiemy, co się wydarzy i podejmujemy krótkoterminowe decyzje, zatem następne dwa lata będą bardzo trudne. Musimy patrzeć na to z szerszej perspektywy.
Jens Maquardt, szef BMW Motorsport
Drugą opcją, która jest jedynym warunkiem pozostania Audi w tej serii, jest wprowadzenie klasy GT3. Jak wiadomo, zarówno Audi, jak i BMW, czy nawet nieobecni już w serii DTM Mercedes czy Aston Martin posiadają swoje pojazdy w tej kategorii. Producentowi z Ingolstadt bardzo by to przypasowało, gdyż ich pojazdy mogłyby zostać wystawiane w serii DTM. Jest jednakże jeden mały haczyk, o którym wspomniał Dieter Gaas, szef Audi Sport.
Audi jasno określiło, że nie będzie kontynuować startów w DTM w charakterze zespołu fabrycznego, ale istnieją inne możliwości na obecność samochodów marki w serii ITR. Jesteśmy częścią ITR od wielu lat i chcemy znaleźć rozwiązanie, bo zależy od tego praca wielu ludzi. Będziemy wspierać ewentualną kontynuację serii poprzez zespoły klienckie.
Dieter Gaas, szef Audi Sport
Co za tym idzie, obecność pojazdów Audi nie oznacza jednoznacznie zaangażowania marki w zespół fabryczny. To z kolei nie podoba się Bawarczykom, dla których aspekt producentów był esencją serii DTM.
DTM to mistrzostwa producentów, a programy klienckie to dla nas oddzielna sprawa. ITR musi zdecydować, czy DTM będzie kontynuowane jako mistrzostwa producentów czy zespołów klienckich. Musi to zostać ustalone. Programy klienckie są prowadzone w zupełnie inny sposób i nie możemy wywierać presji na naszych klientów, aby rywalizowali przeciwko zespołom fabrycznym.
Jens Maquardt, szef BMW Motorsport
Oczywiście jednak decyzja nie będzie zależeć od obu marek, a od ITR, czyli organizatora serii. Mimo wszystko jednak zarówno BMW, jak i Audi wywierają presję na zarządcach DTM o jak najszybsze podjęcie decyzji. Nie ma się co dziwić takiemu zachowaniu – w grę wchodzą ogromne pieniądze, a każdy kolejny dzień zwłoki czyni sytuację coraz bardziej uciążliwą.
Foto. @BMWMotorsport; @AudiSport
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments