Valtteri Bottas znowu spróbuje pokonać Brytyjczyka na torze. Inaczej postąpił Nico Rosberg, który swój tytuł zdobył dzięki sferze mentalnej.
Lewis Hamilton prawie zawsze wewnątrz zespołu miał do czynienia z kierowcami ścisłej czołówki. Tak było w jego debiutanckim sezonie, gdy po drugiej stronie garażu znajdował się urzędujący wtedy mistrz świata, Fernando Alonso. Od 2010 roku przez 3 lata Brytyjczykowi towarzyszył Jenson Button, który do McLarena przyszedł jako świeżo upieczony mistrz. Po transferze do Mercedesa Hamilton musiał natomiast stawić czoła Nico Rosbergowi, który początkowo nie był chyba brany za poważne zagrożenie. Jak się okazało, Niemiec potrafił być jednak szaleńczo groźny, co uczyniło go mistrzem w 2016 roku. W całej przygodzie Brytyjczyka pominąłem, tu zbieg okoliczności, dwóch Finów. Mowa tu o Heikkim Kovalainenie oraz Valtterim Bottasie. Ten pierwszy był po prostu słaby i na tle Hamiltona prezentował się jak Alex Albon w porównaniu z Maxem Verstappenem. Natomiast Valtteri Bottas dał się podporządkować, mimo umiejętności pozwalających na walkę z Brytyjczykiem. Z wypowiedzi Fina niestety nie zapowiada się, żeby coś się zmieniło.
Valtteri Bottas przeszedł do Mercedesa po sezonie 2016, w ramach awaryjnego zastępstwa, po nieoczekiwanym zakończeniu kariery przez Nico Rosberga. Fin był wtedy kierowcą uznanym w środowisku, można powiedzieć, że rósł nam kolejny, zimny kierowca ze Skandynawii. W pierwszym roku miał swoje przebłyski, jednak wyraźnie ustępował Hamiltonowi. Bardzo dobrze sprawdzał się natomiast jako kierowca nr 2, więc stajnia z Brackley nawet nie myślała o wymianie go na kogoś innego. Sezon 2018 był niestety potężną klapą, Bottas w najlepszym bolidzie w stawce nie wygrał żadnego Grand Prix. Następna kampania miała przynieść ogromne zmiany i tak to wyglądało na jej początku. Fin zbił całą stawkę na otwarcie w Australii, jednak później z biegiem czasu coraz bardziej odstawał od Hamiltona. Nie skłamię, jeśli powiem, że w 2020 roku mieliśmy istne Deja Vu, gdyż wszystko wyglądało identycznie jak sezon wcześniej. W padoku pojawiły się głosy, że Bottas powinien zacząć czerpać od swojego poprzednika, Nico Rosberga i spróbować zamieszać Hamiltonowi w głowie. Analizując ostatnią wypowiedź Fina, niestety raczej nic takiego się nie wydarzy.
Wydaję mi się, że nasza potęga polega na wzorcowej współpracy. Naturalnie moglibyśmy się ostro ścigać, ale możemy też zostawić sprawy tak, jak są obecnie. Obaj wiemy, że jeśli będzie działać jako koledzy, to ostatecznie zespół na tym zyska. Dlatego nie zamierzam bawić się w żadne ukrywanie ustawień bolidu, bo chemia wewnątrz zespołu jest więcej warta. Bardzo ważne jest, żebyśmy nawzajem się motywowali oraz żeby nie dochodziło między nami do konfliktów. Wiele osób sugeruje, żebym zmienił swój styl na ten przypominający Nico Rosberga. Ja nie jestem jednak żaden Rosberg, wolę szczerze porozmawiać i ścigać się fair. Znam już Lewisa długi czas i wiem, że granie mu na nerwach nie przyniesie żadnej korzyści. Z pewnością to by go irytowało, co mógłby przekuć w jeszcze szybszą jazdę. Zamierzam wygrać z nim w taki sposób, jaki stosowałem do tej pory.
Valtteri Bottas
W zapowiedzi Fina dość ciężko uwierzyć, biorąc pod uwagę, że w poprzednich latach nie przynosiły one sukcesu. Każdy rok w jego wykonaniu jest praktycznie taki sam, zazwyczaj kompletnie bezbarwny. Doszło już do tego, że George Russell, który pierwszy raz jedzie Mercedesem, jest poważnym zagrożeniem dla Bottasa. W zeszłym sezonie było to tylko niebezpieczeństwo na torze, jednak za około rok o tej porze może będziemy mówić o zagrożeniu fotela kierowcy podstawowego. Czas pokaże, na razie Bottas zbiera energię na nadchodzący sezon, biorąc udział w Arctic Lapland Rally, gdzie po pierwszym dniu zmagań zajmuje ósme miejsce.
Foto. materiały prasowe zespołu
Comments